Recenzja książki "Ustrój świata" Neala Stephensona

Autor: Argante Redaktor: druzila

Dodane: 18-10-2007 08:50 ()


  Neal Stephenson powraca do opisywania losów kłócących się myślicieli i intrygujących polityków „Ustrojem świata", trzecim tomem znanego „Cyklu Barokowego". W jego pierwszej części - „Złocie Salomona" - nawiązuje do klasycznego motywu wielkiego skarbu. Skarb jest dosłowny, ciężki i połyskujący szlachetnymi metalami - a jednak walka toczy się głównie w sferze idei. Rzadko zaszczycana uwagą przez autorów fantastyki epoka znów staje się areną wydarzeń wyraźnie fantastycznych, nie zmieniając się jednocześnie w niespójny amalgamat realnego i fikcyjnego świata.

Bohaterami książki są raczej idee, niż ludzie, choć to ludzie prowadzą spory i przeżywają przygody. I tak: Daniel Waterhouse, znany już czytelnikom cyklu fizyk, architekt i po trosze filozof, będąc jednym z reprezentantów wyraźnie uprzywilejowanego przez autora racjonalnego poglądu na świat, niezbyt racjonalnie wplątuje się w aferę gospodarczą związaną z projektem osuszenia niezdatnych do użytku kopalń, a także, poproszony o pomoc przez przebywającego w Rosji Leibniza, staje się jednym z trybików w polityce Piotra Wielkiego. Hrabina Eliza i jej przyjaciel, były niewolnik Zappa, prowadzą szeroko zakrojoną kampanię mającą na celu uczulenie Anglików na okrucieństwo niewolnictwa. W tle nieprzerwanie toczą się wielkie konflikty polityki i nauki - ponieważ stara królowa Anna coraz bardziej podupada na zdrowiu, frakcje polityczne wspierające różnych pretendentów do tronu intensyfikują działania; tymczasem Newton i Leibniz po staremu spierają się, który z nich zasługuje na tytuł odkrywcy rachunku różniczkowego.

Mocny punkt pierwszej części "Ustroju świata" stanowi charakterystyczne dla tego cyklu tło wydarzeń. Wybrana przez autora epoka wydaje się z definicji nieprzyjazna dla umiejscowienia w niej fabuły fantastycznej - a jednak Stephensonowi się to udaje. Za punkt wyjścia dla swojej koncepcji przyjmuje właśnie to, co w myśli angielskiego wieku XVIII najbardziej racjonalne, najtrudniejsze do skojarzenia z tradycyjnie pojmowaną fantazją - i uzyskuje w ten sposób oryginalną koncepcję magii, oddziałującej na świat inaczej, niż można by tego oczekiwać, a jednocześnie niezwykle wiarygodnej, bo pozostającej w zgodzie z duchem czasów, w których została umieszczona. Sama „magia" nigdy nie jest nazwana po imieniu; jako taką może ją widzieć tylko czytelnik, bohaterowie zajęci są odnajdywaniem zasad rządzących światem i porządkowaniem ich - a dopóki tego nie zrobili, granice między wiedzą magiczną a naukową zacierają się jak w znanym powiedzeniu. Definicja wyznawcy filozofii naturalnej, jaką w pierwszej części cyklu podał Benowi Enoch Root, nadal obowiązuje - ale czytelnik, wiedząc więcej niż bohaterowie, widzi zawartą w niej ironię: droga tylko wydaje się być wytyczona, a przesłanki dają się różnie interpretować. Nie wiadomo jeszcze, która z dróg poznania jest właściwa - a nawet, jeśli czytelnik z XXI wieku już to wie, autor każe mu zastanowić się, co by było, gdyby to któraś inna okazała się dobra.

Tym, co różni tę książkę od klasycznej powieści historycznej, są nie tyle realia, co sposób opisu. Literackie zwierciadło, w którym Stephenson każe się odbijać XVIII-wiecznej Anglii, nie jest krzywe, ale niektóre kolory są w nim bardziej intensywne niż w rzeczywistości. Taka „podkolorowana" historia nadal pozostaje historią, w której jednak akcenty rozłożone są inaczej. Pokazując elementy rzeczywistości tak, jakby były fantastyczne, autor paradoksalnie pokazuje rzeczywistość historyczną tak, jak musiała się jawić rówieśnikom Newtona: odsłaniającą niezrozumiałe tajemnice, które trzeba dopiero podporządkować ludzkiej myśli. Fizycy i filozofowie XVIII wieku są dla czytelnika niemal magami, jak konstruujący niezwykłe maszyny bohaterowie Verne'a; ten sam, co u Verne'a, zachwyt nad niepojętymi zasadami konstytuującymi rzeczywistość przenika książkę Stephensona, co sprawia, że prócz cech właściwych dla konwencji powieści historycznej i fantasy pojawiają się tu również, przynajmniej w warstwie stylistycznej, elementy charakterystyczne dla SF.

Taka konstrukcja powieści ma jednak także wady: autor często wykorzystuje przygody bohaterów jako pretekst dla pokazania świata, co po pewnym czasie nuży. Wydaje się, że nieuzasadnione dłużyzny pojawiają się częściej niż w poprzednich tomach. Dokładność i wierność opisu jest wielkim plusem stylu Stephensona, ale nie zawsze ma się ochotę na poznawanie szczegółowej historii jednej z wieżyczek czy zaułków XVIII-wiecznego Londynu - a taką wiedzą autor potrafi uraczyć czytelnika nawet w środku pościgu czy potyczki zbrojnej. Inna rzecz, że styl książki jest raczej spokojny, a akcja nie toczy się szczególnie szybko - wiele istotnych dla fabuły wydarzeń poznajemy z listów, a dla dialogów charakterystyczna jest raczej błyskotliwość niż dynamika. Na minus można też autorowi zapisać fakt, że główni bohaterowie wyraźnie odstają świadomością od swojej epoki i głoszą poglądy właściwe myślicielom raczej współczesnym niż barokowym - ale trzeba przyznać, że jest to zwykle usprawiedliwione fabułą, jak w przypadku przeciwnej niewolnictwu Elizy.

„Ustrój świata" można potraktować jako zapis przygód Daniela Waterhouse'a, jego przyjaciół i wrogów - ale również jako barwną ilustrację do dziejów epoki, w której to, co nie jest magią, trzeba było dopiero oddzielić od reszty. W fantastyce często pojawia się magia, której zasady działania nie są znane, a jednak nikt nie odczuwa potrzeby ich poznawania - zadając sobie pytanie, dlaczego tak jest, być może stajemy się bliżsi opisywanym przez Stephensona XVIII-wiecznym naturalistom.

 

Autor: Neal Stephenson

Tytuł: "Ustrój świata" (Cykl Barokowy, część 3)

Wydawnictwo: Mag , Sierpień 2007

ISBN:978-83-7480-057-0

Liczba stron:400

Wymiary:132 x 205 mm

okładka: miękka

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...