„Lilja złodziejka: Skarb trzech królów” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 22-06-2025 20:52 ()


Samym swym tytułem komiks „Lilja złodziejka: Skarb trzech królów” mówi  nam, zarówno kto będzie główną bohaterką, jak i o jakie artefakty toczy  się gra. Lilja jest najmłodszą członkinią złodziejskiego cechu i prócz  celnego oka łuczniczki charakteryzuje się większą niż ona sama potrzebą  udowodnienia innym, jak dobra jest w swoim fachu. W wyniku nieprzemyślanej decyzji i zuchwałej kradzieży zostaje zmuszona do  odnalezienia trzech kluczy, ukrytych przy doczesnych szczątkach trzech  dawnych królów, które rzekomo otworzą skarbiec z niezmierzonymi  bogactwami. Nasza bohaterka nie ma wyboru, jeśli chce ocalić głowę swoją  i swego mentora. Potencjalne złamanie zawodowych zasad i utrata życia to  nie jej jedyne problemy, bo we wszystko wplątane jest fanatyczne  bractwo, czczące dawno zapomniane bóstwo. Przepis idealny na przygodowe  fantasy? W teorii owszem.

Nie ukrywam, że dość dużo oczekiwałem od tego albumu, który jawił mi się  jako komiks jak ulał do wspólnego czytania z synem. Liczyłem, że będzie  to właśnie coś takiego, co jeszcze bardziej wciągnie go w świat fantasy.  Z sukcesem odbyło się to w przypadku „Krainy Ruin”, czy „Gnata” i obaj  liczyliśmy na powtórkę. Z 290 stron wspólnie przeczytaliśmy 230 i  pierwszy raz zdarzyła się sytuacja, że na tak zaawansowanym etapie  lektury dziecko powiedziało, że nie chce dalej czytać i żebym dokończył  sam. Przyczyną jest złe stargetowanie komiksu. Ten, nie został wydany w  imprincie Krótkie Gatki, ale sugerowany na stronie wydawcy wiek to 9+.  Mój obecnie siedmioletni syn ma ze sobą książkowe lektury dla starszego  czytelnika, typu „Harry Potter”, „Percy Jackson”, czy „Baśniobór” (ten  ostatni również jest 9+), więc w teorii „Lilja...” nie powinna stanowić  dla niego większego problemu. Organoleptycznie przekonaliśmy się, że  podany wiek jest przestrzelony. Gdy na początku historii szef gildii  złodziei grozi tytułowej bohaterce, że sprzeda ją do burdelu, to trzeba  wykazać się nie lada refleksem, żeby szybko przejść dalej i uniknąć  rozmowy, na którą nie było się gotowym, sięgając po ten album. A to nie  jedyny wiekowy red flag. Bliżej końca mamy do czynienia z dość krwawą  potyczką (tę na szczęście czytałem już w pojedynkę), którą autor mógł  pokazać mniej szczegółowo. Nie wiem, w jakim stopniu w podaniu minimalnej wiekiem  grupy docelowej zawinił autor, edytor, czy też oryginalny wydawca  (zakładam, że Kultura Gniewu powtórzyła za nim), ale na etapie procesu  twórczego dało się dokonać pewnych zmian, które de facto nic znaczącego  by w komiksie nie zmieniły, a uczyniły go produktem bardziej all ages. Jeśli zaś miała być to pozycja dla starszych odbiorców, to autor mógł  się nie ograniczać, idąc w bardziej graficzną przemoc i brutalizm  świata, czy też pogłębienie postaci. Jak podobają mi się różne  określenia używane tu w złodziejskim fachu, w tym skradziej, czy  grobiestwo (na okradanie grobów), to spory dysonans wywołuje  stylizowanie wypowiedzi niektórych postaci na dawną mowę.

Tłumacz Sebastian Musielak zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku wykazał  się pomysłowością, ale nie zmienia to faktu, że niektóre dialogi plus  fragmenty przepowiedni poprzedzające kolejne rozdziały są niezrozumiałe  dla dzieci i osobiście nie dałbym „Lilji” osobie poniżej dwunastego roku  życia. „Gnat”, który był grubszy o setki stron, też nie stronił od walk,  miał konkretny rozmach fantasy, a mimo to był przystępny i nie wymagał  ode mnie tłumaczenia używanych przez postacie wyrażeń. Nie wiem, czym  kierował się Janne Kukkonen i do kogo tak naprawdę jest ten komiks  skierowany. Bo starszy czytelnik, jak ja będzie zawiedziony tym, że  bohaterka nie przechodzi żadnej drogi. Złamanie żelaznych reguł jej  profesji, czy też czyn, który powinien znacząco wpłynąć na kogoś,  zwłaszcza tak młodego, nie zmienia Lilji, ani nie powoduje, że ma ona  jakiekolwiek przemyślenia. „Gnat” nie obrażał inteligencji młodego  czytelnika, „Lilja...” to robi, a jednocześnie gatekeepuje go stylizacją  niektórych zdań.

Z mojej perspektywy „Skarb trzech królów” to generyczne fantasy, z  ładną, kartonową kreską. Mocno uwiera nijaka protagonistka (a postacie  są dla mnie najważniejsze), będąca jedynie motorem napędowym fabuły. Jak  mój syn stwierdził: ciągle coś się dzieje, walki, coś płonie, a mimo to  jest nudno. Jak z zasady nie daję ocen liczbowych, to tak mnie  strigerowało to przestrzelenie wieku odbiorcy, że zrobię wyjątek. W  skali szkolnej oceniam „Lillję złodziejkę...” na 3. Całe szczęście, że pozycja nie ukazała się w ramach Krótkich Gatek, tamtejsza oferta jeszcze nas nie zawiodła. Myślę, że  nastolatkom może się spodobać, ale dorośli nie mają czego tu szukać, a jak  już podkreśliłem, dzieci z jednocyfrową ilością lat  w ogóle nie powinny dostać tego komiksu do rąk, a na pewno nie przed wcześniejszą lekturą opiekuna.

 

Tytuł: Lilja złodziejka. Skarb trzech królów

  • Scenariusz: Janne Kukkonen
  • Rysunki: Janne Kukkonen
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data wydania: 04.2025 r. 
  • Tłumaczenie: Sebastian Musielak
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 148×210 mm
  • Stron: 284
  • ISBN: 978-83-68331-23-3
  • Cena: 79,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus