„Bastion” tom 2: „Amerykańskie koszmary” - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 04-05-2025 20:40 ()


Drugi tom „Bastionu” rozwija dramat zapoczątkowany w pierwszej części, przenosząc czytelnika w głąb rozpadającego się świata i rozpaczliwych prób odbudowy utraconego porządku.

Adaptacja Mike’a Perkinsa i Roberta Aguirre-Sacasy po raz kolejny mierzy się z trudnym wyzwaniem: oddać monumentalność i wielogłosowość powieści Stephena Kinga w zwartej, obrazowej formie.

Czy im się to udaje?
Odpowiedź jest złożona — bo choć formalnie komiks spełnia założenia adaptacji wiernej, emocjonalnie czasem pozostaje więźniem własnej estetyzacji.

  1. Rozwój narracyjny: od chaosu ku konfrontacji

„Amerykańskie koszmary” zaczynają dokładnie tam, gdzie pierwszy tom się urwał — w martwym świecie po Captain Trips, gdzie jednostki walczą już nie o przetrwanie biologiczne, lecz o zachowanie godności i człowieczeństwa.

Wprowadzenie nowych postaci — Larry’ego Underwooda, Frannie Goldsmith i Harolda Laudera — stanowi ruch kluczowy dla dynamiki narracyjnej.

  • Larry, bohater niedojrzały i rozdarty, zostaje rzucony w przerażającą przestrzeń opuszczonego Nowego Jorku.
  • Frannie i Harold — figuranci mikrospołecznych napięć, relacji przemocy, wstydu i niespełnienia — stają się symbolem prób zachowania resztek normalności.

Perkins i Aguirre-Sacasa skutecznie skracają wewnętrzne monologi Kinga do gestów, spojrzeń, skrótów dialogowych, pozwalając czytelnikowi „dopisać” psychologię bohaterów z wizualnych aluzji. To rozwiązanie inteligentne, choć nie zawsze całkowicie skuteczne — Harold, w szczególności, zasługuje na bardziej zniuansowaną prezentację jego patologicznego dojrzewania.

  1. Świat przedstawiony: topografia grozy

Najmocniejszym punktem tego tomu pozostaje praca Mike'a Perkinsa nad wizualną atmosferą.
Nowy Jork — pokazany w scenie tunelu Lincolna — to pejzaż śmierci i rozkładu, ale nie popadający w barokową przesadę.

  • Podróż Larry’ego przez wypełniony ciałami tunel to jedno z najbardziej klaustrofobicznych i emocjonalnie intensywnych doświadczeń w komiksie — scena, w której estetyka horroru spotyka się z psychologią traumy.

W tym aspekcie adaptacja zasługuje na pełne uznanie: przestrzeń staje się aktorem narracji, nie tylko tłem.

  1. Flagg: inkarnacja grozy zbiorowej

Randall Flagg — centralna figura mroku — pojawia się nie tylko fizycznie, ale i symbolicznie.
Jego przerażające pojawienia się w snach bohaterów są wizualnie znakomicie rozegrane: fragmentaryczne, zdeformowane, koszmarne.
Tutaj Perkins wykazuje zrozumienie, że Flagg jest mniej istotny jako postać, a bardziej jako proces: personifikacja strachu, chaosu i pokusy władzy.

Flagg zbierający swoją armię — w szczególności w scenach z Lloydem Henreidem — wzmacnia wizję świata, gdzie próżnię po dawnej cywilizacji natychmiast wypełnia brutalność i dominacja.

  1. The Trashcan Man: nowy wymiar obłędu

Debiut Trashcana — jednej z najbardziej tragicznych postaci w całym „Bastionie” — został wprowadzony z dużym wyczuciem.

  • Jego szaleństwo nie jest farsą, ale egzystencjalnym rozdarciem.
  • Trashcan Man, z jego niekontrolowaną obsesją niszczenia, antycypuje dalszą tematykę samospalenia i nihilizmu, która będzie jednym z motywów przewodnich trzeciego tomu.

Tutaj adaptacja wychodzi poza ilustrację i próbuje interpretować materiał źródłowy, co jest znaczącym sukcesem.

  1. Problemy adaptacyjne: utrata głębi interpersonalnej

Jednym z nielicznych zarzutów, jakie można wysunąć wobec „Amerykańskich koszmarów”, jest utrata części subtelności relacji interpersonalnych.
W prozie Kinga Frannie i Harold są związani siecią ambiwalentnych emocji — współczucia, litości, wstrętu, winy.
W komiksie te emocje są zasygnalizowane, ale nie w pełni rozwinięte, przez co ich decyzje mogą wydawać się bardziej mechaniczne niż dramatycznie nieuchronne.

To cena, jaką adaptacja płaci za konieczność rytmicznego postępu fabuły — ale cena, której znaczenia nie należy bagatelizować.

  1. Adaptacja „Bastionu” w świetle teorii katastrof społecznych

W perspektywie socjologicznej, „Bastion” — i jego adaptacja — wpisują się doskonale w ramy teorii katastrof społecznych, jaką rozwijał m.in. Kai Erikson w „Everything in Its Path” czy Anthony Giddens w pracach nad społeczeństwem ryzyka.

Captain Trips, wirus który unicestwia niemal całą ludzkość, działa nie tylko jako biologiczne zagrożenie, ale przede wszystkim jako czynnik dezintegracji struktur społecznych:

  • Rodzina, wspólnota, państwo, religia — wszystkie te instytucje tracą swoją stabilność i funkcję.
  • Świat przedstawiony w „Amerykańskich koszmarach” to nie tylko przestrzeń fizycznie opustoszała, ale społecznie zdekonstruowana.

Komiks dobrze oddaje ten proces: postacie nie tylko walczą z fizycznym przetrwaniem, ale próbują odbudować sens życia w świecie, który przestał uzasadniać ich istnienie.

  • Frannie i Harold tworzą proto-wspólnotę (mikrospołeczność dwóch ocalałych),
  • Larry próbuje rekonstruować swoje miejsce w świecie poprzez spotkania i relacje,
  • Flagg natomiast wykorzystuje pustkę społeczną do rekonstrukcji nowych, opartych na przemocy i dominacji układów władzy.

Adaptacja, choć wizualnie operuje spektaklem śmierci i rozkładu, dotyka fundamentalnych pytań o możliwość odnowy życia społecznego po katastrofie.

  1. Strukturalna analiza: trauma, przestrzeń, archetypy postapokalipsy

Trauma w „Amerykańskich koszmarach” jest nie tylko jednostkowa, ale też trauma kolektywna — podobnie jak w literaturze Holocaustu czy katastrof naturalnych.

  • Larry przechodzący przez tunel — to nie tylko metafora osobistego lęku, ale też rytuał przejścia: staje się jednym z „żywych” w świecie zmarłych.
  • Frannie i Harold odczuwają traumę jako ciągłą obecność utraty — ich działania motywuje nie tyle nadzieja, co niemożność zniesienia samotności.

Przestrzeń Nowego Jorku i pustkowi Ameryki została zaadaptowana w duchu pustki sakralnej — podobnie jak w powieściach Cormaca McCarthy'ego („Droga”) czy w apokaliptycznych filmach takich jak „Stalker” Tarkowskiego:

  • Miejsca znane — mosty, tunele, miasta — są zdegradowane i wrogie,
  • Pustka staje się gęstą przestrzenią znaczeń, przypominającą, że świat bez ludzi nie traci znaczenia — ale zmienia je na przerażające.

Archetypy postapokalipsy są tu szczególnie wyraźne:

  • Flagg to archetyp Czarnego Władcy, figurujący jako nowy demiurg świata bez Boga.
  • Harold staje się figurą Zdradzieckiego Apostoła, podobną do biblijnego Judasza, który zdradza wspólnotę nie z przekonania, ale z rozpaczy.
  • Larry to archetyp Bohatera-Wędrowca, który musi przejść inicjację w pustym świecie, aby osiągnąć moralne odkupienie.

Dzięki subtelnej pracy nad przestrzenią, traumą i archetypami, adaptacja „Bastion tom 2: Amerykańskie koszmary” nie jest jedynie ilustracją prozy Kinga, ale również interpretacją lęków i nadziei związanych z upadkiem struktur społecznych.
Chociaż uproszczenia psychologiczne niektórych relacji mogą być zauważalne, całościowo komiks buduje własny, mocny dyskurs o kruchości cywilizacji i kondycji człowieka w świecie bez reguł.

„Bastion”: „Amerykańskie koszmary” to dojrzała, technicznie znakomita adaptacja, która z szacunkiem i wyobraźnią oddaje ducha Kingowskiego świata.
Nie jest to adaptacja eksperymentalna — nie próbuje przetwarzać materiału źródłowego na nowy język estetyczny — ale w ramach wyznaczonych granic tworzy przekonującą, emocjonalnie angażującą wizję.

Wielkie rzeczy dopiero nadejdą — jak sugeruje tempo narracji — ale już teraz kluczowe sceny wypadają mocno i autentycznie.

Ocena końcowa: 8/10

(Perfekcyjna atmosfera, bardzo dobra narracja wizualna, drobne uproszczenia psychologiczne postaci)

 

Tytuł: Bastion tom 2: Amerykańskie koszmary

  • Scenariusz: Roberto Aguirre-Sacasa, King Stephen
  • Rysunki: Mike Perkins
  • Kolor: Laura Martin
  • Wydawnictwo: Albatros
  • Data wydania: 07.05.2025 r.
  • Seria: Bastion
  • Tłumaczenie: Grzegorz Tupikowski
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: twarda
  • Format: 170x260 mm
  • Stron: 144
  • ISBN: 978-83-8361-615-5
  • Cena: 64,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Albatros za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus