„Smoła” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 29-11-2024 22:56 ()


Na liczący przeszło trzysta stron nowy album Piotra Marca jeszcze przed jego premierą był w komiksowej bańce spory hype. Sam opis komiksu, wywiad z autorem na "All Comics are Beautiful" i epitety używane do opisania albumu: smolisty, oblepiający, gęsty, niepokojący, lepki itp. sprawiły, że chciałem wskoczyć do tego hype trainu. Po lekturze czuję, że pomyliłem pociąg. Trochę jakbym chciał zobaczyć poniemieckie bunkry, a trafił nad morze i parafrazując tu jedną z kultowych komedii mojej młodości: "Bunkrów nie ma...", ale w moim przypadku niestety nie jest zajebiście.

Susan jest autorką komiksów, która wyruszyła w trasę w poszukiwaniu inspiracji do nowego projektu. Los stawia jej na drodze Sheilę, autostopowiczkę, zmierzającą do domu w lesie, w którym nie była od czasów dzieciństwa. Dziewczyna zaprasza Susan do siebie, gdy ta zbierze już niezbędne materiały do tworzonego albumu (który, jak się okazuje, ma współtworzyć z Simonem Bisleyem – zaskakujące cameo). Mamy tu do czynienia po części z powieścią drogi, długimi rozmowami i przekształcaniem się komiksu w horror, niepozbawiony obyczajowego dramatu i traum z przeszłości. Ten gatunkowy miszmasz nie stanowi łatwej lektury. Nie był to komiks, który przeczytałem na jedno posiedzenie, a fakt, że w owym okresie byłem chory, nie ułatwiał mi odbioru tego wieloznaczeniowego dzieła. Czy łatwiej zgonić jest na gorączkę niż przyznać, że "Smoła" mnie przerosła? Być może. Klimat jest dla mnie wręcz namacalny, oblepiający z każdą kolejną stroną i idzie w nim wyczuć echa grozy znanej, chociażby z komiksów DC sprzed pół wieku czy też później, z początków imprintu Vertigo.

W kwestii warstwy graficznej mam problemy z twarzami, te dość często zmieniają się pod kątem szczegółów, dając efekt deewolucji, co wraz z "pustymi" oczami bohaterów wywoływało u mnie estetyczne zwarcie i składało się na ratalną lekturę "Smoły". Ciekawy jest natomiast dobór kolorów, gdzie ich intensywność pomaga odnaleźć w tym, czy jesteśmy w teraźniejszości, czy wspomnieniach, na jawie, czy w majakach. Prócz oczywistej smolistej czerni, te niepokojące fragmenty pełne się niebieskości i czerwieni. Ich intensywność z jednej strony dobrze współgra z tym, co wymieniłem wyżej, ale z drugiej sprawia, że rysunki nie były dla mnie w pełni czytelne i to, co powinno przerażać, nie robiło tego na taką skalę, jak powinno, gdyż nie miałem pewności, na co właściwie patrzę.

"Smoła" to wymagająca lektura, myślę, że czytelnik, któremu tytuł podejdzie za pierwszym razem, wracając, wyciągnie z kolejnej lektury jeszcze więcej. Na pewno jest to pozycja, obok której trudno przejść obojętnie, choć nie jest to komiks dla mnie, to wciąż chętnie podyskutowałbym z kimś, komu album oblepił synapsy i ma ciekawe przemyślenia na jego temat. Nie można zarzucić "Smole" nudy i trochę zazdroszczę tym, których ten komiks wciągnął bez reszty.

 

Tytuł: Smoła

  • Scenariusz: Piotr Marzec
  • Rysunki: Piotr Marzec
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data wydania: 15.10.2024 r.
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 165x235 mm
  • Stron: 340
  • ISBN: 978-83-67360-97-5
  • Cena: 99,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus