„Czerwona Maska” księga II - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Redakcja

Dodane: 21-11-2024 22:05 ()


W ciągu zaledwie sześciu albumów przygody Czerwonej Maski uległy diametralnej zmianie. Od moralistycznych, grzecznych, z czytelnym podziałem świata na dobro i zło krótkich opowiastek dla młodzieży, do ambitnych, niejednoznacznych, pełnych kontekstów, brutalnych opowieści o siedemnastowiecznej Francji, w której nie było miejsca na równość i braterstwo. Scenarzysta Patric Cothias oraz przejmujący pałeczkę rysownika serii po André Juillardzie Marco Venanzi, stworzyli pasjonującą historię o zmaganiach tytułowej bohaterki, próbującej zmienić oblicze państwa rządzonego przez Ludwika XIII. Misja to niemożliwa bowiem czym jest jeden człowiek w obliczu arystokracji zachłannie i agresywnie strzegącej swoich przywilejów? Nikim. I paradoksalnie jest to największa siła Ariane de Troïl wcielającej się z zaciętością w rolę Czerwonej Maski.

Nie dość, że kobieta, to wyborna fechtmistrzyni o otwartym umyśle, sprzeciwiająca się zastałym porządkom. Wiedza o takim stanie rzeczy doprowadziłaby niejednego możnego do szewskiej pasji, dlatego bezpieczniej jest zbywać niebezpieczeństwo pomówieniami, bagatelizować je, sprowadzając do poziomu miejskiej legendy. Ot, przecież samotnie działający człek, nie może stanowić zagrożenia dla struktur państwa, tym bardziej że Czerwona Maska został już kiedyś usiekany… Idea jednak przetrwała, idea, która jako jedyna ma szanse wzniecić iskrę rewolucji. Niestety ani pospolity lud miast i wsi, ani członkowie wyższych stanów dostrzegający niesprawiedliwość rządów nie byli zainteresowani walką o „wyzwolenie”. Stąd też szlachetna misja Ariane, która cywilnie manifestuje swoje poglądy przy każdej nadarzającej się okazji, demaskując obłudę wyższych sfer, jest zwyczajnie pracą syzyfową.

Im dłużej przyjdzie jej przywdziewać szkarłat, tym więcej będzie musiała poświęcić, dźwigając to brzemię aż do śmierci, czasem tylko otrzymując niespodziewaną pomoc od losu… Działająca poza prawem, uwikłana w coraz bardziej niepewne sojusze, znów stanie do walki z sektą Czarnego Pająka, która po wydarzeniach opisanych w poprzedniej księdze rośnie w siłę. Jej członkowie nie cofną się przed niczym, aby wprowadzić nowy-stary porządek degradując „motłoch” do roli niewolników. Odnóża Czarnego Pająka sięgają aż do serca monarchii, tym bardziej niebezpieczna i zagmatwana staje się misja Czerwonej Maski. Wróg czai się wszędzie, a jego największą bronią są zdrada i wysoka pozycja społeczna.

Cothias wyostrzył swoje pióro i choć fabuła fragmentami bywa naciągana i nieco naiwna, a zachowanie dzielnego i poczciwego Germaina Grandpina nadal stanowi nieodzowny element komiczny niniejszej serii, to ton opowieści wyraźnie spochmurniał. Okrucieństwo, barbarzyństwo, wulgarny język i nagość wkradają się coraz śmielej w kadry. Francuz nie ma oporów, aby sugerować czytelnikom domniemany homoseksualizm Ludwika XIII. Bohaterowie nie stronią od trudnych wyborów, które mają tragiczne konsekwencje, a pętla wokół szyi Ariane (co dobitnie sugeruje okładka) zacieśnia się coraz mocniej. To już nie jest prosta historyjka dla dzieci, tylko dzieło świadomego scenarzysty, który pod kostiumem beztroskiego z pozoru komiksu płaszcza i szpady, zadaje pytania najtrudniejsze dotyczące ludzkiej natury, rzadko udzielając na nie satysfakcjonujących odpowiedzi. Życie bowiem bolało, boli i boleć będzie, tak w siedemnastym wieku, jak i dwudziestym stuleciu, a także obecnie. Łączy je jeszcze jedna rzecz – dziejowa niesprawiedliwość, która w jakimś stopniu może zostać wyrównana jedynie dzięki zamaskowanym mścicielom pokroju Czerwonej Maski.

Jego, a właściwie jej działania zostały z werwą narysowane przez Venanziego, którego kreska jest czysta niczym idealne pchnięcie szpadą, lecz skutki tegoż zawsze niosą ze sobą opłakane skutki. Wraz z warstwą fabularną, brutalizacji uległa – co naturalne – również warstwa plastyczna. Włoch nie stroni od przemocy, nie tylko będącej finalnym efektem ulicznych pojedynków szermierzy, ale także sięga po ostrzejsze środki wyrazu, jak obrazy uwieczniające rozszarpane przez psy ciała, zadźganych żołnierzy, postrzały twarzy czy dekapitacje. Przy czym, nie epatuje nachalnie okrucieństwem. Wręcz odwrotnie, większość tych scen oglądamy jakby z daleka, z niewygodnej perspektywy. Może dlatego, że ludzkie cierpienie nie jest warte podziwiania, w przeciwieństwie do liliowych wschodów i karmazynowych zachodów słońca, szmaragdowych nocy i wytwornych wnętrz pałaców. W tym aspekcie – ukazywania piękna przyrody i architektury – komiks frankofoński nie ma sobie równych, a prace Venanziego, rodowitego rzymianina bezapelacyjnie wzbogacają go włoską charyzmą i poczuciem estetyki.

Jeżeli ktoś po pierwszym tomie obawiał się powtórki z rozrywki, czyli bezpłciowej, źle starzejącej się opowieści skierowanej do młodzieży, to może spać spokojnie. Cothias szybko wyciągnął wnioski, budując swój świat na coraz większej liczbie doskonale zilustrowanych przez Venanziego niuansów wydobywających na światło dzienne szarości ówczesnej rzeczywistości. Niech Krogulec ma Was w swojej opiece.

 

Tytuł: Czerwona Maska księga II

  • Scenariusz: Patrick Cothias
  • Rysunki: André Juillard
  • Tłumaczenie: Paweł Łapiński
  • Wydawnictwo: Kurc
  • Data wydania: 14.09.2024 r.
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: twarda
  • Format: 210 x 297 mm
  • Stron: 144
  • ISBN: 9788397177222
  • Cena: 120 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus