Graham Masterton „Dni śmiertelnego strachu” - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 02-08-2024 21:49 ()


Czy autor, będący świetny w pisaniu powieści, niejako z automatu jest równie dobry w krótszych formach? Nie zawsze. Opowiadanie wymaga od pisarza pewnej lakoniczności i umiejętności skompresowania opowiadanej historii, co nie każdemu dobrze się udaje. Według mnie znakomitym przykładem jest tu Graham Masterton, niekwestionowany mistrz horroru. O ile większość jego powieści bardzo sobie cenię, o tyle zdecydowanie nie jestem fanką jego opowiadań. Prawie wszystkie są w mojej ocenie kiepskie, głównie nie przez pomysł, a przez konieczną dla tej formy skrótowość, która wyraźnie Mastertonowi „nie leży”. Najnowszy tom jego opowiadań, „Dni śmiertelnego strachu”, zdaje się to potwierdzać.

Chyba każda kobieta chciałaby mieć przy sobie jakiś przedmiot, obdarzony mocą strzeżenia jej przed napaścią. Co nim mogłoby być? Czasem coś, co naprawdę wydawałoby się nieoczywistym wyborem. Jak postąpić, gdy ktoś, kogo kochasz, zostaje nagle okrutnie okaleczony i nie chce przyjąć do wiadomości, że twoja miłość pozostaje ta sama?

Czy okrutny zbrodniarz, który z wielkim talentem wymyka się prawu, naprawdę może czuć się bezpiecznie na wieki? A może jednak nie? Co może przerazić człowieka, który zawodowo zajmuje się pisaniem scenariuszy kasowych horrorów? Jak zareaguje w sytuacji, która sparaliżowałaby strachem najodważniejszego?

Jak długo można bezkarnie wyśmiewać i prześladować dziecko, które nie pasuje do swych rówieśników? Jak długo umysł młodego człowieka wytrzyma to, co się dzieje, nim stanie się on rzeczywiście potworem?

Tom „Dni śmiertelnego strachu” zawiera dwa opowiadania, mogące mile połechtać uczucia Polaków, zawierają bowiem polskie akcenty. Jedno z nich jest zresztą chyba najlepszym utworem w tomie, nie zawiera bowiem odniesień do sił nadprzyrodzonych, a uczucie grozy i splot fatalnych wydarzeń wywołuje nieodpowiedzialność, wręcz głupota opisywanych ludzi. Podobnie zresztą mamy w dwóch innych, zresztą mniej udanych – nie siła nadprzyrodzona, ale człowiek jest tu czymś strasznym. Niestety to za mało. Całość na tle ogólnych dokonań Mastertona jest nieudana i czuje się wręcz, że prawie każde z przedstawionych tam opowiadań ten niezwykle płodny pisarz mógłby bez trudu „rozdmuchać” w osobną książkę, z korzyścią dla tekstu i czytelników. Oczywiście pomijając dwa, których autorką jest Dawn I. Harris, którą chyba postanowił wspomóc w jej karierze. Nie wiem, czy na pewno słusznie, choć młoda autorka ma niezłe pomysły, ale tu już ocena nie należy do mnie.

Jeśli chodzi o opowiadania samego Mastertona, to na mnie osobiście najbardziej przykre wrażenie wywarło opowiadanie zamykające tom, czyli „Serołak”. Nie jest to właściwie horror, ale studium psychologiczne chłopca, którego fatalne warunki bytowe i codzienne prześladowania ze strony rówieśników i, niestety, również dorosłych doprowadzają w końcu do szaleństwa, co kończy się wyjątkowo ponuro. W sensie literackim jest ono też najbardziej udane, ale raczej nie zmusiłabym się, by przeczytać je po raz drugi. Inne – cóż, nie wzbudziły mojego zachwytu ani mnie nie zainteresowały. Może jedynie „Czerwony rzeźnik z Wrocławia”, i to bynajmniej nie ze względu na polską scenerię, a na przestrogę, którą zawiera.

Reasumując, nie jest to książka, którą włączyłabym do swej prywatnej biblioteki. Mastertona zdecydowanie stać na więcej.

 

Tytuł: Dni śmiertelnego strachu

  • Autor: Graham Masterton
  • Język oryginału: angielski
  • Przekład: Piotr Kuś i Daria Szulęcka
  • Gatunek: horror
  • Okładka: miękka
  • Ilość stron: 300
  • Rok wydania: 2024
  • Wydawnictwo: REBIS
  • ISBN: 978-83-4338-208-1
  • Cena: 44.99 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus