„Dziewczyny z Pillaru” - recenzja

Autor: Piotr Dymmel Redaktor: Motyl

Dodane: 29-07-2024 21:45 ()


Doskonale pamiętam, jaką rewelacją w 2021 roku okazał się komiks „Zakazany port” włoskiego duetu Teresa Radice (scenariusz) i Stefano Turconi (rysunek). W moim prywatnym rankingu ten poetycki romans, będący przy okazji awanturniczą historią marynistyczną, szybko uplasowała się w wąskim gronie najlepszych komiksów roku. Nie inaczej było w przypadku kolejnego dzieła wspomnianych twórców, wydanego rok później przez Mandiokę – osadzonej w czasach drugiej wojny światowej historii „Ziemi, nieba, kruków”. Na wysokości tego albumu miałem już jasność, że tym, co mnie tak bardzo „kupuje” w przypadku dokonań Radice/Turconi jest osobna wizja świata sprzedawana przez Teresę Radice. Pozwoliłem sobie przyrównać jej artystyczną wrażliwość do tej, jaką prezentuje w swoich filmach Terrence Malick. Najogólniej mówiąc, charakteryzuje ją zaduma i zachwyt nad wieloaspektowością świata: jego pięknie, grozie, więzi z naturą – i co najważniejsze – gotowością na odbycie przygody, jaką jest świadoma wędrówka przez życie. Zasadniczym warunkiem podjęcia tego wyzwania jest współczucie i odwaga w widzeniu sytuacji, postaw ludzkich i rzeczy takimi, jakie nam się prezentują.

Nie inaczej rzecz ma się z „Dziewczynami z Pillaru”, komiksie osadzonym w świecie wykreowanym w „Zakazanym porcie”, ale niebędącym jego bezpośrednią kontynuacją. Tożsame ze wspomnianym tytułem jest miejsce akcji, czyli angielskie, portowe miasto Plymouth z początku XIX wieku oraz topografia miejsc kluczowych - przede wszystkim dom publiczny o nazwie „Pillar to Post”, który zgodnie z podtytułem komiksu: „Historie o lądach i morzach, marynarzach i prostytutkach” staje się miejscem zawiązania głównych wątków fabularnych. Komiks składa się z dwóch rozdziałów i opowiada perypetie dwóch dziewczyn zatrudnionych w tym miejscu: June i Lizzie.

Obie historie kręcą się wokół tematyki wszystkich scenariuszy Radice, czyli wspomnianej odwagi konfrontowania się ze światem i Innością. W tym sensie „Dziewczynom z Pillaru” równie blisko jest także do „Ziemi, nieba, kruków”, w którym trójka wojennych rozbitków, wrogich względem siebie z racji przynależności narodowej, jest skazana na współdzielenie losu, przełamywanie uprzedzeń i szukanie porozumienia. Historie June i Lizzie to historie takich właśnie relacji. June staje w obronie niesłusznie oskarżonego o kradzież Maorysa Tane’az zatrudnionego w „Pillar to Post”, a Lizzie próbuje odnaleźć się w miłosnej relacji mocno naruszającej ustalone hierarchie społeczne. Innym jest też w „Dziewczynach z Pillaru” kapitan Allali, muzułmanin, któremu korona brytyjska powierza tajną misję. Jego wątek nie ma zakończenia, więc należy mieć nadzieję na kontynuację.

Radice jest mistrzynią w prezentacji różnych perspektyw oraz bardzo sprawnego łączenia brutalnego realizmu z poetycką wrażliwością. Nie ma u niej łatwych rozpoznań, a pobudki, jakimi kierują się w swoich poczynaniach bohaterowie, są powodowane trzeźwym, pozbawionym złudzeń oglądem rzeczywistości. June, osóbka bardzo wrażliwa, ze zrozumieniem dzieli los innych kobiet zatrudnionych w „Pillar to Post”, bo wsparcie, jakie od nich otrzymuje to jedyna forma społecznej akceptacji i stabilności bytowej, na jaką może liczyć. Co oczywiście nie zabrania June i innym dziewczynom mieć marzenia, które w przypadku Lizzy zaczynają się spełniać, jak przystało na rasowy, wiktoriański romans. Obie historie, jak było w przypadku „Zakazanego portu”, opowiedziane są z humorem, komponent obyczajowy pracuje bez zarzutu, a bohaterów głównych i rzeszę drugoplanowych (kolejny talent Teresy Radice - umiejętność budowania portretów zbiorowych) kupujemy z miejsca. Nie zmienia się również hojność autorki scenariusza w kwestii dzielenia się z czytelnikiem swoimi inspiracjami i referencjami muzycznymi, książkowymi, dziełami plastycznymi, co odczytuję jako zaproszenie do odbycia własnych, wyobrażonych podróży.

Stefano Turconi dał się poznać w „Zakazanym porcie” jako bardzo sprawny rysownik, a wybór ołówka jako głównego jedynego narzędzia pracy nadawał tamtemu komiksowi lekkości i wzmacniał poetycką aurę snutej opowieści. Kolor w „Dziewczynach z Pillaru” nadaje obu historiom ciężkości, ale z racji tego, że walor obyczajowy jest w komiksie wiodący, wydaje się to słuszną decyzją. Nie znaczy to jednak, że od razu lądujemy w cuchnącym rynsztoku, bo nie pozwalają na to lekkie, kartonowe rysunki Turconiego. Typowy dla Radice, kończący komiks cytat z wiersza, tym razem Johna Donne’a (w przypadku „Zakazanego portu” był to cytat z Pabla Nerudy), sugeruje kierunki, w jakich rozwinie się historia. Nie mogę się doczekać. Czytajcie „Dziewczyny z Pillaru”, najlepiej w duecie z „Zakazanym portem”, bo warto wybrać się w podróż z wyjątkowym duetem Radice/Turconi.

 

Tytuł: Dziewczyny z Pillaru

  • Scenariusz: Teresa Radice
  • Rysunki: Stefano Turcioni
  • Wydawnictwo: Mandioca
  • Data wydania: 25.05.2024 r.
  • Tłumaczenie: Agnieszka Liszka-Drążkiewicz
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 170x260 mm
  • Stron: 144
  • ISBN: 9788397166028
  • Cena: 85 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mandioca za udostępnienie komiksu do recenzji.





comments powered by Disqus