Dark Messiah of Might and Magic - recenzja

Autor: Paweł "Ivan" Iwanowicz Redaktor: Ivan aka Immortal

Dodane: 18-09-2007 15:18 ()


           Tego nie można było uniknąć - prędzej czy później musiała pojawić się gra, która łączyłaby w sobie najlepsze rzeczy zarówno z FPSów jak i RPGów. Temat był zbyt atrakcyjny aby pozostawić go nienaruszonym. Co prawda, mieliśmy już wcześniej do czynienia z podobnymi tytułami, ale zwykle stawiały one na długą rozgrywkę i rozbudowaną opcję rozwoju postaci. W wypadku „Mrocznego Mesjasza" sprawa wygląda zupełnie inaczej - mamy do czynienia z grą, w której liczą się szybkie i efektowne walki, oraz przeogromna radość, płynąca z dziesiątków możliwości eksterminacji wrogów.

 

Pierwsze kroki w nowym świecie...

 

            A wszystko to dzięki Arkane Studio, twórcom m.in. Arx Fatalis. Cała historia z Mesjaszem zaczęła się kilka lat temu, podczas targów elektronicznych, na których Valve Software zaprezentowało swój najnowszy silnik, Source. Był to czas wielkiego sukcesu drugiej części Half-Life'a. Dzięki bliżej nieokreślonym zabiegom (zapewne kilka kieliszków w barze z ładnymi kobietami), Arkane dostało wersję testową Source'a, na której oparli swoją najnowszą grę. Do szczęścia brakowało im tylko świata, w którym mogliby umieścić akcję swojego najnowszego dzieła. Wtedy na scenę wszedł Ubisoft, który wykupił prawa do serii Might & Magic. Ogólnym zamierzeniem było wypromowanie nowego świata, jaki miał się pojawić wraz z premierą piątej części „Heroes of Might and Magic". Resztę można było łatwo przewidzieć - obie firmy się dogadały i tak powstał „Dark Messiah of Might and Magic".

 

            Jak wspominają sami twórcy, najlepsze podczas tworzenia tej gry było to, iż nie ograniczały ich żadne ramy narzucone przez świat. Ponieważ kraina Ashan dopiero co powstawała, sami musieli tworzyć całą historię. Dzięki temu powstała dość gruba książka, która podczas produkcji była co rusz wzbogacana o nowe wątki. Dzięki temu zarówno najnowsza odsłona HoMM jak i DM są ze sobą fabularnie połączone (ale nie wymagają od gracza, aby znał obie te historie).

 

Oto historia mego życia...

 

            Początek fabuły nie jest specjalnie zaskakujący. Sareth (którym kieruje gracz), jest uczniem mistrza Phenriga. Przez wiele lat szkolił się u niego zarówno w arkanach magii, jak i posługiwaniu się bronią konwencjonalną. Teraz wraz ze swoją przymusową towarzyszką musi się udać w podróż do miasta Stonehelm, aby dostarczyć pewien szczególny kryształ. Ale nie wszystko jest takim, jakby się mogło wydawać. I w tym miejscu następuje metaforyczny kop w krocze gracza. Akcja zaczyna nabierać rozpędu, pojawiają się nowe wątki, wrogowie i wątpliwości (tych ostatnich jest najwięcej). Teraz to już nie jest zwykła gra - to przygoda życia.

 

            Co prawda jest ona dość krótka (jak większość FPSów), ale na tyle wciągająca, iż nikt nie powinien marudzić. Rozgrywka jest dość liniowa (to normalne w tego typu produkcjach), ale dzięki możliwościom różnego rozwiązywania stawianych przed nami problemów nie jest to aż tak zauważalne. Żeby uniknąć pomyłek, najważniejsze rzeczy przedstawię w formie swego rodzaju spisu:

 

  • Akcję obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby (oczu bohatera). Twórcy chcieli, aby gracz poczuł się tak, jakby cały czas uczestniczył w wydarzeniach przedstawionych na ekranie, toteż stworzyli coś, co nazwali „wirtualnym ciałem". „Dark Messiah" jest jedną z nielicznych gier, w której jeżeli spojrzymy w dół, dane nam będzie ujrzeć ciało naszej postaci. Dodatkowo podczas poruszania się, towarzyszy nam pewien efekt bezwładności (można go wyłączyć), co jeszcze bardziej potęguje wrażenie rzeczywistej postaci.

 

  • Przeciwników można eliminować na wiele sposobów - wszystko zależy tylko i wyłącznie od twórczej inwencji gracza. Do dyspozycji są różnego rodzaju sztylety, kije, łuki, miecze, tarcze, włócznie czy też zaklęcia. Każda z broni występuje w kilkudziesięciu rodzajach, z czego większość to przedmioty magiczne. Przykładowo możemy używać łuku, który zamienia strzały w lodowe pociski, a jeżeli dodamy do tego niekończący się kołczan, to uzyskujemy całkiem dobrą broń do walki na dystans. Jedną z ciekawszych zabawek jest niewątpliwie łuk z liną (nieskończona ilość strzał), który po wystrzeleniu strzały w dowolny drewniany obiekt (np. belka przy suficie), rozwija z niej sznur, po którym można się wspiąć. Dzięki np. wystrzeleniu kilkunastu takich strzał, można zrobić sobie całkiem niezłą ścieżkę nad terenem, po którym wycieczka piesza niezbyt dobrze by się skończyła. Wszystko zależy od pomysłowości osoby grającej.

 

  • Świat Mesjasza pełen jest zależności. Jeżeli np. podniesiemy butelkę z oliwą i rzucimy ją we wroga, a następnie podpalimy go za pomocą ognistego pocisku lub zapalonej strzały, cały stanie w płomieniach. To samo stanie się, jeżeli wycelujemy piorunem w wodę, w której stoją nasi przeciwnicy. To tylko kilka przykładów. Całość uzupełnia wiarygodna fizyka, dzięki której każdej akcji towarzyszy odpowiednia reakcja.

 

  • Jeżeli chodzi o rozwój bohatera, to zastosowano tu dość prosty system. Wraz z postępami w grze, dostajemy specjalne punkty, które możemy wydać na rozwój poszczególnych zdolności. Dzięki temu możemy sobie zwiększyć np. umiejętność posługiwania się mieczem i tarczą (co odblokuje nam nowe, specjalne ciosy), uzyskać dostęp do nowych zaklęć (np. telekinezy, którą stosować można zarówno na przedmiotach jak i wrogach), czy też sprawić, aby nasze kroki stały się o wiele cichsze a krycie w cieniu bardziej efektywne. Nie uświadczymy tu podziału na żadne konkretne klasy, dzięki czemu realnym staje się stworzenie skrytobójcy, który posiadł wielką biegłość we władaniu czarami, a także potrafi zaprezentować kilka imponujących ciosów mieczem. Tu znów jedyną granicą jest sam gracz i jego inwencja twórcza.

 

  • W trakcie rozgrywki kilkukrotnie przyjdzie nam dokonywać pewnych wyborów. Nie mają one najczęściej ogromnego wpływu na fabułę jako taką, lecz na sytuację w danej chwili. Ponadto dostępne są trzy różne zakończenia gry.

 

Oko za oko, królestwo za dobry komputer...

 

            Graficznie, „Dark Messiah" stoi na najwyższym poziomie. Dzięki ulepszonemu silnikowi Source, możemy podziwiać naprawdę niewiarygodne obrazy. Twórcy zamiast iść w stronę niedostępnej realistyki postanowili stworzyć świat, który będzie cieszyć oko zawsze i wszędzie. Niestety ma to swoją cenę. Chociaż Mesjasza można uruchomić na słabszych konfiguracjach (i nie wygląda on aż tak źle - wprost przeciwnie), to swoją prawdziwą potęgę ukazuje dopiero na naprawdę silnej maszynie. Cóż, coś za coś.

 

            Skoro już o grafice mowa, to wypadałoby wspomnieć o udźwiękowieniu. Tutaj też jest rewelacyjnie - w zależności od tego, co dzieje się na ekranie, muzyka zmienia się dynamicznie. Niektóre kawałki są tak porywające, że aż się prosi o osobną płytę z soundtrackiem.

 

Było nas czterech, w każdym z nas inny szkielet...

 

            Oprócz trybu single, do dyspozycji graczy oddano również opcję  multiplayera, za którą odpowiedzialne jest studio Kuju Entertainment. Rozgrywka przypomina zwykłe pojedynki w FPSach, z podziałem na klasy oraz pięcioma trybami gry. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie jeden mały zgrzyt. Aby móc zagrać w Mesjasza przez sieć, trzeba zarejestrować się w serwisie Steam, bowiem to poprzez niego prowadzone są rozgrywki. Po premierze Half-Life'a 2 i zabawie w autoryzowanie gry poprzez ten serwis, chyba nie ma osoby, która chociażby w małym stopniu nie była uprzedzona do Steam'u.

 

The game must go on...

 

            Podsumowując, każdy kto nie jest specjalnie negatywnie nastawiony do FPSów powinien zapoznać się z „Dark Messiah". Jest to tytuł na tyle wyjątkowy, iż nikt nie powinien czuć się rozczarowany. Poza tym, jest to dobry pretekst, aby wreszcie podrasować trochę kompa.

 

Moja ocena 9/10

 

PS: Jedynym mankamentem w grze jest to, że gra czasami ma tendencję do wychodzenia do systemu. Problem ten pojawia się najczęściej na słabszych komputerach, ale i tak istnieje. Oprócz tego gra jest praktycznie bez żadnych wad.

PS2: W Polsce grę wydaje CD Projekt w wersji kinowej (tylko napisy) i z dodatkowymi bonusami do trybu dla wielu graczy.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...