„Armada” tom 5 - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 18-06-2024 21:11 ()


Piąty tom serii „Armada” przynosi kolejną porcję przygód Navis. Dla głównej bohaterki te zmagania stoją tym razem pod znakiem powrotów do przeszłości. Czas, jest zresztą motywem przewodnim wszystkich czterech opowieści zawartych w tym albumie. Najpierw kosmiczna agentka, która jak pamiętamy działa już na własny rachunek, wyrusza na planetę Tri-33 768 („Chłód”). Kiedyś poznała tam pewnego mężczyznę, który… stał się ojcem jej syna (zob. „W trybach rewolucji” z pierwszego tomu zbiorczego). Teraz ma wykraść pewien tajemniczy artefakt nazywany ornosferą. Misja okazuje się niezwykle trudna, ale podczas jej wykonywania Navis poznaje kogoś, kto będzie jej towarzyszył w kolejnych przygodach.

„Epidemia” to opowieść, której lektura może przywoływać pewne wspomnienia z czasów naszej, ziemskiej pandemii. Oto okazuje się, że ornosfera staje się źródłem epidemii ogarniającej kolejne statki armady. Dla Navis ten problem zyskuje osobisty charakter, bo jednym z zarażonych jest Bobo. Czy uda się jej uratować jej towarzysza oraz całą armadę przed śmiertelnym zagrożeniem? Jaką rolę odegra tu Julia, nowa znajoma Navis? Jedno jest pewne, bohaterowie nie mają czasu do stracenia. Brak im bowiem tej umiejętności, którą posiadają Jeeosiganie, przedstawiciele rasy potrafiącej kontrolować czas. To właśnie z nimi krzyżują się ścieżki Navis i jej towarzyszy w opowieści zatytułowanej „Zatrzymani w czasie”. I rzeczywiście akcja tej historii rozgrywa się poza czasem, co jest dla bohaterów o tyle istotne, że na samym początku tej opowieści wszyscy… zostali zabici. No, może nie całkiem zabici, ale tak to już jest z paradoksami czasowymi. W ostatniej opowieści zatytułowanej „Aktualizacja” Navis wraca do swojej przeszłości dzięki danym odnalezionym podczas kolejnej misji. Poznaje prawdę o swoich przodkach, ale oczywiście ta wiedza przynosi również wątpliwości i kolejne pytania.

Fani serii Jean-Davida Morvana oraz Philippe’a Bucheta nie będą zawiedzeni. Autorzy niezmiennie oferują zgrabnie skonstruowane i naładowane akcją historie. Każda z nich rozwija wykreowany przez nich świat i wzbogaca charakterystykę kluczowych postaci. Scenarzysta dba także o dopływ świeżej krwi, wprowadzając co jakiś czas nowe postacie. Jedną z nich, która bez wątpienia na dłużej zagości na planszach komiksu, jest Julia. Obok Bobo i Snivela  staje się ona powoli ważnym członkiem drużyny Navis. Na najwyższych obrotach pracuje tu także niezmiennie rysownik. Buchet jest niewiarygodnie precyzyjny, a jego plansze mają w sobie lekkość i niesamowity rozmach.

Piąty tom wydania zbiorczego „Armady” będzie ostatnim spotkaniem z tą serią… na jakiś czas. Na rynku frankofońskim bowiem w tym roku ukazał się album numer 23., zatem Egmont zapewne poczeka na ukazanie się kolejnej części, by wydać szósty integral z kolejnymi czterema historiami. Nie oznacza to jednak braku przygód kosmicznej agentki w ofercie wydawniczej. Na polskie półki księgarskie już trafił komiks „Navis”, opowiadający o dzieciństwie głównej bohaterki, a na rynku frankofońskim przecież dostępne są jeszcze spin-offy tej kosmicznej sagi. Niewykluczone zatem, że oczekiwanie na kolejne regularne opowieści umilą nam serie poboczne. Na pewno warto zanurzyć się w ten świat, bo Morvan i Buchet stworzyli coś niezwykłego.  

 

Tytuł: Armada tom 5

  • Scenariusz: Jean-David Morvan
  • Rysunki: Philippe Buchet
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 09.08.2023 r. 
  • Wydawca oryginału: Delcourt
  • Objętość: 196 stron
  • Format: 225 x 290 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • ISBN: 9788328157965
  • Cena okładkowa: 119,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji


comments powered by Disqus