„Dziewczyna do wynajęcia” tom 20 - recenzja
Dodane: 17-05-2024 20:56 ()
Przy okazji jednej z wcześniejszych recenzji serii „Dziewczyna do wynajęcia” Reji Miyajima wspominałem o tym, że zastanawiam się, jak dalece fabuła tej pogmatwanej komedii romantycznej wynika z zaplanowanego działania i rozpisanego scenariusza, a w jakim stopniu jest to improwizacja w wykonaniu japońskiego twórcy. No to najnowszy tomik – a w zasadzie jak zwykle ciekawe posłowie – w dużej mierze to wyjaśnia. Oddam więc na chwilę głos mangace: „Staram się więc, żeby przynajmniej tworzona przeze mnie manga wyglądała na improwizację”. Tak to sporo wyjaśnia, bo naprawdę trzeba mieć ten pierwiastek improwizacyjnego szaleństwa (niczym najlepsi muzycy jazzowi), aby potrafić poprowadzić i nie pogubić się w pchaniu do przodu tak długiej serii, utrzymanej dodatkowo w tak niewdzięcznej ku temu konwencji. Miyajima to ma, dzięki czemu po lekturze dwudziestego już odcinka nadal nie mogę napisać, że seria mnie nudzi, mierzi czy, że mam jej już powoli dosyć. I to pomimo faktu, że przecież wszystko od dawna (od pierwszego odcinka?) toczy się wokół jednego wątku i można myśleć, że jest to seria przeciągnięta na siłę.
Można tak myśleć, ale lektura kolejnych tomików sprawia, że dalej śledzimy ją z zainteresowaniem. Nie inaczej jest też i teraz, w tomiku dwudziestym, w którym to nie tylko po raz enty już zbliżamy się do najważniejszej sprawy, czyli rozwiązania niespełnionej miłości Mizuhary i Kazuyi (ehh mają pecha, że zawsze ktoś im przeszkadza, pecha szczególnie dużego w tym recenzowanym tomiku), ale też, w którym wracają dawno niewidziane postaci. Zresztą część z tych powrotów wprowadza dużą dawkę humoru do tej odsłony. Mangaka udowadnia tym samym, że nie tylko krąży wokół jednego wątku, ale też nie zapomina o tych, o których zapomnieli czytelnicy. To ciekawe i z pewnością cieszy, bo nie tylko dużo się dzięki temu dzieje, ale też mamy poczucie, że autor nie porzuca stworzonych przez siebie bohaterów w kąt niczym zapomniane lalki (odsyłam do posłowia). W ogóle ten dwudziesty tomik niesie ze sobą sporo rozrywki i w sumie emocji. To odsłona przepełniona takim romantycznym klimatem w oparach humoru, czyli tak jakie jest założenie serii, ale w żaden sposób nie jest to przesłodzone, a wręcz żywo nas interesuje i mocno kibicujemy nawet Kazuyi, który tak wiele razy nas przecież już irytował swoją nieudolnością. Tym razem jest jednak inaczej. Przy tym całym humorze autor jednak nie daje nam zapomnieć o tym, że przecież w miłosny wątek wplątanych jest wiele osób, co zawsze sprawia, że ktoś jest smutny. I takie emocje również w recenzowanym tomiku możemy zaobserwować. Cała paleta barw tychże przed wami drodzy czytelnicy. Czy to siła tej odsłony? Z pewnością tak. Czy stawia ona przed nami nowe pytania i wątpliwości? Oj tak, choćby takie – dlaczego Mizuhara nie chce wyznać zakochanemu w niej chłopakowi swoich uczuć?
Seria trzyma poziom, więc trzeba oddać autorowi to, co cesarskie. To dobrze, bo przed nami jeszcze sporo odsłon, wiele się wydarzy więc najgorsze, co mogłoby się teraz stać to znużenie prezentowanymi wydarzeniami. Do tego chyba jednak daleko, dlatego każdej kolejnej odsłony wypatruję z zaciekawieniem.
Ps. Ta część wyróżnia się jeszcze jednym drobiazgiem. W niej to bowiem Japończyk po raz pierwszy zawarł… quizy i zagadki. Ciekawy pomysł, sami zobaczycie.
Tytuł: Dziewczyna do wynajęcia tom 20
- Scenariusz: Reiji Miyajima
- Rysunki: Reiji Miyajima
- Tłumaczenie: Agnieszka Zychma
- Wydawca: Waneko
-
Premiera: 28.02.2024 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 195 x 138 mm
- Papier: offset
- Druk: cz-b
- Stron: 192
- ISBN-13: 9788382424676
- Cena: 24,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus