„Kalinka” tom 4: „Koniec wszystkiego (i całej reszty)” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 11-05-2024 21:56 ()


Dokonało się. Wydawana w ramach Krótkich Gatek "Kalinka" dobiegła końca, końca wszystkiego (i całej reszty). Robiąc zakupy na stronie wydawnictwa, możecie w ramach gratisu wyrwać niedostępny nigdzie indziej króciutki zeszyt "Saga o Kasztanowych Rycerzach". Akcja osadzona jest po wydarzeniach z trzeciego tomu cyklu i przestawia naszych dzielnych rycerzy stawiających czoła straszliwej Bestii, która następnie zalicza małe cameo w tomie czwartym. Zabawne urozmaicenie świata Karensac i Thoma Pico, ale uwaga! Format zeszytu jest większy, przez co umiejscowiony na półce między trzecim a czwartym woluminem "Kalinki" zaburza poczucie półkowej estetyki. Zostaliście ostrzeżeni.
 
"Koniec wszystkiego (i całej reszty)" to niemal event znany odbiorcom trykociarzy. Wysoka stawka, powrót znanych bohaterów, nowe postacie, team upy, znacząca zmiana status quo. Zabrakło jedynie portali. Serio, dzieje się w tym tomie naprawdę dużo i zaczynamy z wysokiego C - od zniszczenia Korony Szczytów. Oczywiście, to rezolutna protagonistka bierze na swoje dziecięce barki ciężar udania się do magicznej kuźni w celu wykucia nowej. A przygody, jakie ją czekają… Labirynt złudzeń, płomyk Ignacy, Zbyszki z Krainy Leszków (żarty w tym segmencie bawią, a autorom udało się uniknąć przeciągnięcia ich na siłę), tajemnicza Tola, Dżin Parszywiec. Zarówno synka, jak i mnie ucieszył powrót znanych postaci, a i te nowe wzbudzają sympatię. To, co zaplanowali autorzy na finał, aż prosiło się o większą liczbę stron, bo album cierpi trochę na relacjach postaci. Duet z nową bohaterką Tolą wypada dobrze, ale jednocześnie przez lwią część stron aż do finałowej potyczki Kalinka nie współpracuje ze znanymi nam do tej pory towarzyszami. To, co działało tak dobrze w tomie trzecim, tj. trudna przyjaźń między Łysolkiem i Lisem oraz ich współpraca z Kalinką w ogóle w "Koniec wszystkiego…" nie istnieje. Sześcioletni czytelnik do tego się nie przyczepił, ale ja zwróciłem na to uwagę.
 
Co zaś nie podobało się dziecku (to Jego jedyny zarzut) to pewien zabieg pod sam koniec. Nie wchodząc w spoilery, jest to coś, często stosowanego w komiksach z peleryniarzami. Sam nigdy nie byłem fanem tego rozwiązania, które zazwyczaj niewiele wnosi kreatywnie, a częściej służy ułatwieniu roboty scenarzyście. Mimo to, co jest dosyć typowe dla dzieci, "Koniec wszystkiego…" został uznany przez małoletniego czytelnika za najlepszą z dotychczasowych odsłon. Tyczy się to warstwy fabularnej, bo graficznie komiks niezmiennie jest uroczy, wygląda jak stopklatki z animacji i aż prosi się o takową adaptację.
 
Cała seria to nie historie, które można by określić memicznym "mamy Hildę w domu...". Jasne, skojarzenia nasuwają się same, ale Kalinka nie jest bootlegową wersją komiksowego dziecka Luke'a Pearsona, którą można kupić na straganie we Władysławowie obok figurki Supermana jako członka Avengers. Aczkolwiek "Hilda" jest w miarę popularna - w dużej mierze za sprawą Netflixowej adaptacji - a zatem wsparcie się nią w ramach rekomendacji zdaje się niezgorszym pomysłem. "Kalinka" oferuje frajdę bez względu na wiek i płeć odbiorcy, jest bardziej lajtowa niż "Hilda", dzięki czemu można zainteresować tytułem jeszcze młodszego odbiorcę. Na spokojnie 5+, co zostało sprawdzone i zweryfikowane. Choć tytuł czwartej odsłony zdaje się zgoła przesądzający o dalszej kontynuacji, to końcówka komiksu nie pozostawia czytelnika bez nadziei, że Karensac i Pico zdecydują się kiedyś powrócić do tego uniwersum. Jeśli tak się stanie, to dwóch czytelników mają już zapewnionych, bo wraz z synem po ostatniej stronie zgodnie stwierdziliśmy, że chcemy więcej.

 

Tytuł: Kalinka tom 4: Koniec wszystkiego (i całej reszty)

  • Scenariusz: Thom Pico
  • Rysunki: Karensac
  • Tłumaczenie: Julia Szustak
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data wydania: 22.04.2024 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 160x200 mm
  • Stron: 112
  • ISBN: 978-83-67360-72-2
  • Cena: 49,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus