„unOrdinary” tom 1 - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 10-05-2024 22:12 ()


Wszelkiego rodzaju internetowe komiksy są dla mnie czymś kompletnie obcym, „tworem”, którego nie znam, dopóki w jakiś sposób nie trafią na papier, aby dopiero wówczas oddać się najbardziej tradycyjnej z tradycyjnych metodzie czytania. Tym samym więc omijają mnie wszelkiego rodzaju fenomeny sieciowych produkcji i najpopularniejsze z popularnych komiksów podawanych nam w tej wersji. Siłą rzeczy nie mogłem też znać „unOrdinary” autorstwa Uru-chan, który jest podobno jednym z większych sukcesów na platformie Webtoon. Wszystko to zmieniło się w momencie, gdy wydawnictwo Harper Collins dostarczyło na nasz rynek pierwszy tom tej przygody w formie drukowanej. Sprawdźmy więc, o co było tyle hałasu i czy rzeczywiście ten internetowy rynek może dostarczyć „tradycjonalistom” czegoś przyjemnego.

„unOrdinary” to komiks, który od 2016 roku pojawia się na wspomnianej powyżej platformie Webtoon. Za jej produkcją stoi pochodząca ze Stanów Zjednoczonych niejaka Uru-chan, która to, jak sama o sobie mówi, od zawsze kochała mangę i anime. I nie są to czcze słowa, gdyż jej produkcja to klasyczna historia tworzona w stylu japońskich autorów komiksów. Zapewne nie wiedząc, kto tworzy te tytuł, wielu z was przypisałoby go zresztą autorom z Kraju Kwitnącej Wiśni. Sam komiks przeznaczony jest dla czytelników powyżej piętnastego roku życia i niczym rasowy „shounen” rzeczywiście najmocniej będzie bawił tą właśnie grupę docelową. Mamy tu bowiem do czynienia z historią niejakiego Johna, który na pewnym etapie swojego życia trafia do dziwnej, aczkolwiek elitarnej szkoły. Czemu dziwnej? Ano temu, że tutejsza uczniowska elita posiada nadludzkie moce i zdolności (nie, z X-Men profesora Xaviera ma to niewiele wspólnego). Rzeczony John nie do końca się w tym świecie odnajduje, stara się też trzymać z boku, co nie jest proste, gdyż reszta uczniów szybko upatruje sobie w nim ofiarę do wykorzystywania i treningu swoich bojowych umiejętności. John, tyleż samo czasu co na lekcjach spędza więc i w gabinecie lekarskim, lecząc swoje rany. I jeśli cała historia polegałaby tylko na tym, że jedni uczniowie biją drugich, to nie byłoby zbytnio co czytać, na szczęście jest tu zgoła inaczej, gdyż John nie jest chyba takim „wymoczkiem”, jakiego stara się udawać i ma swoje tajemnice, a dokoła nie brakuje różnego rodzaju spisków, intryg i wielkich afer, które z czasem przyjdzie rozwikłać. No i tutaj właśnie zaczyna się cała zabawa, ale też chyba sukces stojący za tym komiksem.

Przyznać trzeba, że pierwszy tom w pewien sposób zaostrza apetyt na więcej, bo choć wieści o wspomnianych wcześniej intrygach dawkowane są bardzo stopniowo, to jednak zalążek pod postacią rzucanych tu i ówdzie wskazówek znajdziecie. Powoli, aczkolwiek sukcesywnie, kształtuje się więc wizja „Unordinary” jako komiksu rozbudowanego i posiadającego wciągającą fabułę. Tymczasem jednak na główny plan tego wstępu wysuwają się różnego rodzaju bójki, konflikty między uczniami i zawiązywanie sojuszy i przyjaźni. Co rusz jesteśmy rzucani w różne linie czasowe, aby raz uczestniczyć w bieżących zdarzeniach, dwa, by cofać się w czasie, aby dowiedzieć się, o co tu w ogóle chodzi. Tym samym dynamiki zdarzeń nie sposób jest odmówić, tym bardziej że praktycznie na każdej kolejnej stronie „coś” się dzieje. Raz jest to znęcanie się nad uczniem, raz jakaś bójka, raz postacie korzystają ze swoich mocy (o których de facto mało co wiemy, ot po prostu są i trzeba fakt ten zaakceptować), raz dostrzegamy, że za całością kryje się nielicha intryga. Wraz z upływającą lekturą coraz mocniej zagłębiamy się w ten świat, chcąc dowiedzieć się o nim nieco więcej, gdyż pierwszy tom niewiele nam tak naprawdę wyjaśnia. Czy wyjaśnienia te przyjdą do nas z czasem? Zapewne tak, natomiast pierwszy tom pozostawia pod tym względem spory niedosyt. W zamian za to otrzymujemy tutaj coś innego i w sumie nie jest trudno sobie uzmysłowić, skąd w „internetowych czytelnikach” była potrzeba sięgania po kolejne odsłony tej historii.

Jak już wspomniałem, recenzowana pozycja to taka „podrabiana manga” więc możecie liczyć na bohaterów z niesamowitymi fryzurami, wielkimi oczami i wszelkiego typu innymi atrybutami mangowymi. Oczywiście pisząc to niejako pół-żartem, natomiast mangowy klimat unosi się od pierwszego kadru tej produkcji, więc jeśli nie przeszkadza wam, że autorka nie pochodzi z Japonii, a jednocześnie lubicie tego typu kreskę, to powinniście mieć na czym zawiesić oko. Aha oczywiście jeszcze jedno założenie, a mianowicie takie, że komiks wam się spodoba, jeśli nie mierzi was fakt, że tytuł ten jest w…kolorze. Te nie są złe, ot typowy amerykański komiks, jednakże ja zdecydowanie jestem fanem tradycyjnej czarno-białej oprawy w mandze.

Pierwszy tom zapewne sprawi, że ten, kto po niego sięgnie, da mu też szansę w kolejnych odsłonach. Widać bowiem, że historia nabiera rumieńców, a autorka ma jeszcze wiele tajemnic do zdradzenia. Niewiele wiemy o bohaterach, świat „unOrdinary” też jest nadal nam nieco obcy więc zagadek przed nami multum. A, że przy okazji jest to całkiem zacna lektura i dynamiczna, pełna akcji historia, to czekam na jej rozwój. Dajcie jej szanse, jeśli jesteście w grupie docelowej dla tej serii lub jeśli ciekawi was co w komiksie internetowym piszczy.

 

Tytuł: unOrdinary tom 1

  • Autor: uru-chan
  • Ilustrator: uru-chan
  • Tłumaczenie: Ernest Kacperski
  • Wydawca: HarperCollins
  • Oprawa: miękka
  • Objętość: 336 stron
  • Format: 153x229
  • ISBN: 978-83-276-8743-2
  • Grupa docelowa: 15+
  • Premiera: 27.03.2024
  • Cena: 79,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu HarperCollins za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus