„Lucyfer” tom 4: „Diabeł w głębi serca” - recenzja
Dodane: 03-05-2024 20:43 ()
Po czterech latach polscy czytelnicy doczekali się zakończenia kanonicznej dla uniwersum Sandmana historii Gwiazdy Zarannej. Czy zwieńczenie runu Dana Watersa jest godne osoby Księcia Piekieł? Przekonajmy się.
Lucyfer od zarania dziejów robił wszystko by być Panem samego siebie. Zbuntował się i upadł, a gdy zrozumiał, że to również było częścią planu jego ojca, porzucił piekielną domenę. Następnie, w "Lucyferze" pisanym przez Mike’a Careya tak, jak Jahwe stworzył własny wszechświat, a finalnie opuścił Kreację swego boskiego ojca i nareszcie wolny odfrunął w próżnię. Serie z "Sandman Uniwersum" ignorują jednak komiksy niepisane przez Neila Gaimana, a co za tym idzie, byłem ciekaw, w jaką stronę na ostatniej prostej skręci Waters. Muszę przyznać, że obrany przez niego kierunek jest znacznie bardziej pesymistyczny.
Lucyfer ma już dość bycia pionkiem. Posługując się nomenklaturą gier może i ma w rękawie kilka asów, ale jego ojciec nie gra w karty, lecz w szachy. Decyduje się zatem całkowicie zmienić reguły gry i usunąć się z planszy. I to dosłownie. Spotyka się z Losem z Nieskończonych i skrupulatnie wymazuje swe imię z całej historii, jakby nigdy go nie było. Woli przestać istnieć niż egzystować na cudzych zasadach. Pobrzmiewa tu gorzkie echo słów, które wypowiedział do Morfeusza w "Sandman: Pora mgieł" oddając klucz do Piekła: "Może to ostateczna wolność, Władco Snów? Swoboda odejścia?". Waters posunął się tu do ekstremum, a to nie jedyna polemika (wracamy na plażę) z tym, jakiego Niosącego Światło ustanowił Gaiman.
Fabuła całego "Diabła w głębi serca" aż do grande finale to zbiór powiązanych ze sobą perypetii potencjalnych diabelskich następców takich, jak kobieta z okiem diabła, czy - zasługujący na szczególną uwagę - Król Kotów. Ci "spadkobiercy" są wypadkową tego, że natura nie znosi próżni i dla zachowania kosmicznej równowagi mroczne odbicie stworzyciela jest niezbędne. Diabeł wypełnia w istocie wiele ról i ludzkość też go potrzebuje, choćby do obarczania winą za swoje niecne występki. I o ile u Gaimana czy Careya to ludzka natura stała za wszystkim, a diabeł do niczego nie zmuszał i nie podszeptywał, to retrospekcje z tego tomu pokazują, że Lucyfer zaiste potrafił być okrutny.
Nie będę zdradzał, jaki patent miał na koniec "Lucyfera" Waters, ale wiedzcie, że jest on przesiąknięty fatalizmem i nieuchronnością losu.
Rysunki to już standard tego, do czego przyzwyczaili nas bracia Fiumara. Mroczne, brudne, vertigowskie. Zaskakująco dobrze wpasowało się w to jedną z historii z udziałem Francisco Goi - demony nękające sławnego malarza nabierają tu nowego poziomu. Do braci dołączył Brian Level, odpowiedzialny za dwa pierwsze zeszyty czwartego tomu. Artysta całkiem zgrabnie narysował co dziwniejsze fragmenty historii Królem Kotów, ale jego design Lucyfera ze spiłowanymi zębami również zasługuje na wzmiankę, ze względu na autentyczny niepokój, jaki wywołuje w odbiorcy jego diabelski uśmiech.
Jeśli oceniać tomy serii pojedynczo, to trzeci postawiłbym ciut wyżej. Aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że to koniec. Mam tu na myśli koniec serii, bo - jak wiemy z "Sandmana" - nie da się zabić idei. Waters pokazał się jako naprawdę sprawny pisarz czujący komiksową grozę, czy to w stylu starego Vertigo, czy też zgrabnie łączący ją z trykotami (od pewnego czasu w DC Comics). Voltaire powiedział: "Gdyby Boga nie było, należałoby Go wymyślić." To samo tyczy się diabła, przynajmniej w komiksach. I rzeczywiście go wymyślili... Gaiman, Carey i Waters. Skoro rzeczywistość w Sandmanowym uniwersum może zmieniać się od początku czasu, a do tego Lucyfera niekiedy nazywa się Księciem Kłamstw, to możemy przyjąć, że obie wersje kontynuatorów Gaimana są prawdziwe. Każda jest inna i zasługuje na uwagę i niech każdy czytelnik sam zdecyduje, która wersja jest dla niego kanonem.
Tytuł: Lucyfer tom 4: Diabeł w głębi serca
- Scenariusz: Dan Watters
- Rysunki: Max Fiumara, Bian Level, Sebastian Fiumara
- Przekład: Paulina Braiter
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 10.04.2024 r.
- Oprawa: twarda
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- Objętość: 128 stron
- Format: 170x260
- ISBN: 978-83-281-6701-8
- Cena: 79,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus