Andrzej Pupin „Szepty ciemności” - recenzja
Dodane: 27-04-2024 23:02 ()
Już mnie nie dziwi rekomendacja Adama Przechrzty na okładce książki „Szepty ciemności” Andrzeja Pupina. Chociaż sama treść tej krótkiej zajawki na zachętę niekoniecznie koresponduje według mnie z treścią powieści, to wybór autora do tej roboty padł doskonały. Andrzej Pupin stworzył bohaterów i fabułę taką, że Adam Przechrzta mógłby go z powodzeniem wykorzystać jako ghost writera. Teraz refleksja, czy przypadkiem nie obraziłem któregoś z nich? Dowiem się, jak ich kiedyś spotkam, tymczasem co można powiedzieć o „Szeptach ciemności”?
Światło jest dla człowieka bardzo ważne. Mówi się, że jest życiodajne. W przypadku realiów stworzonych przez Andrzeja Pupina to wręcz dosłowny slogan. Jeśli w nocy ktoś znajdzie się poza kręgiem światła, ginie. Chociaż może nie tak dosłownie. Ale człowieczeństwa próżno w nim szukać. Autor napisał tak mocny i złożony tekst, że nawet najdrobniejsza informacja może spalić intrygę. Bohaterowie, których sylwetki zostały umieszczone na kartach powieści, mają niesamowicie rozpisane charaktery intrygantów, zwyrodnialców, ofiar. Jedyny zgrzyt miałem przy postaci Wandy, ale nie chcę pisać, co mi tam nie zagrało, bo zbyt wiele bym zdradził. Jest to zresztą rzecz do obronienia w dyskusji i byłem już świadkiem podobnej w tonie.
Jerzy Kowalski to weteran trzech wojen, prywatny detektyw i alkoholik. Jak to się wszystko łączy, zobaczycie w czasie lektury, ale dość powiedzieć, że związane jest z Ciemnością. Dziwnym tworem, który osacza ludzkie umysły pozostawione bez minimalnego, chociażby źródła światła. Prawda, człowiek ewoluuje i dostosowuje się do nowych sytuacji i tak w tym przypadku w odpowiedzi na zagrożenie Ciemnością pojawiają się Inni – ludzie częściowo odporni na jej zgubne działanie, ale płacący przy tym całkiem sporą cenę. Jerzy trafia niezłą passę. Dostaje w krótkim czasie dwa większe zlecenia, które skomplikują jego życie do stopnia, że zatęskni za dawnymi czasami.
Powieść „Szepty ciemności” jest napisana znakomicie. To prosty język, ale utrzymany w mocnym tonie i opowiadający taką historię, że wbiło mnie w fotel. Andrzej Pupin to debiutant, ale zagrał w tę historię jak rasowy autor kryminałów. Zresztą nie ma chyba reguły, że debiutant nie może być od razu świetnym autorem. Wątków jest wiele, poszlak i zawiłości całe mnóstwo. Chociaż trzeba zaznaczyć, że jakaś 1/3 powieści jest rozbiegówką i jakoś mnie nie porwała. Później zaczyna się Akcja. Przed duże „A”. To, co wypada z szafy, to już nawet nie jest przysłowiowy trup. To afera, która wali po emocjach i nie bierze jeńców. Nie zamierzam wchodzić w szczegóły, ale powiem tylko, że jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy na różne krzywdy i makabryczne sprawy, to niech się szykuje na paskudny, brudny klimat. O ile zdecyduje się czytać. W takim przypadku dam tylko taką zajawkę – gwałty, mordy, rytuały. Oczywiście na tym nie kończy się ani fabuła, ani tło. Po pierwsze dostajemy naprawdę ciekawie zbudowany świat osadzony w historii alternatywnej po wojnie z bolszewikami. Po drugie bardzo dobrze rozpisane są zasady działania tego świata, chociaż niewiele wiemy o genezie Ciemności. Przyznam, że uniwersum wciągnęło mnie bardzo i nie poczułem, tak jak zazwyczaj, że bardzo brakuje mi tego „co było na początku”.
Autor pisze bardzo dobrze. Dosadnie i bez owijania w bawełnę. Ma przy tym naprawdę świetny styl. Po lekturze po prostu się płynie. Bardzo lubię taką literaturę bądź co bądź rozrywkową, gdzie nie muszę robić intelektualnych wygibasów. Nawet mimo trudnej tematyki, którą na kartach „Szeptów ciemności” spotkamy, i tak czyta się ona świetnie. Zostały tu wyciągnięte wszelkie paskudne cechy ludzi. Bohaterowie mierzą się i poddają uzależnieniom, zwierzęcym żądzom oraz pogoni za karierą bez względu na wszystko i wszystkich. Są też te jaśniejsze, honorowe punkty, ale kontrast zdecydowanie przechyla się w stronę mroku.
O jakości wydania w sumie nawet nie muszę się szerzej wypowiadać. To jest Fabryka Słów, jeden z liderów rynku. Fakt, mam wrażenie, że okładki stały się ostatnio nieco cieńsze, ale na komfort czytania to nie wpływa. Niezłą robotę wykonał Szymon Wójciak, autor ilustracji z okładki oraz wnętrza książki, gdzie jest kilka powtarzających się grafik otwierających rozdziały. Tych swoją drogą jest bardzo dużo, ale to dobry zabieg, żeby przyspieszyć lekturę. Od rozdziału do rozdziału leci się szybko i nie ma poczucia rozwlekłości akcji. Wspomniana okładka jest bardzo ciekawa, komiksowa powiedziałbym. Przy tym postaci są bardzo realistycznie pokazane. Kolorystyka koresponduje z treścią. Nie wiem, czy ta rekomendacja była potrzebna na froncie tomu. Trochę to psuje odbiór, ale co się stało, to poszło do druku i nie ma co nad tym płakać.
„Szepty ciemności” na pewno nie są książką dla każdego. Jeśli ktoś nie umie pojąć realiów historycznych innej epoki, powinien pozostać na poziomie współczesnych fabuł. Natomiast ktoś, kto wie, że początek XX wieku wyglądał pod względem obyczajowym zupełnie inaczej, nie powinien się źle poczuć. Trzeba jednak mieć na uwadze, że jest to historia, w której trafia się sporo brutalności oraz opisów mocno działających na emocje. Zdecydowanie jest to mocna powieść, ale skierowana raczej do dorosłego odbiorcy.
Tytuł: Szepty ciemności
- Autor: Andrzej Pupin
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Liczba stron: 414
- Format: 125x195 mm
- Oprawa: broszurowa
- Data wydania: 19.04.2024 r.
- ISBN: 978-83-6794-938-5
- Cena: 49,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus