„Uniwersum Metro 2033. Paryż: Lewy Brzeg” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 11-04-2024 21:11 ()


Ostatni raz w Uniwersum Metro miałem okazję zanurzyć się dobrych kilka lat temu. Rynek był już wtedy nasycony literaturą postapokaliptyczną. Wydawnictwo Insignis na jakiś czas zawiesiło wydawanie serii, ale teraz mamy powrót i to zaiste doskonały.

Pierre Bordage stworzył Metro, jakiego chyba jeszcze nie było. Bywało już brudno, obrzydliwie, niemoralnie i brutalnie, ale nie tak jak w powieści „Paryż: Lewy brzeg”. Biorąc pod uwagę, że jak sięgam po nową książkę, to przechodzę do treści zasadniczej, bez przypatrywania się okładce czy stopkom redakcyjnym. Tak było także teraz, ale po pierwszych stronach doznałem lekkiego mindfucku i refleksji, że ta książka powinna być oblepiona znaczkami „18+”. Nawet zwróciłem na to uwagę wydawcy. I wiecie co? Okazało się, że książka ma te oznaczenia, a to ja jestem ślepy i ich nie zauważyłem. Bez zbędnej konsternacji mogłem już wejść w lekturę.

Akcja powieści rozgrywa się po nieznanych wydarzeniach, które doprowadziły do tego, że ludzie schronili się, gdzie tylko się dało pod ziemią. Oczywiście zgodnie z trendem serii spora część znalazła swoje ocalenie w tunelach metra, które z labiryntu tuneli i stacji stało się nową aglomeracją dla zróżnicowanego społeczeństwa. Podziały sięgają tak daleko, że poszczególne regiony w metrze zwalczają się lub próbują tworzyć różne sojusze.

Fabuła francuskiej odsłony serii jest prowadzona na kilku torach fabularnych. Różni bohaterowie o odmiennych motywacjach przemierzają paryskie tunele. Jedni mają na celu przeżycie lub ocalenie swoich bliskich jak Juss. Inni snują utopijną wizję zjednoczenia stacji metra jak Madonna z Bac. Jeszcze inni mają z dawna przypisany cel ocalenia dziedzictwa ludzkości jak namaszczony przez swojego ojca Roy. Oczywiście są też wszyscy inni, mniej lub bardziej wypaczeni różnymi żądzami, ideami czy też wiarą. Każdy bohater napisany bardzo plastycznie, z własnymi namiętnościami, które napędzają jego działania. Nie znajdziemy tu dwóch takich samych postaci. Każdy charakter jest unikatowy i posiada taki zestaw cech, że z powodzeniem znaleźlibyśmy odpowiednik gdzieś w rzeczywistości. Motywy wielu osób w paryskim metrze są bardzo przyziemne, wręcz obrzydliwe lub wyimaginowane do granic absurdu, ale z zachowaniem przynajmniej minimum realizmu.

Akcja powieści toczy się szybko i jest wciągająca. Rozdziały mijają szybko i tu jest zasadniczy problem. Przy narracji, jaką zastosował autor, mamy co rozdział przeskok do innych postaci i później po kilku takich przeskokach akcja wraca na początek kolejki. Jest to irytujące, bo jeśli jakaś postać stoi na drugim końcu lufy albo tuż przed paszczą potwora, to nie chcę wiedzieć, że ktoś inny w tym czasie mozolnie wybiera jakiś karabin na targowisku. Entuzjazm i łakomość dalszego ciągu ustępuje miejsca irytacji.

Trudno mi ocenić język, jakim napisana została książka, ponieważ oryginał był chyba po francusku. My natomiast mamy do czynienia z tłumaczeniem Justyny Karczewicz z rosyjskiego, co mocno mnie zdziwiło. Jeśli przekład oddał ducha oryginału, to jest to dobra treść, napisana przystępnym językiem. To jest bardzo ważne, bo cała książka cechuje się sporą liczbą brutalnych scen i obrazowych opisów. Oj poruszą one niejedną wyobraźnię. Miałem też wrażenie, że autor usilnie próbował łamać tzw. czwartą ścianę. Głównym przejawem tego zjawiska wydało mi się nadużywanie hasła „Metro 2033”. Bohaterowie nie do końca wiedzą, czym to zjawisko jest. Wiążą to z ewentualnym poczuciem czasu lub bardziej załamaniem starego porządku i wejściem ludzi pod ziemię. Jest to ciekawy zabieg, bo czytelnicy znający realia uniwersum powinni wiedzieć, że w 2033 roku rozgrywa się akcja oryginału autorstwa Dimitrija Glukhovskiego. I jest to świat widziany 20 lat po nienazwanej katastrofie. Czyli rokiem zejścia do podziemia był 2013. Skąd więc ta rozbieżność? Przypuszczam, że dla podkreślania, że akcja powieści „Paryż: Lewy brzeg” rozgrywa się dużo później niż innych książek z serii. Co więcej, ma to uzasadnienie w postaciach stworzonych przez autora. Możemy poznać co najmniej kilka osób o mutacjach ułatwiających życie w tunelach i nie jest to rzecz dziwna. Nokty, wibracji i zgaduni to nowe etapy w ewolucji człowieka, który musiał się przystosować do warunków. Znów logika podpowiada, że takie zmiany w ciele człowieka mogły zajść na przestrzeni co najmniej kilku pokoleń. Wtedy pojawia się jednak dziura logiczna – skąd wciąż dostępne nowe zasoby amunicji czy benzyny, odnajdywane przez pancernych? Jeśli mówimy o kilkudziesięciu latach przebywania pod ziemią to takie zasoby albo powinny się skończyć, albo ulec degradacji. Mam nadzieję, że na moje wątpliwości odpowiedzą kolejne tomy, ponieważ paryskie metro jest opisane w trylogii, czyli jeszcze dwa tomy przede mną.

Książka jest wydana solidnie, ale nie ma w tym zaskoczenia. Wydawnictwo Insignis jest jednym z potentatów rynkowych, więc jakość jest tu normą, chociaż nie mogę się pozbyć wrażenia, że mignęły mi jakieś literówki. Okładka jest niezła. To znaczy, ilustracja jest bardzo ładna i utrzymana w klimacie poprzednich tomów z serii z dużym popiersiem kobiety oraz tłem przedstawiającym tunel metra. Poprawiła się nawet ta charakterystyczna powłoka na okładce. Na dawnych tomach mam swoje odciski sprzed lat, tymczasem teraz żadne odciski nie zostają. Dobra odmiana.

Miło było wrócić do metra. Pierre Bordage zabrał mnie na trudną, klimatyczną przygodę w dojrzałej formie. „Paryż: Lewy brzeg” jest dosadną, bezkompromisową lekturą, która wymaga całkiem sporo dystansu do czytanej treści. Jest to dobra powieść, chociaż wyraźnie widać, że to dopiero pierwszy tom, wstęp do czegoś dalszego. Fabularnie mamy wątki zaczęte i czekające na dokończenie, ale nie miałem wielkiego poczucia, że coś urwało się nagle. Wręcz mamy rozwiązanie akcji, które wycisza emocje.

Mam nadzieję, że seria odżyje i doczekamy się nie tylko kontynuacji tej powieści, ale też kolejnych tomów pod szyldem Uniwersum Metro 2033. 

 

Tytuł: Uniwersum Metro 2033. Paryż: Lewy Brzeg

  • Autor: Pierre Bordage
  • Tłumaczenie: Justyna Karczewicz
  • Wydawca: Insignis
  • Datawydania: 27.03.24 r.
  • Oprawa: miękka
  • Wymiary: 140x209 mm
  • Liczba stron: 484
  • ISBN: 978-83-68053-04-3
  • Cena: 54,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Insignis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

  


comments powered by Disqus