„Chibi Usagi”: „Atak chibi straszydeł” - recenzja
Dodane: 07-04-2024 18:41 ()
Trójka małych brzdąców podczas łowienia węgorza na kolację natrafia na dziwną glinianą lalkę, która nie tylko umie mówić, ale także rozpaczliwie prosi o pomoc dla siebie i swoich towarzyszy z wioski. Po krótkim namyśle Usagi, Gen i Tomoe postanawiają, choć niechętnie opuścić wieczorny posiłek i wyruszyć w daleką drogę, aby ocalić Dogu i jego braci przed groźnym królem Salamandrem, siejącym strach i popłoch wśród słabszych i wrażliwych na ogień oraz wodę istot. Tylko czy dzieci uczące się dopiero życia, zdołają wykonań tę niebezpieczną misję?
Odpowiedzialni za scenariusz i rysunki Julie i Stan Sakai snują opowieść o tym, jak mogłoby wyglądać dzieciństwo bohaterów serii „Usagi Yojimbo”. Należy jednak wziąć w nawias tę wizję, ponieważ nie ma ona nic wspólnego z fragmentami dotyczącymi tego okresu przedstawionymi na łamach cyklu o króliku samuraju. Wersja Chibi jest do bólu słodka i daleko jej do głębszych refleksji. Ot, ma być kolorowo, głośno i milutko i tak właśnie jest.
To w zasadzie gotowa reklama pod szereg gadżetów z postaciami z nieproporcjonalnie wielkimi głowami, czyli nic nowego, trend znany od dziesięcioleci. Sam design głównych bohaterów nie przedstawia się interesująco. Jest banalny i toporny, w przeciwieństwie do projektu króla Salamandra (dziwnie kojarzącego się z Elmo – muppetem zamieszkującym ulicę Sezamkową) i jego chibi straszydeł. W tym aspekcie otrzymujemy pełną gamę Yokai – do wyboru do koloru.
Wielobarwna warstwa plastyczna bogata w fantazyjne plany i stworzenia towarzyszy nam przez całą nieskomplikowaną opowieść, w której królik i spółka najpierw walczą, a później zadają pytania. Wszak uznanie ich za bohaterów dodaje im odwagi. Z całej trójki na pierwszy plan wysuwa się Gen i jego nieustanna interesowność. Z kolei Usagi wcale, a wcale nie przypomina honorowego wojownika, którym kiedyś zostanie, a nieco zbyt rozwrzeszczanego bachora. Dziwne, że Tomoe została potraktowana po macoszemu. Tym bardziej że we współczesnym świecie kobiety/dziewczyny/dziewczynki mają coraz silniejszą pozycję w kulturze. Trudno wyjaśnić racjonalnie ten blady występ…
„Chibi Usagi” to pozycja skierowana wprost do najmłodszych i nie wątpię, że pewne jej walory – humor, interakcja między Genem a pozostałymi postaciami, zły król Salamander, przyjaźnie Dogu oraz przypominająca kreskówkę warstwa graficzna – przemówią do dziecięcej wyobraźni. Zresztą jestem tego naocznym świadkiem. Mimo to nie potrafię ukryć rozczarowania tym projektem, ponieważ Stan Sakai udowodnił nie raz, nie dwa, że historie prezentowane na łamach „Usagiego Yojimbo” mogły swobodnie czytać dzieci, ot, choćby przychodzący pierwszy na myśl „Ogród Usagiego”, w którym morał oraz sama narracja komiksu stoją na o wiele wyższym, dojrzalszym poziomie.
Rozumiem, że nie wszystko musi być na serio, ale też nie wszystko musi być chibi.
Tytuł: Chibi Usagi: Atak chibi straszydeł
- Scenariusz: Stan Sakai, Julie Fuji Sakai
- Rysunki: Julie Fuji Sakai
- Kolor: Emi Fujii
- Okładka: Julie Fuji Sakai, Emi Fujii
- Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
- Wydawnictwo: Egmont
- Data wydania: 28.02.2024 r.
- Druk: kolorowy
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Format: 14,5x20,5 cm
- Stron: 144
- ISBN: 9788328155695
- Cena: 49,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus