„Droga” - recenzja

Autor: Piotr Dymmel Redaktor: Motyl

Dodane: 28-03-2024 23:38 ()


Bez większego ryzyka mogę chyba napisać, że „Droga” Manu Larceneta to najbardziej wyczekiwana, tegoroczna premiera z katalogu Mandioki. Wydawca, kolejnymi edytorsko zachwycającymi i sukcesywnie wprowadzanymi na polski rynek komiksami autora „Blasta”, umacnia renomę tego zasłużonego twórcy i zapowiada kres artystycznej podróży, która wraz z „Drogą” wydaje się dobiegać końca. Jeśli bowiem postawić obok siebie trzy główne dzieła Larceneta: „Raport Brodecka”, „Blast” i właśnie „Drogę”, wyraźnie widać, jak bardzo te tytuły ze sobą korespondują, zdając się opowiadać różne warianty tej samej historii. Nie wdając się w sążniste analizy, z grubsza można napisać, że wszystkie trzy są próbami uchwycenia natury świata w jego moralnym upadku i cywilizacyjnym kresie. Diagnozy, jakie stawia Larcenet, nie napawają otuchą, bo każdy ze wspomnianych komiksów nadwyręża kruchą fasadowość społecznego ładu czy szczytnych idei, które ów ład miałyby gwarantować. Człowiek, w myśl tego, co zdaje się sugerować Larcenet, nieustannie musi umacniać w sobie wiarę w jakiś transcendentny porządek rzeczy, bo bez tego jedyne, na co go stać, to upadek w mroki egzystencji. Polza Mancini z Blasta kończy z torebką foliową na głowie, Brodeck do końca życia będzie nieść brzemię pamięci o zbrodniach bliźnich, a ojciec w „Drodze” chce tylko ocalić syna - wbrew świadomości, że świat nie ocalał.

Literacki pierwowzór komiksu Larceneta, powieść „Droga” Cormaca McCarthy'ego, od dawna ma status książki kultowej, utrwalonej w kulturze filmową adaptacją z muzyką Nicka Cave'a, nagrodą Pulitzera, niezliczonymi rekomendacjami osób wpływowych czy echem słyszalnym w innych dziełach kultury, choćby nie mniej kultowej grze „The Last of Us”, adoptującej wyjściowy zamysł fabularny książki na potrzeby własnej opowieści. „Drogę” wypada więc znać, łatwo się o nią potknąć, a gdy już się ją pozna, raczej małe szanse, że się tę postapokaliptyczną dystopię zapomni. Jak mówi w książce ojciec do syna: "Uważaj na to, co wpuszczasz do głowy. Bo zostanie ci tam już na zawsze."

Fabuła jest prosta. Ojciec i małoletni syn (nazywany dzieckiem) przemierzają zdewastowany kraj. Prawdopodobnie jakiś czas temu doszło do nuklearnej zagłady, ale pewności nie ma, bo wszelkie ośrodki informacji umarły wraz ze światem. Bohaterowie kierują się na południe, by tam, ojciec ma nadzieję, odnaleźć spokojną przystań. Dlaczego akurat na południe? Chyba tylko po to, by mieć jakikolwiek cel, a przy okazji na południu jest cieplej, więc nie trzeba będzie nieustannie walczyć z przeszywającym zimnem. Potencjalnie jedno zmartwienie mniej, co jest jakimś tam pocieszeniem wobec nieustannej walki o resztki pożywienia i o to, by samemu nie być zjedzonym przez wrogie stworzenia do niedawna nazywane ludźmi. Fabuła „Drogi” podawana jest rzeczowo i sucho, myśli, a może dialogi dwójki bohaterów nie dookreślają myślniki, przez co trudno ustalić, czy są one wypowiadane na głos, czy toczą się w ich głowach. Cormac McCarthy nie objaśnia czytelnikowi świata, pisze tak, jakby świat przedstawiony był także rzeczywistością czytelnika lub instancji wyższej (Bóg?), które są niemymi świadkiem wędrówki ojca i syna. A raczej walki o to, by pozostać ludźmi, cokolwiek to jeszcze w świecie „Drogi” znaczy. Nie ulega wątpliwości, że dziecko jest ostatnią instancją, która utrzymuje w ojcu resztki człowieczeństwa. Czujemy, że gdyby nie ono i irracjonalny cel, by dotrzeć na Południe, gdzie życie ma szansę przetrwać, a syn dorosnąć jako istota ludzka (nie tylko w wymiarze biologicznym, ale przede wszystkim etycznym), ojciec byłby w stanie, w ramach radykalnych strategii przetrwania, posunąć się dużo dalej i np. zrezygnować z człowieczeństwa. A to przecież tematy, które niosły „Raport Brodecka” (również będącego adaptacją literatury) oraz autorski „Blast”. Bohaterowie wspomnianych komiksów doświadczają bankructwa świata niejako z dwóch różnych perspektyw: Brodeck usuwa się poza margines społeczeństwa, widząc skrajne zepsucie porządku moralnego lokalnej wspólnoty, Polza Mancini ucieka w pustelnicze odosobnienie krępowany społecznym konwenansem, by w naturze odnaleźć mechanizm żywiący zło, przed którym skapitulował Brodeck. „Droga” godzi oba doświadczenia, bo pozbawia bohaterów alternatywy. Jest tylko gołe istnienie, napędzane głodem, potrzebą utrzymania ciepła i życia  - bez moralnej i kulturowej nadbudowy.

W tak zarysowanych ramach świata Manu Larcenet odnajduje się znakomicie, bo bywał w nim wielokrotnie. Potężne plamy czerni, przytłaczająca pustka białego kadru, majaczące za mgłą lub popromiennym pyłem zarysy jakichś zdewastowanych budowli, postaci raz nazbyt konkretne w drobiazgowym studium, innym razem majaczące na horyzoncie jako plamy czerni. Namacalna faktura mijanego świata i ulotność stanów pogody, gry świateł i płaski rysunek chwytający emocję postaci w kilku kreskach. W „Drodze” Larcenet nadal wydaje się wierny fascynacji wschodnimi technikami wizualnego snucia opowieści, gdzie dynamika opiera się na umiejętnym prowadzeniu dialogu między partiami czerni i bieli. Zresztą, wystarczy rzut oka na bardzo efektowną grafikę czarno-białej wersji „Drogi”, by docenić kunszt Larceneta. Przód okładki zdobi portret ojca z dominującą przewagą bieli. Tył okładki to portret dziecka praktycznie w całości zanurzony w czerni. Ten graficzny awers i rewers tłumaczą też wspaniale dynamikę relacji między dwójką bohaterów, w której to ojciec jest siłą szukającą za wszelką cenę światła i nadziei, by wyciągać dziecko z mroków beznadziejnej egzystencji. I czy to przypadek, że okładka „Drogi” bardzo wyraźnie współgra kompozycyjnie z okładką „Sztandaru czarnej gwiazdy”, komiksu także opowiadającego o nadziei, która umiera ostatnia?

Najnowszy komiks Manu Larceneta, żeby utrzymać ducha oryginału i logikę świata przedstawionego w „Drodze”, powinien być wydany na podłej jakości papierze gazetowym, który w trakcie lektury uległby rozkładowi. No, ale Mandioca tak nie potrafi i dostaliśmy po raz kolejny dwie wersje komiksu (w tym jedna wersja deluxe) na pierwszorzędnym papierze, w wariantach okładkowych i kolorystycznych. Wersja „bogatsza” posiada tłoczenia, jest wykończona materiałem tekstylnym i dodatkami w postaci rysunków i szkiców Larceneta. Ta pieczołowitość wydawcy jest w jakiś sposób perwersyjna (treść!), ale zarazem niesie otuchę. Bo skoro nadal istnieje przestrzeń na to, by widzieć sens w dbaniu o jakość, to wizja marszu na południe pozostaje w sferze majaków sennych, z których jeszcze można się obudzić.

 

Tytuł: Droga

  • Scenariusz: Manu Larcenet
  • Rysunki: Manu Larcenet
  • Wydawnictwo: Mandioca
  • Data wydania: 29.03.2024 r.
  • Tłumaczenie: Paweł Łapiński
  • Druk: czarno-biały
  • Oprawa: twarda
  • Format: 245x305 mm
  • Stron: 176
  • ISBN: 978-83-968439-9-9
  • Cena: 115,00 zł

Tytuł: Droga

  • Scenariusz: Manu Larcenet
  • Rysunki: Manu Larcenet
  • Wydawnictwo: Mandioca
  • Data wydania: 29.03.2024 r.
  • Tłumaczenie: Paweł Łapiński
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: twarda
  • Format: 245x305 mm
  • Stron: 160
  • ISBN: 978-83-968439-6-8
  • Cena: 115,00 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mandioca za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus