„Król Deadpool” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 09-03-2024 21:01 ()


Deadpool króluje niepodzielnie na kartach komiksu jako naczelny łamacz przysłowiowej czwartej ściany, królował też przez jakiś czas jako najlepiej zarabiający film komiksowy z kategorią wiekową R. A dzisiaj króluje potworom, które opanowały Staten Island.

Ale jak Najemnik z Nawijką znalazł się na królewskim tronie? W bardzo prosty sposób, zabił poprzedniego króla potworów i zgodnie ze zwyczajem monstrów przejął jego rolę. Oraz obowiązki. I to właśnie o tych monarszych obowiązkach traktuje w dużej mierze recenzowany tom. Zamiast obrastać w piórka i cieszyć się królewskimi przywilejami DP musi stawić czoła wyzwaniom, jakie niesie ze sobą władza. A zaiste, ciężka jest głowa, która nosi koronę – na kartach recenzowanej publikacji nasz antybohater będzie musiał ochronić swoich poddanych przed żądnym wrażeń łowcą, ochronić populację Nowego Jorku przed swoimi poddanymi, zadbać o poprawne dyplomatyczne stosunki, pomóc swoim dworzanom w rozwiązaniu ich codziennych i niecodziennych problemów oraz, bagatela, uratować świat. Wszystko to oczywiście okraszone charakterystycznym dla serii humorem – rubasznym, referencyjnym, nie do każdego trafiającym (choć akurat tym razem rzeczony humor okazał się zdecydowanie bardziej strawny). 

Jak widzicie drodzy czytelnicy, dzieje się naprawdę dużo, nudzić się nie można. W zasadzie każdy ze wspomnianych powyżej wątków to osobna historia, zamknięta winietka ze świata potworów można by rzec, i każda z nich z wyjątkiem finałowej wypada naprawdę nieźle. Poruszane tematy i problemy są dość ciekawe, a przedstawione opowieści pozwalają rzucić okiem na odwieczny konflikt na linii ludzie-potwory z nowej, świeżej perspektywy. Sami bohaterowie również nie są statyczni i na przestrzeni tomu zaobserwować można pewną ich ewolucję i zmiany w charakterze. Zarówno u tytułowego bohatera, jak i jego świty. Niestety w porównaniu do bohaterów „pozytywnych” antagoniści wypadają blado i często pełnią rolę tła dla prawdziwego mięska tych historii. No i jak już wspomniałem, finał niestety zawodzi. Jak twierdzi sam Deadpool, historia ta jest częścią większego komiksowego crossoveru. Niestety, nie można oprzeć się wrażeniu, że była ona pisana na siłę i potraktowana po macoszemu byle tylko podpiąć się pod będący obecnie na topie event. Szkoda, że to właśnie ona wieńczy recenzowany tom, bo po prostu wydaje się być doklejona na siłę do całkiem sprawnie zamkniętej całości.

W kwestii oprawy graficznej album reprezentuje nierówny poziom. Jest to wynikiem tego, że tworzony był przez kilku artystów. Niestety, na słabą część oprawy składa się jakieś pierwsze sto stron, które narysowano w sposób chaotyczny, w przerysowanym stylu, z kadrami pełnymi dużych zbliżeń na trudne do rozpoznania na pierwszy rzut oka detale. Ponieważ lektura jest wizualnie trudna, więc może do dalszego obcowania z komiksem zniechęcić. Na szczęście dalej jest już tylko lepiej – kolejni rysownicy operują znacznie czytelniejszą stylistyką oraz lepiej komponują kadry, dzięki czemu lektura jest znacznie przyjemniejsza i łatwiejsza w wizualnym odbiorze.

Król Deadpool to akurat jedna z lepszych pozycji o tym bohaterze, które miałem przyjemność recenzować. Ciekawa koncepcja, niegłupie historie i dynamiczni bohaterowie zdecydowanie pchają ten album do przodu, sprawiając w czasie lektury niekłamaną frajdę, na tyle dużą, by wybaczyć pokpiony finał. Bardzo dobra pozycja dla każdego fana produkcji ze stajni Marvela.

 

Tytuł: Król Deadpool

  • Scenariusz: Kelly Thompson
  • Rysunki: Chris Bachalo, Gerardo Sandoval
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data wydania: 28.02.2024 r.
  • Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 167x255 mm
  • Stron: 252
  • ISBN: 9788328162075
  • Cena: 89,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus