Druga recenzja książki "Prawda" Terry'ego Pratchetta

Autor: Nefretiri5 Redaktor: Elanor

Dodane: 13-09-2007 20:25 ()


Książka zgodnie z recenzjami jest zabawna i wciągająca. Czytając nie odnalazłam tu jednak czystej fantasy, ale miałam wrażenie, że to nasze, ludzkie społeczeństwo w krzywym zwierciadle. Jest duża różnica między prozą Sapkowskiego a Pratchetta. Czytając "Wiedźmina" znajdowałam się w społecznościach stricte magicznych, które niewiele miały wspólnego z naszym światem, czytając "Prawdę" nie wyhalucynowałam się, lecz czytałam o naszych ludzkich przywarach, po prostu o nas, z tym że ta prawda była pod postacią gnomów, krasnoludów czy samych ludzi mieszkających w "...onym", jak mawiał pan Tulipan, mieście. Książka zawiera pełno cennych uwag i ma wiele przesłań i z tym się zgadzam. Według mnie najbardziej cenne i wartościowe przesłanie jakie z niej płynie to uczenie tolerancji, szacunku i akceptacji dla inności. Studium badawcze tej tolerancji stanowi cała gama różnorakich istot zamieszkujących Świat Dysku. Jednak autor pokazuje na przykładzie wampira Ottona, że ta tolerancja ma pewne granice i wymaga od strony obiektu pewnej elastyczności: "jestem reformowalny", jak mawia o sobie wampir, rezygnujący ze swojej przyrodzonej gatunkowości na rzecz partycypacji w "res publica". Czy więc o to chodzi? O taką elastyczność? Nasz odwykowiec jest zabawny w tym co robi, ale czy nie płaci zbyt wysokiej ceny, rozsypując się w pył przy każdym zrobionym zdjęciu? Czy nie lepiej by było, gdyby pozostał rasowym wampirem, a tym samym sobą? Mnie było go żal w każdym razie. Może takie osobniki są groźne, ale są częścią tej naszej różnorodności.

W książce zawarte są też odwieczne dylematy: rodzina czy sprawiedliwość, prawda? Bohater stara się znaleźć złoty środek. Moim zdaniem, jako studentki prawa, takiego złotego środka nie ma, należy się określić jednoznacznie. W polskim prawie karnym np. osoby najbliższe, jak małżonek czy dzieci, mają prawo do odmowy zeznań dotyczących bliskiej im osoby. Bohater odkrywszy prawdę zawisł w pewnej próżni. Poza tym przykład prawnika Slanta jest niestety ukazaniem dużej części praktykujących "adwokatów diabła" o których opinia publiczna ma całkiem pozytywne opinie, a którzy są w rzeczywistości osobami traktującymi prawo jako przepustkę do własnych interesów, wielkiej kasy itp.

A teraz wnioski studentki socjologii. Widać na przykładzie wydawanej w książce gazetki zwanej "Pulsem" jak wielką władzę posiadają mass media, jak może być różnie zinterpretowana informacja, jakie mogą być konsekwencje fałszywych informacji oraz co tak naprawdę ludzie chcą usłyszeć: czasem wolą to, o czym już wiedzą albo co jest zmyślone niż czystą prawdę, która może być niewygodna.

Poza tym w książce słychać nieustannie szelest pieniędzy, dźwięk monet czy dukatów (krasnoludy to sztandarowy przykład). Rzeczywiście, świat opiera się na kasie i jest materialistyczny, ale autor pociesza czytelnika kreacją głównego bohatera Williama, który zrobi wszystko by ludzie poznali prawdę i robi to co robi z pasji a nie tylko dla zysku.

Co rozbawiło mnie najbardziej? Gargulce siedzące i szpiegujące po dachach, Pan Tulipan jako centralna gloryfikacja głupoty, gadający pies no i oczywiście Harry Król i jego imperium przeróbki darów natury.

Może moje spostrzeżenia nie są całkiem obiektywne, wszak przeczytałam tylko jedną książkę Pratchetta, i może nie jest ona reprezentatywna dla całości. Jednakże na jej podstawie wyciągam wniosek dla siebie następujący: chcąc sięgnąć po fantasy wybiorę styl Sapkowskiego, chcąc się pośmiać z nas, ludzi i naszej głupoty oraz uzyskać wskazówki i cenne uwagi wybiorę Pratchetta.

 

 

Tytuł: "Prawda"

Tytuł oryginału: "The Truth"

Autor: Terry Pratchett

Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Rok wydania: 2007

Liczba stron: 336

Wymiary: 142 mm x 202 mm

Oprawa: miękka


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...