„Gra w opętanie” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 30-12-2023 21:27 ()


W tym roku obrodziło horrorami emitowanymi w okresie przedświątecznym. Dawno nie pamiętam takiego wysypu obrazów grozy, które z zamiłowaniem polscy dystrybutorzy wciskaliby do repertuaru tuż przed świętami, kiedy niekoniecznie myślimy o kinie spod znaku slashera czy opętania. Jak widać, upodobania widzów się zmieniają albo w sezonie ogórkowym, bo tuż przed świętami brakuje odwagi do obsadzenia repertuaru nieco lepszych tytułami niż kolejny horror.

Gra w opętanie sensownie miała premierę w Boże Narodzenie, bo akcja filmu rozgrywa się w dniu narodzin Jezusa. Nie o celebrowanie tego wydarzenia jednak chodzi, a o coś wręcz przeciwnego. Czwórka znajomych zakapiorów, którzy w ostatnich dniach przed Wigilią dokonali kilku zuchwałych morderstw, trafia do prawie opustoszałej szkoły z internatem, aby tam dokonać rytuału przywołania demona. Każda pora dobra, a Boże Narodzenie najlepsze. Więc w takt świątecznych kawałków dostajemy kolejne mniej lub bardziej wysublimowane morderstwa. Nie jest ich wiele, bo szkoła w tym okresie nie gości uczniów, ale zostały w niej dwie dziewczynki, ich opiekunka i jej chłopak. Walka o przetrwanie wigilijnej nocy kończy się dość szybko, a później zaczynają się podchody z demonem. Ujawni się czy się nie ujawni, oto jest pytanie?

Obraz Jenn Wexler żongluje kliszami na ogół z przewidywalnym rezultatem poza jednym motywem, czyli demonem, który pewnie wybrzmiałby znacznie mocniej, gdyby nie wszystkie aluzje zmierzające do ujawnienia, o co w tej fabule chodzi. Szkoda podwójna, bo gra aktorska części obsady jest niezgorsza, wprowadza tak potrzebną atmosferę grozy, nieoczywistość, które są w dość prosty sposób zniweczone poprzez brak większych ambicji w rozwoju kluczowej postaci i nadania jej bardziej przerażającego charakteru. Wydaje się, że miejsce finałowej akcji, opustoszała szkoła ze swoimi podziemiami i nieodkrytymi pomieszczeniami dawała twórcom większe możliwości do zakręcenia widzem, zabawę w chowanego, intensywniejsze zbijanie z tropu. Najprostsze rozwiązania nie są jednak najlepszymi. Niezbyt udanie wypada również znany z Aladyna Mena Massoud, który trochę przeszarżował swoją rolę, do przesady manifestując ekspresyjne oblicze granej przez niego postaci.

Gra w opętanie nie wykorzystuje pełnego potencjału zarysowanej historii, zbyt kurczowo trzyma się reguł konwencji, nie starając się dokonywać w niej wyłomów. Mimo wskazanych powyżej bolączek może się jednak podobać widzom, którzy od opowieści spod znaku grozy nie oczekują zbyt wiele, a finałowy twist w zupełności im wystarczy.

 Ocena: 5/10

Tytuł: Gra w opętanie

Reżyseria: Jenn Wexler

Scenariusz: Jenn Wexler, Sean Redlitz

Obsada:

  • Mena Massoud
  • Olivia Scott Welch
  • Chloë Levine
  • Gus Kenworthy
  • Madison Baines
  • Georgia Acken
  • Derek Johns
  • Laurent Pitre

Muzyka: Mario Sévigny

Montaż: Kirk Morri

Zdjęcia: Mathieu Bérubé, Arthur Tarnowski

Scenografia: Brendan Mahon

Kostiumy: Valérie Gagnon-Hamel

Czas trwania: 109 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus