„Star Wars. Obi-Wan” tom 1: „Droga Jedi” - recenzja

Autor: Jedi Nadiru Radena Redaktor: Motyl

Dodane: 22-11-2023 20:43 ()


Wydawałoby się, że nie może być nic nudniejszego, niż przyglądanie się temu, jak Ben Kenobi siedzi na wygnaniu na Tatooine, i czeka na to, aż Luke wyrośnie na zbawcę galaktyki. Jak jednak znakomicie ukazała w starym kanonie powieść „Kenobi” J.J. Millera, a w nowym nieco mniej udany miniserial „Obi-Wan Kenobi”, nie ma nic bardziej mylnego! Zresztą, co tu dużo mówić: pierwszy zbiór obrazkowych opowieści o Obi-Wanie na Tatooine, który ukazał się w ramach serii Star Wars, „Z dzienników Bena Kenobiego”, pozostaje jednym z moich ulubionych komiksów nowego kanonu. Zarówno forma, jak i wykonanie stały na najwyższym poziomie. Czy ta nowa miniseria jest równie dobra?

Obi-Wan przygotowuje się na wyjątkowo silną burzę piaskową i zapisuje swoje wspomnienia z lat młodości. To całkiem zgrabna opowieść ramowa, która spina tą w oryginale pięciozeszytową antologię. A zaczyna się od wspomnień najstarszych, gdy Kenobi był jeszcze młodzikiem czekającym na awans na padawana. Opowieść jest niezła, choć z mocno schematycznym udziałem oprychów z Czarnego Słońca, i wychodzi z niezwykle intrygującego założenia: co jeśli niektórzy uczniowie Jedi wciąż pamiętają swoich rodziców, i chcą coś z tym zrobić? Odpowiedź dana w komiksie jest jednoznaczna.

W drugiej historii dostajemy miks horroru, duetu Obi-Wan/Qui-Gon i, co zabawne i być może zamierzone, klasycznego Star Treka. Nasi dzielni Jedi muszą zmierzyć się z mrokiem – ale tym razem rozumianym dosłownie, i rozwiązać zagadkę, która uratuje górników od zagłady. Komiks jest niezwykle klimatyczny, dobrze napisany i zostawia nas z apetytem na więcej. Bo historii z udziałem Qui-Gon Jina nigdy nie za wiele!

Trzecia i czwarta opowieść ukazują Obi-Wana w roli generała podczas dwóch różnych okresów wojen klonów. Poznajemy w nich komandora Mekedrixa, który z pyszałkowatego i rzucającego się w wir walki dowódcy przeistacza się w... pułkownika Kurtza. Niemalże dosłownie. Jestem pewnie ostatnią osobą, która powinna na to narzekać, bo sam napisałem krótki scenariusz do gry rozgrywającej się w Wietnamie oparty na „Czasie apokalipsy”, ale i tak powiem, że scenarzysta Christopher Cantwell przekroczył cienką granicę między inspiracją a kalką o dobrych kilka mil. Nie tak powinno się nawiązywać do tego wybitnego filmu.

Na końcu, w piątej historyjce, kończy się opowieść ramowa i stary Ben Kenobi wraca do teraźniejszości, w której przyjdzie mu uratować życie pewnego szturmowca. To jeden z niewielu przypadków, gdy Kenobi może poczynić porównanie między klonami z czasów swojej młodości a szturmowcami z poboru, i samo w sobie jest to ciekawe. Komiks jest jednak niezamierzenie komiczny w tym, jak pokazuje rannego żołnierza; nie dość, że śpi przez trzy dni w pełnej zbroi (!), to jeszcze budzi się i natychmiast wstaje na nogi, w pełni świadomy i gotowy do działania – scenarzyście zabrakło tu odrobiny wyobraźni.

„Obi-Wan: Droga Jedi” zdecydowanie nie znajduje się na tej samej półce, co „Z dzienników Bena Kenobiego”. Antologia ma swoje momenty i dwie pierwsze historie są godne uwagi, ale panu Cantwellowi najwyraźniej skończyły się dobre pomysły gdzieś w połowie komiksu. Miłym zabiegiem jest, że każdą z pięciu części zilustrował inny rysownik, nadając każdemu z nich nieco innego charakteru. Szkoda jedynie, że nie wyszedł z tego lepszy komiks, bo Obi-Wan Kenobi zdecydowanie na taki zasługuje.

 

Tytuł: Star Wars. Obi-Wan tom 1: Droga Jedi

  • Scenariusz: Christopher Cantwell
  • Rysunki: Ario Anindito
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data wydania: 25.10.2023 r.
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 16,7x25,5 cm
  • Stron: 120
  • ISBN: 9788328156920
  • Cena: 49,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji


comments powered by Disqus