„Festiwal” - recenzja
Dodane: 08-11-2023 20:00 ()
Komiks Jacka Świdzińskiego wziąłem do ręki dosyć późno, mając świadomość środowiskowego uznania, jakim było przyznanie „Festiwalowi” podczas 34. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi tytułu najlepszego komiksu roku. Zresztą, Świdziński to ekspert w tworzeniu historii znajdujących powszechne uznanie, czego dowodem jego poprzednie tytuły dla Kultury Gniewu, jak „Zdarzenie. 1908” czy „Powstanie. Film narodowy”. Wszystkie trzy przypadki pokazują też krąg artystycznych zainteresowań Świdzińskiego, bardzo sprawnie mieszającego fikcję literacką z historycznymi wydarzeniami i postaciami.
Nie inaczej jest w przypadku „Festiwalu”, którego fabularne wątki zostały nawleczone na szkielet historycznego wydarzenia, jakim był V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów odbywający się w Warszawie od 31 lipca do 14 sierpnia 1955 roku. Jak czytamy w posłowiu autora, impreza przyciągnęła około 150 tysięcy delegatów z Polski i 25 tysięcy obcokrajowców ze 114 państw. Ten ludzki żywioł przez dwa tygodnie oddawał się programowanemu, jak i spontanicznemu entuzjazmowi w serii pochodów, wieców, ideologicznych manifestacji, zawodów sportowych, pokazów i koncertów. Między tymi angażującymi wydarzeniami toczyło się zwykłe życie i to ono właśnie najbardziej Świdzińskiego w „Festiwalu” obchodzi. Mamy w komiksie kilku bohaterów, których pojedyncze losy prowadzą nas przez ten swoisty fenomen ludzkiego spektaklu.
Pierwszego z nich poznajemy już na pierwszych stronach komiksu, gdy obserwuje przemarsz narodowych reprezentacji na Stadion Dziesięciolecia. To tzw. dziecko ulicy, rzutki nastolatek, który jest wszędzie, widzi wszystko i, jak się okaże z przebiegu fabuły, w pewnym momencie widzi stanowczo zbyt wiele. Co nie wyjdzie mu na zdrowie. Drugim bohaterem, a raczej bohaterką, jest młoda dziewczyna szukającą w kolorowym korowodzie nacji i charakterów miłosnego odurzenia, egzotycznej przygody, a może też i szansy na jakąś przyszłość, niekoniecznie mającej się urzeczywistnić w dekoracjach dźwigającej się z wojennych zniszczeń Warszawy. Kolejną bohaterką jest, spozierająca z okładki, brygadzistka Jadwiga z Podlasia – kobieta monument, przodowniczka pracy - żywy symbol zwycięstwa idei socjalistycznych. Jest jeszcze wątek Wojciecha Fangora, dowód na mistrzowskie mieszanie przez Świdzińskiego sytuacji rzeczywistych i wyobrażonych, wątek, poprzez który śledzimy proces kształtowania się artystycznych podwalin jego sztuki. Wszystkie wymienione postaci na różnych etapach fabuły będą miały ze sobą styczność, wiążąc opowiadaną historię w zbiorowe doświadczenie festiwalu.
Jak wyjaśniał w licznych wywiadach Jacek Świdziński „Festiwal” to komiks w gruncie rzeczy poważny i rzeczowy, mający oddawać ducha wydarzenia, momentu historycznego Polski, ale też w pierwszej kolejności Warszawy, bo to stolica jest tutaj bohaterem najważniejszym. W dobrze rozpoznanym, minimalistycznym stylu rysunku, Świdziński przeprowadza czytelnika przez festiwal, posiłkując się w warstwie fabularnej dokumentami z epoki, historycznymi fotografiami, prasowymi relacjami czy kronikami filmowymi, na podstawie których autor komiksu zrekonstruował nowatorskie instalacje czy malowidła służące za tło festiwalowych wydarzeń. To bardzo cenny walor dzieła, ale jednak tym, co stanowi o jego wyjątkowości, jest próba odtworzenia stanu ducha ludzi, którzy noszą świeże, powojenne traumy i próbują w dość schizofrenicznej sytuacji euforycznego entuzjazmu godzić w sobie skrajnie różne porządki emocjonalne. Najlepiej pokazuje to wątek rozgrywający się w lokalnym zakładzie fryzjerskim, którego klienci, spoglądając zza szyby na korowody festiwalowe, podają w wątpliwość programowy entuzjazm tłumu. W dialogach, jakie między sobą wymieniają (prym tutaj wiedzie pewien osobnik czytający gazetę), ujawnia się całe spektrum postaw, którym festiwal miałby położyć kres – choćby rasizm czy uprzedzenia narodowe. W tle tego wszystkiego czai się świadomość eskalującego wyścigu zbrojeń nuklearnych, a wraz z nią powszechne przekonanie o kruchości świata i wszelkiej aktywności projektującej przyszłość. A skoro wszyscy możemy lada moment przestać istnieć, bawmy się. Zabawa przybiera w „Festiwalu” wymiar niekontrolowanej erupcji popędów w postaci przypadkowych aktów seksualnych czy aktów przemocy, ufundowanej na powojennych resentymentach. Świdziński doskonale żongluje skrajnymi nastrojami, bo z równym przekonaniem buduje atmosferę święta (pal licho planowanego, czy też spontanicznego) i wspólnotowości, z drugiej strony zanurzając się w mrok i odsłaniając fasadowość wykreowanego świata.
Ostatnia kwestia komiksu, padająca z ust brygadzistki Jadwigi: „Może festiwal nigdy się nie skończy?”, z perspektywy lat, jakie upłynęły od jego zakończenia, pobrzmiewa dosyć profetycznie, bo trafnie diagnozuje charakter polskiego społeczeństwa, nieustająco próbującego znaleźć adekwatną formułę narodowego świętowania, które pogodziłoby sprzeczne emocje i dążenia. Doskonały komiks.
Tytuł: Festiwal
- Scenariusz: Jacek Świdziński
- Rysunki: Jacek Świdziński
- Wydawnictwo: Kultura Gniewu
- Data wydania: 20.05.2023 r.
- Druk: czarno-biały
- Oprawa: miękka
- Format: 132x185 mm
- Stron: 402
- ISBN: 978-83-67360-32-6
- Cena: 79,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus