„Asteriks” tom 40: „Biały irys” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 05-11-2023 21:11 ()


Ostatnie przygody dwóch niezłomnych Galów tworzone przez sukcesorów Alberta Uderzo nie okazały się powrotem do świetności serii. Dość powiedzieć, że o poziomie scenariuszy pióra Rene Goscinnego można było zapomnieć. W tym roku ukazał się jubileuszowy czterdziesty album cyklu, a jednocześnie wydawca ogłosił, że szykuje edycję twardookładkową serii z niepublikowanymi dotąd dodatkami. Także wielbiciele Asteriksa i Obeliksa nie mają na co narzekać, chyba że na jakość fabuł ostatnich tomów.

Biały irys powraca nie tyle z kolejnymi problemami sprawianymi przez ostatnią ostoję galijskiego zrywu niepodległościowego, ile kwestią organizacji i mobilizacji wojsk Julka Cezara, które potrzebują, mówiąc kolokwialnie, motywacyjnego kopa. Z pomocą imperatorowi Rzymu przychodzi naczelny medyk armii - Plusujemnus, mający iście filozoficzne podejście do życia, mistrz wodolejstwa, krasomówczej gadki wpływającej na morale. Innymi słowy, trener personalny, który ma odpowiednio nastawić rzymskich legionistów przeznaczonych na mięso armatnie, aby z uśmiechem na twarzy i pozytywnym myśleniem szli na stracenie. Swoje oratorskie umiejętności propagowania mowy pokoju i miłości zaprezentuje na żywej tkance, czyli w jednym z obozów okalających słynną i niepokonaną wioskę Galów. Do misji Plusujemnusa należy przekonanie stacjonującego tam garnizonu do radosnego przykładania się do swoich obowiązków wraz z przyjmowaniem na klatę oklepu, jaki dostają od będących na permanentnym dopingu Galów, jak również ułagodzenie natury wąsatych wojowników z wioski w Armoryce, którzy niepokornie nie schylili jeszcze karku przed swoim prawowitym władcą. 

Zamysł ciekawy w swojej prostocie i trzeba przyznać, że nieźle rozpisany z dramaturgią w finałowym akcie. Wydaje się, że Biały irys to najlepsza z dotychczasowych fabuł stworzonych po śmierci Uderzo. Dająca duże pole do popisu zarówno na polu dowcipu słownego, jak również graficznego. Umożliwiająca sianie zamętu, prowadzenia pokrętnej intrygi, a przede wszystkim świeża i niepowielająca schematów serii. Niestety, w każdej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu. Autorzy zbyt nowocześnie podchodzą do motywacyjnego coachingu, stąd wiele żartów nie pasuje do epoki Galów lub zwyczajnie nie wybrzmiewa dostatecznie zabawnie. Twórcom, a być może też za sprawą niuansów translacyjnych, nie udało się uniknąć maniery, którą można obserwować w ekranizacjach o nieustępliwych Galach. Za dużo odniesień do współczesności, a przy przekładzie za dużo przekształceń na rodzimą kulturę. Wzorem ostatniej ekranizacji kinowej zabrakło już tylko słownego nawiązania do Czterech pancernych i psa. Takie przekładanie oryginalnych żartów – znanych w tamtejszej kulturze – na naszą modłę nie jest moim ulubionym rozwiązaniem. Toteż wolę, aby gag był częściowo niezrozumiały, niż został zmieniony jego pierwotny sens. 

Poza tym niewielkim zarzutem nadmiernej nowoczesności tejże opowieści Biały irys zasługuje na uwagę i jeśli tęsknicie za przygodami Asteriksa, w których nawet Obeliks kategorycznie potępia nowinki myśli szkoleniowej, możecie bez oporów sięgać po najnowszą odsłonę cyklu. Niemniej zatwardziali miłośnicy talentu Goscinnego mogą się poczuć odrobinę rozczarowani.

 

Tytuł: Asteriks tom 40: Biały irys

  • Scenariusz: FabCaro
  • Rysunki: Didier Conrad
  • Przekład: Marek Puszczewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 27.10.2023 r. 
  • Oprawa: miękka
  • Objętość: 48 stron
  • Format: 216x285
  • Papier: offset
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-281-6619-6
  • Cena: 27,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus