„Moon Knight” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 29-10-2023 21:14 ()


„Moon Knight” Briana Michaela Bendisa oraz Alexa Maleeva to komiks, który na polski rynek trafia w wydaniu zbiorczym ponad dziesięć lat po swojej zeszytowej premierze. Seria ukazywała się w USA między majem 2011 i czerwcem roku 2012. I od razu trzeba zaznaczyć, że run Bendisa spotkał się z – delikatnie mówiąc – mieszanymi recenzjami. Co ciekawe, był krytykowany głównie za to, co akurat decyduje o wyjątkowości tego komiksu. Ale po kolei…

Marc Spector przenosi się do Hollywood, gdzie ma zamiar rozpocząć karierę producenta filmowego. Pracuje nad serialem – jakżeby inaczej – opartej na własnej historii. Szybko jednak wzywają go superbohaterskie obowiązki. Przybywają herosi ze wschodniego wybrzeża – Kapitan Ameryka, Spider-Man oraz Wolverine – i informują Moon Knighta o znacznym przepływie przestępczości Nowego Jorku do Los Angeles. Choć brzmi to dość enigmatycznie, Marc Spector musi poważniej potraktować swoją rolę zamaskowanego herosa. Nie trzeba mu tego dwa razy powtarzać. Zakłada białą pelerynę i zaczyna sprawdzać, co w trawie piszczy. Szybko ustala, że w mieście pojawia się jakiś duży gracz, który chce… przehandlować Ultrona. Moon Knight komplikuje trochę tę transakcję, a przy okazji zdobywa głowę tej zaprogramowanej na zniszczenie ludzkości sztucznej inteligencji. Teraz musi ustalić, z jakim przeciwnikiem ma do czynienia i podjąć odpowiednie działania zaradcze.

Bendis tworząc tę serię, ewidentnie chciał coś zmienić, nawet ryzykując zmiany w charakterystyce głównego bohatera. I faktycznie znalazł ciekawy pomysł na zaskoczenie czytelnika. Otóż doskonale znane osobowości głównego bohatera zamienił na… Kapitana Amerykę, Spider-Mana oraz Wolverine'a. I nie jest to żaden spoiler, bo już okładka zapowiada właśnie taką scenariuszową woltę. Zresztą właśnie ten pomysł stał się główną przyczyną krytyki, z jaką musiał mierzyć się Bendis w USA. Po raz kolejny okazało się, że fani trykociarzy czekają na jakieś zaskakujące pomysły scenarzystów, ale bez przesady. Za bardzo w charakterystyce bohaterów mieszać nie wolno! Mnie jednak akurat ten pomysł się spodobał. Bendis w interesujący sposób go rozegrał i uzasadnił rozwojem wypadków. A poza tym, momentami wewnętrzne dialogi głównego bohatera są naprawdę zabawne i rozładowują napięcie. Ciekawie wypada również relacja między Moon Knightem i Echo. Maya Lopez wnosi do szaleństwa Spectora nieco rozwagi i spokoju.

Swoje robi także świetna oprawa graficzna, ale jeśli za rysunki odpowiada Alex Maleev, to nie może być inaczej. Szorstkie, nieco przybrudzone panele tworzone grubą, zdecydowaną kreską budują mroczną atmosferę. Efekty przetarć, niedoskonałości, nakładane tu i ówdzie rastry sprawiają, że plansze mają nieco staroświecki  i surowy charakter. Dodajmy do tego efektowne kadrowanie, wymowną mimikę bohaterów, świetnie rozrysowane sceny walk, a dostaniemy solidną porcję akcji. Obrazu dopełnia nieco przytłumiona kolorystyka. Szczególną uwagę warto również zwrócić na okładki poszczególnych zeszytów. Bezkonkurencyjne są te główne, wykonane przez Maleeva, ale także i wariantowe ich wersje prezentują się całkiem nieźle.

„Moon Knight” duetu Bendis-Maleev to solidna porcja niezobowiązującej rozrywki. Dynamiczna akcja, ciekawe rozwiązania narracyjne, zaskakujące zwroty akcji, sporo poczucia humoru i – utrzymana w oczywiście w korporacyjnych ryzach – interesująca próba zmiany reguł gry w odniesieniu do charakterystyki głównego bohatera, to elementy, które mogą przyciągnąć do tej pozycji także tych czytelników, którzy na co dzień raczej stronią od superbohaterskich produkcji.

 

Tytuł:Moon Knight”

  • Tytuł oryginału: „Moon Knight”
  • Scenariusz: Brian Michael Bendis
  • Rysunki: Alex Maleev
  • Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 23.08.2023 r.
  • Wydawca oryginału: Marvel Comics
  • Objętość: 288 stron
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena okładkowa: 119,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus