„Poprzednie życie” - recenzja
Dodane: 05-10-2023 23:26 ()
Celine Song w swoim filmowym debiucie mierzy się z tęsknotami i namiętnościami znamiennymi dla imigrantów. Pośród ludzi egzystujących pomiędzy dwoma światami są to kwestie uniwersalne, nie zważając na szerokość geograficzną oraz potencjalne szoki kulturowe.
Główni bohaterowie – Na „Nora” Young i Hae Sung - są dwojgiem Koreańczyków. Jako nastolatkowie tworzyli nierozerwalną parę przyjaciół, wręcz platonicznie zakochanych. Ich drogi się rozdzieliły wraz wyjazdem zarobkowym ojca Nory do Ameryki. Dawni kumple z szkolnej ławy odnajdują siebie na nowo za sprawą dobrodziejstwa Internetu. Po różnych kolejach losu decydują się w końcu spotkać, po wielu latach, w Nowym Jorku. Są już w pełni dorosłymi, ukształtowanymi osobami, z partykularnymi troskami i nadziejami. Czy możliwym jest, ażeby Nora porzuciła swe dotychczasowe życie w USA, u boku oddanego męża? Na ile w ogóle warto gonić za marzeniami, których korzenie sięgają dzieciństwa? Takie pytania między innymi zadaje Song w „Poprzednim życiu”.
Omawiany film jest dramatem romantycznym z akcentami autobiograficznymi. Kinem zarówno melancholijnym, jak i głęboko nostalgicznym. Jest to czuła opowieść o niespełnionej miłości, trwającej pomimo przeciwności losu. Greta Lee w niezwykle wyrazistej i przejmującej roli na pół Koreanki, na pół Amerykanki, potrafi oddać gamę sprzecznych uczuć w niejednoznacznych momentach. Film dla wielu może się wydać wleczącym się melodramatem, w dodatku przewidywalnym. W gruncie rzeczy jednak Song dokonuje rozliczenia się z fantazmatami młodości, które od czasu do czasu potrafią nawiedzić nas w dorosłych, ustatkowanym życiu. Niniejszy dramat umożliwia wejście w buty osoby, która zdaje się nie do końca wiedzieć kim jest za sprawą emigracyjnych doświadczeń, będących wynikiem odgórnej decyzji rodziców.
„Poprzednie życie” to kino spod znaku klasyków. Przywodzi mi osobiście na myśl kultowych „Ludzi w niedzielę” w reżyserii Freda Zinnemanna oraz Roberta Siodmaka, z scenariuszem Billy’ego Wildera. Dużo tutaj kontemplacji niewypowiedzianych słów, scen wymownego milczenia. Pragnienia uchwycenia momentów, które wielce prawdopodobne nigdy już nie powtórzą się w naszym życiu. To słodko-gorzki spektakl, w którym humor styka się ze smutkiem, oczekiwania z odpowiedzialnością. Historia Celine Song działa głównie dlatego, że udało się reżyserce oddać zmiany w komunikacji i tworzenia relacji międzyludzkich na przestrzeli dwóch dekad. Ważnym czynnikiem podbudowującym sentymentalizm jest także adekwatna ścieżka dźwiękowa, wykorzystująca utwory Leonarda Cohena jak również nieodżałowany szlagier „A Whiter Shade of Pale” Procol Harum w ciekawej aranżacji Rye.
Pandemia COVID-19 sprawiła, że wiele ludzi ma poczucie straconego życia, zmarnowanych szans, spalonych mostów. W tym kontekście „Poprzednie życie” może się okazać seansem terapeutycznym, jak i otulającym swym ciepłem. Choć jest u Song współczująco to temat nostalgii jest w filmie potraktowany niczym broń obosieczna. Równie dobrze może być to bezpieczna przystań, eskapizm, ale także wrażenie zaślepienia wobec szczęścia, które mamy tuż pod nosem. Fantazją skłaniająca ku chciwości, równie dobrze mogącą się okazać kosztowną iluzją.
Mamy do czynienia z niezwykle mądrym filmem, dojrzałym, pozwalającym pogodzić wiele sprzecznych uczuć. Dowód na to, jak każdy z nas posiada złożoną osobowość, w której tkwią nieodżałowane uczucia oraz skrawki dawnych żywotów. Z drugiej strony to film traktujący dorosłość jako błogie przeświadczenie, że pewne marzenia „szczęśliwie” się nie ziściły. Nawet jeżeli to przekonanie przynosi ból oraz wrażenie niespełnienia w postaci pustki, której nic nie dopełni.
Korekta: Maria Szymczak
Ocena: 7/10
Tytuł: Poprzednie życie
Reżyseria: Celine Song
Scenariusz: Celine Song
Obsada:
- Greta Lee
- Teo Yoo
- John Magaro
- Jojo T. Gibbs
- Kristen Sieh
- John-Deric Mitchell
Muzyka: Christopher Bear, Daniel Rossen
Zdjęcia: Shabier Kirchner
Montaż: Keith Fraase
Scenografia: Joanne Ling
Kostiumy: Katina Danabassis
Czas trwania: 106 minut
comments powered by Disqus