Recenzja książki „Konparuya Gomez - powrót do Edo” Naka Saijō

Autor: Marcin „Słowik” Słowikowski Redaktor: Elanor

Dodane: 10-09-2007 15:40 ()


Orient pociągał Europejczyków już od dawna. Dzisiejszy boom na mangę i anime można porównać do fascynacji drzeworytem z Kraju Kwitnącej Wiśni w drugiej połowie XIX wieku. Również w Polsce kultura Japonii cieszy się ciągle rosnącym zainteresowaniem. Wydawnictwo Hanami wypełnia na polskim rynku niszę japońskiej literatury fantastycznej. „Konparuya Gomez – powrót do Edo” rozpoczyna serię pod hasłem Fantastyczna Japonia. A początek to nie byle jaki. Główna nagroda Japan Fantasy Novel Avard przyznana powieści w 2005 roku zapewnia nas, że otrzymujemy książkę z górnej półki.

Pisarka Naki Saijō przenosi nas do średniowiecznej Japonii z czasów szogunatu Tokugawy (1600-1868). Oryginalność jej pomysłu polega tym, że tytułowe Edo – wierna replika Tokio z tamtego okresu – powstało w XXI wieku. Państwo znajduje się na terytorium Japonii, ale tamtejszy rząd uznał jego autonomię. Ze względu na politykę izolacji, aby zostać wpuszczonym na jego teren, potrzebna jest wiza, którą trudno zdobyć, ponieważ na jedną przypada około trzystu chętnych. Wszyscy przybywający muszą zaakceptować również kilka zasad. Opuścić kraj będą mogli dopiero po pół roku, a kiedy się na to zdecydują, nie ma już powrotu – wizę można uzyskać tylko raz w życiu.

Saitō Shinjirō może uważać się za szczęśliwca. Otrzymał ją za pierwszym razem, chociaż tak naprawdę nie chciał jechać do miejsca, gdzie nie można wziąć ze sobą nawet własnego ubrania, nie mówiąc o telefonie komórkowym, okularach, czy nawet zupkach w proszku. Wyrusza tylko po to, aby spełnić ostatnią prośbę umierającego ojca. Ten opuścił Edo wraz z żoną, kiedy Shinjirō zapadł na śmiertelną chorobę, z którą lekarze nie mogli sobie poradzić bez syntetycznych medykamentów i nowoczesnego sprzętu. Chłopak urodził się tam, ale nie pamięta nic sprzed ataku choroby. Nie wie również, że powróciła ona po piętnastu latach, a on jako jedyny, który przeżył, ma pomóc w rozwikłaniu zagadki „piekielnej czerwonki”.

Okładka mogłaby wskazywać na to, że książka opowiada historię rodem z filmów o samurajach, których wielkim fanem jest poznany w drodze do Edo towarzysz Shinjirō – Matsukichi. Nic bardziej mylnego. Na kartach powieści nikt nie staje do pojedynku na miecze, nikt nie popełnia rytualnego seppuku, nie pojawia się żadna herbaciarnia ani gejsza. Fani „Legendy Pięciu Kręgów” mogą być zawiedzeni. Inspiracją dla Naki Saijō nie byli zapewne mistrzowie gatunku. Natomiast duży wpływ na finalny kształt jej dzieła miały Fukagawa Edo Museum poświęcone Japonii z tego okresu oraz szintoistyczny chram Tomioka Hachimangū w Tokio, w pobliżu których przez wiele lat mieszkała.

Akcję powieści można porównać do strumienia, który z początku wije się leniwie pomiędzy skałami: razem z Shinjirō zaznajemy życia w Edo, uczestniczymy w sadzeniu ryżu, przyglądamy się, jak wygląda warsztat tkacki, poznajemy tradycje i zwyczaje wskrzeszone z czasów średniowiecznej Japonii. Z czasem jednak akcja przyspiesza, porywając ze sobą postaci i tworzy wartki nurt rzeki dążącej prosto do wodospadu. Jeśli chłopak nie pomoże na czas wyjaśnić przyczyn choroby, rozpęta się epidemia i zginie wielu ludzi bezbronnych wobec rozprzestrzeniającej się piekielnej czerwonki.

Fabuła jest bardzo prosta, chociaż odbiór mogą utrudniać japońskie nazwiska oraz nazwy, do których polscy czytelnicy jeszcze nie do końca przywykli. Autorka skupia się na głównym bohaterze i wątku zarazy, a reszta stanowi jedynie malownicze tło. Jest kilka wyjątków, między innymi Konparuya Gomez. Tak barwną i charakterystyczną postać ciężko jest zignorować. Mimo że osobie, która sprowadziła Shinjirō poświęca się sporo uwagi i tak pozostaje niedosyt. Co więcej nie spotkamy tu bohaterów egzaltowanych i tragicznych konfliktów do których przyzwyczaiła nas manga – z drugiej strony nie będzie też scen, które mogą nam się kojarzyć z łezką na czole.

Należy zauważyć, że polskie wydanie powieści jest bardzo dobrze opracowane. W ramach wstępu otrzymujemy krótką informację na temat zasad japońskiej wymowy. Wydawnictwo Hanami, zajmujące się dotąd publikowaniem tekstów popularnonaukowych („Tradycje kulinarne Japonii”, „Zwierzęta zodiaku w kulturze Japonii”) zadbało również o to, aby w książce pojawiły się niezbędne przypisy. Wprawdzie są ograniczone do minimum, ale bardzo potrzebne, bo tajniki kultury japońskiej zgłębia nadal tylko niewielka grupka fascynatów. Jedyne, czego według mnie brakuje, to krótka notka biograficzna autora.

„Konparuya Gomez - Powrót do Edo” opowiada historię, która mogłaby się wydarzyć w zupełnie innym miejscu i czasie. Książka nie jest zatem zarezerwowana dla fanów filmów o samurajach, japońskich horrorów, mangi i anime, czy „Legendy Pięciu Kręgów”. Nie ma w niej elfów, orków, nie pojawiają się Oni – czyli japońskie demony, więc bliżej jej do science-fiction niż do fantasy. Według mnie powinna przypaść do gustu również niejednemu miłośnikowi kryminałów. Nowy na polskim rynku nurt japońskiej fantastyki zapewne znajdzie swoich wielbicieli. Kolejna powieść spod znaku kwitnącej wiśni ukaże się zimą.

 

 

Tytuł: „Konparuya Gomez – powrót do Edo”

Tytuł oryginalny: „Konparu-ya Gomesu”

Autor: Naka Saijō

Przekład: Jacek Mendyk

Wydawnictwo: Hanami

Rok wydania: 2007

Liczba stron: 336

Format: 124x195 mm

Oprawa: miękka

 

 

Dziękujemy wydawnictwu Hanami za udostępnienie informacji na temat autorki.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...