Nikt się nie spodziewał hiszpańskiej Inkwizycji. Wróć. Nikt się nie spodziewał kontynuacji przeciętnej komedii sprzed kilku lat. Niemniej w polskim piekiełku komedii romantycznych każdy, nawet marny pomysł musi być przeżuty milion razy, bo a nuż przyniesie swoim twórcom upragnione suweniry w postaci obrzydliwej góry złotówek. Szczęśliwe Porady na zdrady 2 są tak nędzną próbą wyciągnięcia od widza złamanego grosza, a do tego trafiły do kin w fatalnym momencie (czytaj: Barbie i Oppenheimer zjadają na śniadanie polskie przereklamowane gwiazdeczki), że nie należy się spodziewać, że odniosą jakikolwiek sukces. I bardzo dobrze, bo kryminałem powinna się zakończyć decyzja o kręceniu tego gniota.
Krótko pisząc, panie nie mogą się dogadać ze swoimi partnerami/mężami, szukając ratunku w różnego rodzaju terapiach. Z kolei ich męskie połówki starają się odszukać męskiej siły i pewności siebie, które pozwoliłby im w końcu poczuć się docenionym w związku stojącym nad przepaścią. Bo ogólnie w tych parach to panie noszą spodnie, a panowie, cóż nie mają wielu pozytywnych cech. Obie grupy spinają trenerzy personalni, tzw. terapeuci wyciskający od zbłąkanych dusz każdy banknot z Władysławem Jagiełło (można tu zanucić tekst: Ziom miejmy pewność, że kiedyś nas odwiedzi Władek Jagiełło. I będzie tego pełno).
Z pierwszej części została w pamięci jedynie piosenka Ani Dąbrowskiej Dreszcze, która była najlepszą rzeczą, która się przydarzyła tamtej produkcji. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że oryginalne Porady na zdrady miały zwartą fabułę z dwoma sympatycznymi bohaterkami, przyzwoicie zagranymi przez Annę Dereszowską i Magdalenę Lamparską, a także sensowne dialogi. Kontynuacja nie dorasta tamtej produkcji nawet do pięt. Fabuła jest rwana i pretekstowa, poskładana z nietrafionych gagów, mało śmiesznych stereotypów, oparta na aktorskim minimalizmie, w którym bryluje Tomasz Karolak. Fenomen aktorski rzeczonego ukrywać się może jedynie w pogodnym charakterze jego aparycji. Pozostała czwórka męskich bohaterów jest odstręczająca, będąca nie tyle całkowitym przeciwieństwem samczej mocy i męskości, o której z taką łatwością deliberuje trener personalny od siedmiu boleści, ile przedstawicielami nijakości i bylejakości. Postaci napisane na kolanie bez żadnych sympatycznych cech (chyba że za taką twórcy uważają chlanie wódy). Nie lepiej prezentują się panie w tym okropnym dziele. Jako zakompleksione wariatki, nadpobudliwe, a czasami niemające za grosz oleju w głowie. Silna reprezentacja niezaradnych życiowo frustratek. Cytując klasyka: Na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje, a więc aktorzy tego marnego widowiska dostosowali się do nędznej wyzutej z humoru i emocji fabuły, która straszy przede wszystkim intelektualną pustynią. Jeśli takie projekty dostają zielone światło do produkcji, to rodzime kino nie tylko stoczyło się na dno, ale przebija się przez nie z prędkością światła.
Gwoli ścisłości, jest jedna najzabawniejsza scena w obrazie, której bohaterem jest Rafał Zawierucha. Nie zdradzę która, bo i ona nie grzeszy oryginalnością, ale przynajmniej można raz się porządnie zaśmiać z jakiegoś żartu. Dla odważnych film do sprawdzenia, gdy pojawi się na streamingu, a pozostali niech omijają seanse kinowe szerokim łukiem. Szkoda nerwów i pieniędzy w oglądaniu aktorskiej miernoty.
Ocena: 0/10
Tytuł: Porady na zdrady 2
Reżyseria: Sara Bustamante-Drozdek
Scenariusz: Katarzyna Terechowicz
Obsada:
- Tomasz Karolak
- Antoni Królikowski
- Karolina Chapko
- Rafał Zawierucha
- Julia Kamińska
- Piotr Gąsowski
- Renata Dancewicz
- Michał Meyer
- Agata Wątróbska
Muzyka: Rafał Kulczycki
Zdjęcia: Tomasz Dobrowolski
Montaż: Zbigniew Niciński
Scenografia: Aniko Kiss
Kostiumy: Marta Grudzińska
Czas trwania: 97 minut