„Amazing Spider-Man” tom 8: „Dranie i łajdacy” - recenzja
Dodane: 30-07-2023 22:29 ()
Najsilniejsza i niezmienna relacja łączy syna Richarda i Mary Parkerów z wujkiem Benem. I nie ma co ukrywać, że taki stan rzeczy utrzymany jest dzięki śmierci tego drugiego. W pewnych momentach życia Petera w rolę jego ojca w jakimś stopniu próbował wejść – nawet jeżeli nieświadomie – J. Jonah Jameson. Cenię sobie te nieliczne chwile, w których wydawca „Daily Bugle” w rękach scenarzystów był dojrzałym emocjonalnie mężczyzną kierującym się kodeksem zawodowym, a za fasadą niedostępnego i odpychającego typa skrywała się męska wrażliwość kochającego męża.
Wydaje się, że w dzisiejszych czasach w medialnej przestrzeni nie ma miejsca na ów kodeks zawodowy. Liczy się tylko chwila goniąca chwilę, bo tyle żyje sensacja, a może sensacyjka w dobie internetowego dziennikarstwa. Postać Jamesona zatem mogła być symbolem dawnego świata, w którym etyka pracy przedstawiała się zgoła odmiennie. A jednak Nick Spencer znalazł wspólną nić między przeszłością i teraźniejszością, czyniąc z Jonaha prekursora fejkowych informacji. Pamiętacie te wszystkie oskarżenia wyssane z palca skierowane w stronę Spider-Mana publikowane na pierwszych stronach „Daily Bugle’a”? Ano właśnie, coś jest więc na rzeczy.
Spencer w „Draniach i łajdakach” daje szansę zaistnieć podstarzałemu dziennikarzynie, obsadzając go w roli prowadzącego podcast w redakcji „Gróźb i Pogróżek”. A jego pierwszym gościem będzie nie kto inny, a sam Człowiek Pająk! I o ile trudno nie docenić trzeźwego spojrzenia scenarzysty na obecną medialną rzeczywistość, a co za tym idzie na zasady i prawa, na jakich funkcjonuje, o tyle wykonanie pomysłu pozostawia pewien niedosyt. Rozmowa Spidera i Jamesona niosła ze sobą duży pokład mocnej, emocjonalnej konfrontacji. Można było zadać niełatwe pytania i przełamać je jeszcze trudniejszymi, aby powstała taka prawdziwie męska, szczera rozmowa o życiu. Ale Spencer wolał zagrać zgranymi kartami. Sprowadzić dialog do najprostszych tematów, by w pewnym momencie zamienić go w kreskówkową kłótnie, a następnie podlać nostalgicznym sosem i skryć wszystko za nieszczerymi uśmiechami. A w zasadzie za maskami. Wszak nie tylko Peter nosi swoją.
I tak po tym wyczerpującym programie (w międzyczasie da o sobie znać stary przeciwnik Ścianołaza) nie sposób nie dostrzec, że nic się nie zmieniło. Że relacja Jonaha i Petera już chyba zawsze będzie przypominała internetową informację umiejętnie zarządzaną przez scenarzystów (algorytm). Czy można mieć o to pretensje do Spencera? Raczej nie, choć z pewnością należy oczekiwać więcej kreatywności od prowadzącego najważniejszy tytuł Marvela. Tym bardziej że „Dranie i łajdacy” skupiają się na jeszcze jednym „związku”, a mianowicie na duecie Spider-Man/Bumerang, którego więzy coraz mocniej się zacieśniają. Problem w tym, że ta superbohatersko-łotrzykowska komitywa przypomina kolejną wariację na temat Deadpoolowych team-upów. Głupota spotyka się z głupotą i na dłuższą metę jest to spotkanie męczące.
Warstwa graficzna współgra z tematyką. Uproszczona służy klarownemu przekazowi. Ryan Ottley i Iban Coello używają w swojej pracy dużych paneli, ograniczają detale, a tło jest zaledwie zarysowane tak, abyśmy wiedzieli, w jakim miejscu toczy się akcja. Dynamiczne rysunki wpadające niekiedy w kreskówkową ekspresję nadają opowieści szybkiego tempa, szczególnie zeszytom 41-43, gdzie Spider-Man i Bumerang ruszają na poszukiwanie fragmentów pewnego artefaktu… Z oddaniem gibkości i umiejętności głównego bohatera obaj rysownicy radzą sobie bardzo dobrze, choć sama choreografia pojedynków nie olśniewa pomysłowością, do czego zresztą czytelnicy powinni być już przyzwyczajeni.
Ósmy tom „Amazinga” to kolejna próba powrotu do korzeni i choć Spencer wrzuca do swojego runu starych znajomych i tak samo stare zmartwienia to jednak nie jest w stanie oddać atmosfery tamtych lat, kiedy Spider-Man był w najlepszej formie. A poza tym jego współczesnego wcielenia, tak po ludzku – nie ma za co polubić.
Tytuł: Amazing Spider-Man tom 8: Dranie i łajdacy
- Scenariusz: Nick Spencer
- Rysunki: Ryan Ottley, Iban Coello, Zé Carlos, Francesco Mobili
- Przekład: Bartosz Czartoryski
- Wydawca: Egmont
- Data wydania: 31.05.2023 r.
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Objętość: 168 stron
- Format: 167x255
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- ISBN: 978-83-281-5713-2
- Cena: 59,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus