„Między nami żywiołami” - recenzja
Dodane: 20-07-2023 20:29 ()
Między nami żywiołami podzielił trochę widownię, która spodziewała się od Pixara kolejnego animowanego cudeńka, a dostała tylko bardzo dobry film. Należy jednak mieć na uwadze, że akcenty opowieści o ognikach, wodnikach i innych żywiołach zamieszkujących olbrzymią metropolię są rozłożone inaczej niż w takim Toy Story, Odlocie czy W głowie się nie mieści. Finansowa porażka Buzza Astrala nieco przestraszyła włodarzy wytwórni, bo chyba jednak zabrakło chłodnej kalkulacji, że właśnie zmienia się model oglądania premier kinowych i platformy streamingowe stają się dla widzów wygodniejszym rozwiązaniem.
Nie zmienia to jednak faktu, że Między nami żywiołami proponuje zgrabnie nakreśloną historię, w której mamy wszystkie dotychczasowe elementy animacji Pixara, a dodatkowo dostajemy zbiór problemów, z którymi na przestrzeni lat borykały się różne społeczności. Podstawowe pytanie, które rodzi się już po zerknięciu na plakat, brzmi, czy ogień i woda mogą współegzystować. Wprawdzie mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają, ale tutaj mamy klasyczny rozdział między dwa jakże odmienne od siebie żywioły. Daje to podłoże do ciekawych dyskusji, zwłaszcza w kontekście animacyjnej opowiastki, która rozpoczyna się wraz z emigracją rodziny ogników z ich ukochanej Palinezji. Przenoszą się do miasta żywiołów, w którym prym wiodą te bardziej okiełznane siły przyrody, czyli woda, wiatr i ziemia. Gdzie w tym grajdołku miejsca dla ognia? Ano na uboczu, peryferiach miasta, w swoistych enklawach, aby nie zakłócać życia mniej wybuchowych obywateli.
Pech jednak chce, że do sklepu Iskry i jej rodziny wpada z niespodziewaną awarią wodnik Wodek, który widząc samowolkę budowlaną i groźbę potężnej awarii, musi zgłosić to do biurokratycznie rozrośniętego aparatu miejskiego. Stąd od słowa do słowa, gdzie Iskra pragnie udobruchać ciapowatego inspektora, dostajemy opowieść romantyczną, bo los, który splótł ze sobą wodę i ogień ma trochę większe plany niż tylko przepychanki dotyczące niewielkiego wycieku cieczy (to słowo zresztą jest dość newralgiczne, patrząc na większość bohaterów animacji).
Między nami żywiołami jawi się nie tylko jako historia romantyczna poprowadzona w wartkim tempie, zabawna, urokliwa, a przede wszystkim nieobrażająca inteligencji widza. Obok jednak rodzących się motylków w brzuchu, a raczej zapachów wydzielanych przez ogniste kadzidełka, twórcy kreślą tu szereg istotnych problemów, które animacja pod płaszczykiem niewinnej opowieści chce poruszać, czyni to zgrabnie, ale nie każdemu przemycanie takich wątków może pasować. Bo mamy tutaj tematykę związaną z rasizmem, wyrzuceniem na margines społeczny, brakiem akceptacji rodzica i to w wymiarze pokoleniowym, chęci ambitnego dorównywania swoim rodzicielom wbrew własnym marzeniom czy umiejętnościom, a także akceptacji siebie. Jak na prostą historyjkę romantyczną to całkiem sporo i o ile dla dorosłego widza rozkład akcentów wydaje się optymalny, o tyle dla dziecka może to być już nieco za wiele.
Animacja zachwyca nie tylko złożonością fabularną, ale głównie dopracowaniem detali i kreacją miasta żywiołów. Rozbuchane ujęcia olbrzymiej metropolii i jej rozbudowanych arterii można podziwiać klatka po klatce, przy okazji doszukując się ukrytych nawiązań. Wizualnie jest to bardzo angażujący film, zresztą Pixar słynie z tego, że dopracowuje swoje dzieła w najdrobniejszych szczegółach. Każdy cząstka życia żywiołów, czy to związana z ich przyzwyczajeniami, tradycją, pracą, a nawet jedzeniem (zwłaszcza tym serwowanym na gorąco) została podkreślona z należytą uwagą, aby świat żywiołów był miejscem pełnym kolorytu i różnorodności również w znaczeniu kulturowym. A przełamywanie barier staje się dla bohaterów nieoczywistą codziennością. Pomysłowe i olśniewające podwodne sekwencje, uchwycenie chwili rodzącego się uczucia, to wszystko zostało nakreślone bez pudła, z niezwykłą naturalnością i wrażliwością. Do tego dochodzą sympatyczni bohaterowie - jak to z ogniem i wodą bywa, a także masa inteligentnego humoru. Tu warto pochwalić polską wersję językową, dialogi są naszpikowane taką ilością aluzji do żywiołów, że słuchanie kwestii postaci to czysta radość.
Między nami żywiołami należy więc potraktować jako dobrą zabawę w wymyślonym świecie, w którym pojawią się bolączki naszej codzienności, ale nie traktować personifikacji bohaterów jako konkretnego odwzorowania rzeczywistości. Przyjąć animację z dobrodziejstwem inwentarza i po prostu oddać się kinowemu eskapizmowi.
Ocena: 7,5/10
Tytuł: Między nami żywiołami
Reżyseria: Peter Sohn
Scenariusz: John Hoberg, Kat Likkel, Brenda Hsueh
Obsada:
- Leah Lewis
- Mamoudou Athie
- Ronnie Del Carmen
- Shila Ommi
- Wendi McLendon-Covey
- Catherine O'Hara
- Mason Wertheimer
- Ronobir Lahiri
- Wilma Bonet
- Joe Pera
Muzyka: Thomas Newman
Zdjęcia: David Juan Bianchi, Jean-Claude Kalache
Montaż: Stephen Schaffer
Scenografia: Jennifer Chang
Czas trwania: 103 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus