„Barcelona o świcie” - recenzja

W nocy z 8 na 9 listopada 1923 roku w Monachium Adolf Hitler wraz z generałem Erichem Ludendorffem przeprowadzili nieudany zamach stanu w Republice Weimarskiej. Zastanawialiście się jednak, dlaczego pucz piwiarny (gdyż spisek rozpoczął się we wnętrzu piwiarni Bürgerbräukeller) w zasadzie się nie udał? Odpowiedzi należy szukać w barcelońskim porcie, gdzie jakiś czas wcześniej życie w niewyjaśnionych okolicznościach traci czworo mężczyzn.

„Barcelona o świcie” jest kryminałem pierwszej próby zawierającym w swej intrydze elementy dreszczowca politycznego i dziennikarskiego śledztwa. Komiks mocno osadzony jest w historii Hiszpanii z dwudziestolecia międzywojennego, doskonale oddając tamtejsze napięcia społeczne i polaryzację. Główną rolę odgrywa w nim kataloński dziennikarz Pere Marsé, któremu zlecono zajęcie się sprawą brutalnych mordów w porcie. Jak się jednak okazuje, prosta sprawa zabójstw wcale nie jest tak oczywista, a dotyka wręcz spraw międzynarodowych. Kwestii mogących wpłynąć na powstanie nowej dyktatury w Europie Środkowej.

W czasach niedoceniania dziennikarstwa, jego pauperyzacji i nagminnym zamykaniu cennych dla społeczeństwa profesji dziennikarskich, „Barcelona o świcie” przypomina o istotności zawodu dziennikarza śledczego. W moim mniemaniu to najbardziej niebezpieczna, niewdzięczna praca niosąca wyjątkowo wartościowy wkład w opowiadanie o świecie. Nierzadko narażając życie swoje i współpracowników, wyciąga się brudy osób władzy mających nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Taka sytuacja ma miejsce właśnie w sensacji Blasa i Fonta, a sam bohaterski żurnalista jest momentami przedstawiany niczym ostatni sprawiedliwy w odsłonie awanturniczej. W parze z arogancją idzie styl, gust i takt.

Komiks Fonta i Blasa to krótka, ale satysfakcjonująca przygoda po ulicach miasta, którego dawno już nie ma. Jeżeli ktoś uwielbia klimat retro, a zwłaszcza powieści Chandlera, to zakocha się w „Barcelonie o świcie” na zabój. Są tutaj nieoczekiwane zwroty akcji. Napięcie o to, co może przynieść jutro, gdy postawiło się wszystko na jedną kartę. Próby okantowania przeciwników, zanim oni zachowają się perfidnie. Stawka z nieznaczącej bardzo szybko przeistacza się w dość wysoką. A wtedy, zważając na niedoskonałość prawa i ślamazarną biurokrację, dziennikarz-protagonista postanawia zagrać w sposób nieczysty. To cwany twardziel, którego charakter jest definiowany poprzez działanie, bez zbędnej ekspozycji. A na twarzach czytelników wybrzmiewa wisielczy uśmiech, wywołany jego sprawczością.

„Barcelona o świcie” to political crime w starym stylu, momentami swoim wdziękiem i nonszalancją przypominającą najlepsze epizody „Corto Maltese” Hugo Pratta. Intryga jest zawiła, ale twórcy nigdy nie tracą z pola widzenia swojego bohatera i jego niewyparzonej natury. Świetne wykorzystanie postaci historycznych i urokliwa dziewczyna protagonisty jedynie dodają barw do ciekawej teorii związanej z relacjami między państwami, wymianą informacji, a także niebezpiecznych załadunków.

Rysownik potrafi bawić się perspektywą w kadrze, pokazywać w angażujący sposób style życia z lat 20. ubiegłego wieku obok głównego rdzenia fabuły. Potrafi też przedstawić namiętność i intymność bez zbędnego epatowania erotyzmem. To właśnie niniejsze rysunki pozwalają wiarygodnie podważyć niektóre dogmaty historycznych dyskursów, przesuwając akcenty w opowiadaniu o istotnych wydarzeniach z historii powszechnej, pogłębiając obraz świata i niuanse.

Twórcy dopuszczają do głosu tych, których wcześniej nie mieliśmy okazji usłyszeć. Oddają honor zwykłym ludziom, którzy zdecydowanym czynem potrafią zapobiec ogromnym tragediom. Przypominają, że wobec historii przez wielkie „H” nie musimy być bierni ani przerażeni jej ogromem.

Tytuł: Barcelona o świcie

• Scenariusz: Juan Antonio de Blas
• Rysunki: Alfonso Font
• Tłumaczenie: Mikołaj Sobolewski
• Wydawnictwo: Elemental
• Data wydania: 16.06.2023 r.
• Druk: kolor
• Format: 220x295 mm
• ISBN: 9788396540355
• Stron: 48
• Cena: 55 zł

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.