„Urban” tom 5: „Schizo robot” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 07-07-2023 22:41 ()


Około dziesięciu lat… aż tyle czasu minęło między wydaniem pierwszej a ostatniej (piątej) odsłony serii „Urban”, nad którą pracowali wspólnie Luc Brunschwig i Roberto Ricci. Należy bardzo docenić polskiego wydawcę, czyli Taurus Media, który mimo tak długiej przerwy serii nie porzucił, dzięki czemu właśnie możemy zakupić ostatnią, wieńczącą całość odsłonę zatytułowaną „Schizo Robot”.
 
Na wstępie chcę zaznaczyć i podkreślić, że jeśli do tej pory nie mieliście z tą serią do czynienia, to nadróbcie zaległość jak najszybciej. „Urban” to jeden z najlepszych i najładniej namalowanych komiksów. Piszę to z pełnym przekonaniem, więc fakt, że Taurus dociągnął ją do końca, jest dla mnie czymś niesamowitym. W poprzednich recenzjach można było przeczytać zachwyty nad tym tytułem i piąta odsłona nie będzie tutaj wyjątkiem. Brunschwig i Ricci zakończyli historię z przytupem, tak jak na to zasługiwała, jednocześnie dając sobie i swoim bohaterom trochę więcej miejsca na finisz, bo ostatni zeszyt serii jest wyraźnie grubszy od poprzednich odsłon.
 
„Dla ciebie, kolonisto, który dzień za dniem ociekasz krwią i potem, aby zapewnić przyszłość ludzkiej rasie, Springy Fool wymyślił Monplaisir. Monplaisir - magiczne miejsce, gdzie przez dwa tygodnie w roku możesz zapomnieć o swojej ciężkiej pracy i swobodnie oddać się wszystkim swoim fantazjom. Monplaisir to coś więcej niż park rozrywki. To przeogromne miasto rozłożone na 3000 000 hektarów i dwóch poziomach, w całości pomyślane tak, aby spełniać wszelkie zachcianki. Puść wodze fantazji, masz nieograniczony wybór. Monplaisir - ostatnie miejsce ubawu w galaktyce!” I właśnie w tym magicznym na pierwszy rzut oka Monplaisir dzieje się akcja. Podczas pisania tego tekstu zastanawiałem się, czy przybliżać fabułę poprzednich tomów, ale doszedłem do wniosku, że celowo to opuszczę. Wierzę bowiem, że znajdą się czytelnicy, którzy sięgną po ten tytuł dopiero teraz, gdy wydany został ostatni zeszyt, tym bardziej że pewien internetowy sklep z komiksami w chwili powstawania recenzji miał niezłą promocję na pakiet obejmujący całą serię.
 
W porządku, ale nad czym jednak te wcześniejsze zachwyty? Dosłownie nad wszystkim. Pisząc o rysunkach, trzeba podkreślić, jak wyborna i piękna jest kreska Ricciego, jak doskonałe i naturalne kolory stosuje, w końcu jak genialnie wykreował on miasto przyszłości, które ma być ówczesnym Disneylandem dla dorosłych. Każdy panel, każdy kadr, każda plansza to uczta graficzna zachwycająca swoją szczegółowością, swoistym realizmem, w końcu umieszczaniem na kadrach mnóstwa smaczków dla fanów popkultury. Całość podkreślona ogromnym dynamizmem i niewiarygodnym wręcz pietyzmem, który zachwyca i kreuje atmosferę. Ten komiks można czytać i oglądać non stop, czego przykładem jest to, że przed każdym kolejnym zeszytem czytałem od nowa całość. Ricci stworzył komiks zachwycający, w którym klimat SF miesza się z dramatycznymi wydarzeniami doskonale przez niego zobrazowanymi. Wszystko to jest niezwykle sugestywne i mające w sobie wiele emocji. Jest to komiks – również część piąta – z jednej strony zachwycający obrazami, a z drugiej absolutnie nie są to obrazy „upiększone i sztuczne”. Ludzie są również „brzydcy”, mają swoje wady i są tacy, jacy naprawdę w realnym świecie więc obok przystojnych mężczyzn i ponętnych kobiet żyją też ludzie otyli, starsi, schorowani itp. Seria ma przez to w sobie ogrom realizmu i czujemy, że obcujemy z prawdziwą historią, a nie sztucznym światem. Tak było od samego początku aż do końca serii, dzięki czemu tak duże zachwyty nad tym komiksem z mojej strony.
 
Druga kwestia to scenariusz, który wciągał i intrygował już od pierwszego zeszytu. Jak wspomniałem wcześniej, celowo omijam wszelkie opisy fabuły, bo chcę, abyście sami ją odkryli, ale finisz serii doskonale zamyka wszystkie dotychczasowe wątki, całość wynika z poprzednich zdarzeń, nie ma tu przypadku, a koniec serii przynosi nam jeszcze więcej emocji niż wcześniej. „Urban” to doskonała seria w klimacie SF, która jednak oferuje czytelnikom doprawdy dużo więcej niż tylko miasto przyszłości. To seria, która zachwyca poruszonymi wątkami, zręcznie kreśloną intrygą, która wielokrotnie nas zaskakuje, doskonale zachowanymi proporcjami między akcją a dramaturgią w końcu wybornym jej prowadzeniem, dzięki czemu śledzimy nie tylko bieżące zdarzenia, ale też mamy okazję cofnąć się w czasie, by zagłębiać się w świat Monplaisir i poznawać lepiej bohaterów. Poza tym można napisać o tym komiksie to, że obfituje on nie tylko w rzeczoną akcję czy pościgi, lecz również dramatyczne wydarzenia i czyta się go tak dobrze, jakby oglądało najlepsze kino akcji. Brunschwig stworzył nie tylko wyborną fabułę, ale też wprowadził do niej interesujących bohaterów, którzy historię tę de facto tworzą. Jednocześnie też chciałbym podkreślić, że jeśli czekaliście tak jak ja na finał historii, to w żadnym wypadku się nim nie rozczarujecie.
 
Zdaje sobie sprawę, że recenzja piątego zeszytu „Urbana” jest napisana niejako „na okrętkę” bez szczegółów i rozpracowywania na detale tego, co przeczytacie. Podkreślam jednak na koniec jeszcze raz, że jest to zabieg celowy, aby zachęcić do zakupu również nowych czytelników, którzy o serii nie mieli pojęcia. Uważam, że jest to komiks zdecydowanie warty poznania i do was kieruje ostatnie zdanie – nawet się nie zastanawiajcie, tylko kupujcie. Gwarantuję, że Monplaisir pochłonie was dosłownie każdym elementem.
 
 
Tytuł: Urban tom 5: Schizo robot
  • Scenariusz: Luc Brunschwig
  • Rysunki: Roberto Ricci
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Wydawca: Taurus Media
  • Data wydania: 16 maja 2023
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 64
  • Format: 215x290 mm
  • ISBN: 978-83-65-465-75-7
  • Wydanie: I
  • Cena okładkowa: 50 zł

Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.

 

comments powered by Disqus