„Hawkmoon” tom 1: „Czarny klejnot / Bitwa pod Kamargiem” - recenzja
Dodane: 16-06-2023 21:55 ()
Hawkmoon to jeden z bohaterów wykreowanych przez Michaela Moorcocka. Obok innych postaci z powieściowych serii pisarza – Elryka, księcia Coruma czy Erekosë – stanowi on ucieleśnienie Odwiecznego Czempiona. Zadebiutował w cyklu zatytułowanym The History of the Runestaff. W roku 1967 na księgarskie półki trafił pierwszy tom tej serii zatytułowany The Jewell In the Skull. Kolejne tytuły to: The Mad God’s Amulet (1968), The Sword of the Dawn (1968) oraz The Runestaff (1969). Brytyjski pisarz przedstawił w nim zdarzenia rozgrywające się w rzeczywistości przypominającej pod pewnymi względami tę, w której przyszło nam żyć. Po zdarzeniach znanych jako Tragiczne Millenium zdominowany przez naukową magię oraz magiczną naukę świat pogrążył się w nowym średniowieczu. Targają nim krwawe wojny. Coraz śmielej poczyna sobie Mroczne Imperium Granbretanu, dążące do podbicia innych królestw. Na tym tle śledzimy burzliwe losy Doriana Hawkmoona, księcia Köln, który próbuje przeciwstawić się rosnącej potędze mocarstwa.
W Polsce seria ukazała się nakładem wydawnictwa Amber na początku lat dziewięćdziesiątych. Wydawane w twardej oprawie książki z efektownymi obrazami Franka Frazetty na okładkach robiły wówczas piorunujące wrażenie. Pierwszy tom zatytułowany Klejnot w czaszce został opublikowany w roku 1991. Następnie ukazały się: Amulet szalonego boga (1991), Miecz świtu (1992) oraz Runestaff – Magiczna Laska (1992). Warto odnotować, że nie była to jedyna przygoda tego wydawnictwa z prozą Moorcocka. W roku 1990 ukazał się pierwszy tom Trylogii Mieczy, zatytułowany Kawaler Mieczy, opowiadającej o przygodach księcia Coruma, innego wojownika, który w uniwersum Moorcocka walczy o zachowanie równowagi między Chaosem i Prawem. Drugi tom, zatytułowany Królowa Mieczy, trafił na księgarskie półki w roku 1993, a finał trylogii został opublikowany dwa lata później. W roku 1994 Amber zaczął publikację książek z przygodami najbardziej chyba znanego wojownika stworzonego przez angielskiego pisarza, czyli Elryka. W okresie 1994-1995 oficyna puściła w obieg osiem powieści. Jako pierwszy ukazał się Elryk z Melniboné, a serię zamknął Zwiastun burzy. Krótko mówiąc, w latach dziewięćdziesiątych miłośnicy prozy Moorcocka nie mogli narzekać na brak książek tego twórcy.
Nieco dłużej musieli poczekać natomiast fani opowieści obrazkowych. Komiksowa wersja Elryka zawitała na księgarskie półki w roku 2014 za sprawą wydawnictwa Taurus, a teraz wydawnictwo Lost In Time rozpoczęło publikację serii Hawkmoon opartej na Historii Runestaffa. W pierwszym tomie wydania zbiorczego znalazły się dwa albumy: Czarny klejnot oraz Bitwa o Kamarg, które stanowią adaptację dwóch pierwszych ksiąg tomu Klejnot w czaszce. Ta opowieść fantasy z elementami kojarzącymi się ze steampunkiem w wersji komiksowej robi świetne wrażenie głównie za sprawą niesamowicie efektownej oprawy graficznej. Twórcy komiksu zmieniają również strukturę tej powieści, żeby od razu wyeksponować tytułowego bohatera
Jest to konieczne, bowiem literacki pierwowzór komiksu, czyli powieść Klejnot w czaszce rozpoczyna się tak, jakby głównym bohaterem miał być nie Dorian Hawkmoon, ale hrabia Brass. Lord Kanclerz i Protektor Prowincji Kamargu, najpierw walczy mianowicie z potworem, potem przyjmuje na swym zamku wysłannika Granbretanu, z którym również wdaje się w pojedynek. Pokonany i upokorzony baron Meliadus poprzysięga zemstę i chce w tym celu wykorzystać swojego więźnia –Doriana Hawkmoona księcia podbitego przez imperium Köln. Młodzieniec ma wykonać karkołomne zadanie. Musi udać się do Kamargu, zdobyć zaufanie hrabiego Brassa, a następnie porwać jego córkę. Głównego bohatera poznajemy zatem dopiero w dalszej części powieści i w dodatku jako apatycznego, wycieńczonego więźnia. Baron Kalan, Naczelny Naukowiec Króla-Imperatora Granbretanu, umieszcza w głowie Hawkmoona Czarny Kryształ, który ma pozwolić na kontrolowanie poczynań księcia. Za jego sprawą Meliadus może obserwować poczynania Hawkmoona, a w razie potrzeby pozbawić go życia. Nie wydaje się to jednak konieczne, ponieważ więzień jest pozbawiony wszelkiej woli walki.
Zupełnie inaczej sprawy wyglądają w komiksie. Odpowiedzialny za adaptację powieści oraz napisanie scenariusza Jérôme Le Gris, jakkolwiek w ogólnych zarysach ściśle trzyma się fabuły stworzonej przez Moorcocka, postanowił jednak zdynamizować swoją opowieść. Przede wszystkim zatem Doriana Hawkmoona poznajemy nie w połowie albumu, ale widzimy go od razu na pierwszej, niesamowicie zresztą efektownej, dwustronicowej planszy. Książę Köln prowadzi w szaleńczej szarży żołnierzy do zwycięskiej bitwy z siłami Mrocznego Imperium. Niestety za sprawą fortelu Meliadusa, to co zapowiadało się na efektowne zwycięstwo, zamienia się w dotkliwą porażkę. Choć siły wroga zostały rozbite, Dorian godzi się bowiem na poddanie, by ocalić swego ojca. Zdradziecki Meliadus mimo tego zabija starego księcia na oczach jego syna, a zdruzgotany tą porażką Dorian trafia do lochów. Dopiero po tej efektownej sekwencji przenosimy się na dwór hrabiego Brassa, by śledzić mającą miejsce kilka miesięcy później wizytę Meliadusa oraz kończący ją pojedynek. Dalej wypadki toczą się podobnie jak w powieści, choć drobnych różnic fabularnych oraz zmian akcentów nie brakuje. Nie wszystko bowiem, co opisać można na kartach powieści, sprawdza się w opowieści obrazkowej.
Najistotniejszą różnicą jest jednak charakterystyka Doriana Hawkmoona. Moorcock opisuje więzionego przez Mroczne Imperium księcia, jako człowieka złamanego. Jego zachowanie niepokoi nawet jego oprawców. „Zachowujesz się tak, jakby jakaś część twojego mózgu zaniknęła albo została odcięta od całości” – mówi do niego baron Kalan w pewnym momencie. W komiksie jest inaczej. Dorian Hawkmoon cały czas wykazuje wolę walki, chce się zbuntować i pomścić swojego ojca. Nie ma w nim ani odrobiny smutku czy przygnębienia charakteryzującego jego książkową wersję. Moorcock znacznie więcej uwagi poświęcił na charakterystykę jego osobowości, opisywanie przemian, jakim przechodził oraz złości i żądzy zemsty, jaka w nim kiełkowała. Książkowy Hawkmoon jest znacznie mniej jednoznaczny i bardziej niepokojący niż jego komiksowa wersja. Gdy już częściowo uwolnił się spod władzy Mrocznego Klejnotu i walczył po stronie hrabiego Brassa tak mówił do jednego z żołnierzy – „Mężczyźni, kobiety i dzieci, jeśli tylko są Granbretańczykami, są wrogami, których należy wybić”. Nie ma tu zatem miejsca na litość, szlachetność czy honor. Cel uświęca środki, a jedynym celem Hawkmoona jest krwawa zemsta na Mrocznym Imperium. W komiksie, w każdym razie w dwóch pierwszych albumach zawartych w wydaniu zbiorczym, Hawkmoon jest znacznie bardziej szlachetny i bohaterski.
Ta bohaterskość zyskuje zaskakujące oblicze w warstwie graficznej. Rysownicy przypominają nam, że Dorian Hawkmoon jest księciem Köln, co w naszym świecie stanowi odpowiednik Niemiec. Postawny książę ma bowiem błękitne oczy i włosy blond. Zresztą Moorcock w przekorny sposób skonstruował swój świat. Pamiętać należy, że uosobieniem zła jest tu bowiem Granbretania ze stolicą w Londrze. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by skojarzyć to z Londynem i Wielką Brytanią. Zresztą nazwy innych krain również są przekształconymi wersjami doskonale nam znanych państw. Tworząc alternatywną rzeczywistość, Moorcock w dość przewrotny sposób odniósł się do realnej historii Europy i świata. I zrobił to nie po raz pierwszy, bo przecież sadzie o Elryku również nie brakuje krytycznych odniesień do imperialistycznej historii ojczyzny pisarza.
Benoît Dellac oraz Dider Poli nadali tej rzeczywistości niesamowicie efektowną oprawę, wykorzystując jako źródło inspiracji architekturę, którą znamy z naszego świata. Na wspomnianej już wcześniej rozkładówce otwierającej album widzimy na przykład zniszczoną, ale wciąż wspaniale się prezentującą katedrę w Kolonii, wokół której toczą się brutalne walki. Takich graficznych odniesień jest znacznie więcej. Rysownicy łączą realne budowle z wytworami własnej wyobraźni, przefiltrowanej oczywiście przez opisy Moorcocka. I rezultat jest zachwycający. Czy są to mroczne, niemal zawsze pozbawione słońca, miejskie krajobrazy Londry, czy urzekająco świetliste i mieniące się żywymi kolorami budowle Aigues-Mortes, zawsze przedstawione zostają z rozmachem i swobodą. Bruno Tatti z pomocą Angéliny Rodrigues zadbał, by ten świat ukazany został w budujących odpowiednią atmosferę i skojarzenia barwach.
Również i edytorska strona komiksu zasługuje na ciepłe słowa. Oficyna Lost In Time zadbała o to, żeby czytelnikowi nie umknął żaden detal tego dzieła i zdecydowała się na powiększony format. To świetna decyzja, gdyż efektowne rysunki zasługują na ich wyeksponowanie. Wydawca konsekwentnie również promuje pewną praktykę, która w świecie literatury jest już coraz powszechniejsza. Mianowicie na okładce, poza nazwiskami twórców komiksu, znajdziemy również nazwisko tłumacza. I bardzo dobrze, bo Jakub Syty zadbał o to, żeby komiks czytało się płynnie. Jest tylko jedna zła wiadomość. Z uwagi na to, że drugi z dwóch umieszczonych w wydaniu zbiorczym albumów na rynku frankofońskim ukazał się w tym, czyli w 2023 roku, na kolejną odsłonę cyklu przyjdzie nam poczekać nie krócej niż dwa lata. No, ale jak wiadomo, czas płynie szybko, a poza tym jest co czytać, więc oczekiwanie nie powinno się dłużyć. W międzyczasie pojawi się na przykład czwarty tom serii o Elryku.
Połączenie fantasy i steampunka, liczne aluzje polityczne, wyraziste postacie oraz intrygująca, choć czerpiąca klasycznych schematów fabuła to bez wątpienia główne znaki rozpoznawcze sagi stworzonej przez Michaela Moorcocka. Mroczny świat tak podobny i jednocześnie tak różniący się od naszego może napawać lękiem. Świat zniszczony przez plagi Tragicznego Milenium, w którym granica między nauką i magią jest daleka od oczywistości, a brutalne wojny wynikające z niepohamowanej żądzy władzy pustoszą kolejne kraje, mógłby jawić się jako wytwór nadmiernie wybujałej wyobraźni, gdyby nie to, że… chyba coraz bardziej przypomina niestety rzeczywistość, w której przyszło nam żyć.
Tytuł: Hawkmoon tom 1: Czarny klejnot / Bitwa pod Kamargiem
- Scenariusz: Michael Moorcock, Jérôme Le Gris
- Rysunki: Benoît Dellac
- Kolory: Bruno Tatti, Angelina Rodrigues
- Przekład: Jakub Syty
- Redakcja: Izabela Rutkowska
- Korekta: Izabela Rutkowska
- Skład: Piotr Margol
- Liczba stron: 120
- Format: 240×320 mm
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
- Wydawnictwo: Lost In Time
- Data wydania: 24 maja 2023 r.
- ISBN-13: 978-83-67270-38-0
- Cena okładkowa: 100 zł
Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus