„Foligatto” - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 12-06-2023 22:13 ()


Miasto i realia ukazane w komiksie „Foligatto” w zasadzie przedstawiają zupełnie nieznany krąg piekielny, który wystaje od spodu struktury zobrazowanej w „Boskiej komedii” Dante Alighieriego. Powiedzieć, że niniejszy komiks jest jedyny w swoim rodzaju, to jakby nic nie powiedzieć.

W debiucie artystycznym Nicolasa de Crecy z lat 90. ubiegłego wieku zostajemy zaproszeni do przedziwnego przystanku nicości, i to dosłownie, jakim jest Eccenihilo. Mowa tutaj o pokracznym mieście koszmarów i grozy, w którym każdy akt występku powoduje humoreskę. Możliwym jest tutaj odcięcie głowy jegomościowi… po czym ofiara i tak bierze swą przyłbicę, idąc w siną dal. Eskalacja przemocy i nienawiści jest już jednak tak ogromna, że ktoś z zarządzających aglomeracją wpada na ideę karnawału jednoczącego wspólnotę. Na jego czele ma stanąć śpiewak operowy o mianie złotego dziecka, tytułowy Foligatto. W logice tego świata wszakże idzie wszystko na opak, więc o pokoju po takiej kandydaturze absolutnie nie może być mowy.

Jeżeli któryś z czytelników ubóstwia klimaty surrealizmu i absurdu to w „Foligatto” będzie się czuł jak ryba w wodzie. Takiego komiksu mógłby pozazdrościć sam Alfred Jarry, autor sztuki „Ubu Król, czyli Polacy”. Ukazuje on bowiem świat na samym dnie, w którym nie ma świętości, a wszelkie standardy, normy, poczucie piękna, poddane są rozkładowi. Można rozpatrywać omawianą historię jako wprawkę do konkretnej twórczości, zwłaszcza dla de Crécy, swoistą formę sztuki dla sztuki. Ćwiczenia literacko-artystycznego, które w trakcie realizacji wymknęło się spod kontroli.

Fantazyjność ilustratorska „Foligatto” potrafi być uzależniająca. Korowód wijących się katedr, architektonicznych stylów, szkarłatna czerwień pobudzają wizualne doznania. Niemniej czytając ów komiks dziś – gdy świat, jaki znamy, jeszcze nie obumarł, a ten, który nadchodzi, jeszcze się nie objawił – trudno nie zostać urzeczonym zawartą w nim dekadencją. W trakcie jego lektury przypomniały mi się znamienne słowa George’a Orwella, wypowiedziane w zasadzie na łożu śmierci:

„Mimo że »1984« miał być swego rodzaju parodią, myślę, że coś takiego jak w »1984« może się naprawdę wydarzyć. To jest kierunek, w jakim świat zmierza w tym momencie. W naszym świecie nie będzie innych emocji poza strachem, wściekłością, triumfem i samoponiżaniem. Instynkt seksualny zostanie usunięty. Nie będzie innej lojalności poza tą do partii. Ale zawsze będzie istnieć uzależnienie od władzy. Zawsze, w każdym momencie, będzie poczucie zwycięskiego dreszczyku emocji… spowodowany dominacją nad bezradnym wrogiem. Jeśli chcesz sobie wyobrazić przyszłość, wyobraź sobie but depczący ludzką twarz… na wieczność. Morał, jaki należy wyciągnąć z tej niebezpiecznej, koszmarnej sytuacji jest stosunkowo prosty: Nie pozwól, by to się stało. To zależy od Ciebie”.

Tjoyas i de Crécy poprzez „Foligatto” wtórują niejako Orwellowi. Materializują świat, w którym wszystko szlag trafił, a ludzie pozwolili oddać swoją wolność. Brzmi to wszystko przerażająco i nie do zniesienia. I w zasadzie takie jest. Wylewa się tutaj sadyzm, atmosfera gęsta niczym u Edgara Alana Poe oraz zamiłowanie do makabry. Jednocześnie jednak, jakby na przekór, trudno wobec tego wszystkiego odciągnąć wzrok. Jakbyśmy zostali zachwyceni złem.

 

Tytuł: Foligatto

  • Scenarzysta: Alexios Tjoyas
  • Ilustrator: Nicolas de Crécy
  • Wydawnictwo: Nagle Comics
  • Data wydania: 14.06.23 r.
  • Format: 234x314 mm
  • Liczba stron: 64
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor
  • ISBN-13: 9788367725064
  • Cena: 72,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Nagle Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus