„Fragmenty chaosu” - recenzja

Autor: Piotr Dymmel Redaktor: Motyl

Dodane: 11-06-2023 23:54 ()


Nie znam osobiście Pawła Garwola, więc nie podejmę się zgadywać, ile razy w życiu obejrzał Odyseję kosmiczną Kubricka, bo, że namiętnie słuchał płyty Nowa Aleksandria Siekiery – jestem przekonany – wystarczy rzut oka na tytuły jego dwóch poprzedzających „Fragmenty chaosu” komiksów - „Chwila jak płomień” i „Bez końca”. A skąd Kubrick? Każdy średniozaawansowany wielbiciel filmów zapewne kojarzy słynne cięcie montażowe z początkowych sekwencji filmu, gdy rzucona w górę przez małpoluda kość zmienia się w dryfujący w przestrzeni kosmicznej statek. To genialne zestawienie obrazów dało ekspresowy wgląd w istotę ludzkiej natury - zakorzenionej głęboko w pierwotnej przemocy (kość służyła do maltretowania oponentów), zarazem zdolnej osiągać w toku ewolucji technologiczne wyrafinowanie.

Piszę o tym, bo w trakcie lektury komiksu Pawła Garwoła wrażenie obcowania z całymi seriami takich cięć montażowych nie opuszczało mnie ani na moment.  Szkatułkowa struktura historii, która zaczyna się od wielkiego wybuchu i na wielkim wybuchu się kończy, sprzyja takim formalnym zabawom, ale to trzeba umieć robić przekonująco, żeby zadziałało. Paweł Garwol we „Fragmentach chaosu” jest przekonujący.

No więc dochodzi do wybuchu, narodzin życia. Chwilę później człekokształtny Adam siedzi pod drzewem z Ewą, a wijący się w dół kadru biblijny wąż na kolejnym kadrze przeobraża się w ogrodowy wąż do podlewania trawnika. Ileż tu interpretacyjnej frajdy! Od grzechu pierworodnego jednym cięciem montażowym przechodzimy do zjadliwej oceny współczesności, czyli autodestrukcyjnego (w obliczu klimatycznych zagrożeń) pielęgnowania podmiejskiego substytutu piękna, czyli trawnika. Wszystko, co wydarzy się później, począwszy od wypicia przez Adama i Ewę koktajlu z grzybów halucynogennych, będzie opowieścią o paradoksach istnienia i cywilizacji próbującej uciec od postrzegania samej siebie jako tępego narzędzia do lania oponentów. Kolejne odsłony tych zmagań mają w sobie coś z sadystycznych przygód Kojota pragnącego złapać Strusia Pędziwiatra. To zawsze kończy się katastrofą, ale jest przy okazji zabawne. Jak kolejne, szkatułkowe historyjki z „Fragmentów chaosu”.

Styl rysowania Garwola jest mięsisty, grube kontury rysunków mieszczą w sobie malarski rozmach i brudną paletę barw, co podbija ponurą wymowę komiksu. Jeśli szukać plastycznych pobratymców „Fragmentów chaosu” to wskazałbym na „Pinokia” Winshlussa (vide projekty okładek obu komiksów), komiks o podobnie skrzywionym poczuciu humoru, światopoglądzie i brawurowej realizacji. Zresztą, zabaw w nawiązania i cytaty jest w dziele Garwola więcej, bo skoro autor bawi się w psychoanalizowanie albo raczej wywoływanie duchów (vide okładka komiksu raz jeszcze) coraz bardziej chaotycznej współczesności, to mówi ona do niego naraz fragmentami chaosu. Trudno to udźwignąć bez chemicznego wspomagania, czyż nie?

Znak zapytania, który pojawia się w końcowych partiach komiksu trochę rozświetla ponurą diagnozę Garwola. Bo skoro pytanie nie doczekało się jeszcze ostatecznej odpowiedzi, jest czas i nadzieja, by wyjść nawet z najgorszego cywilizacyjnego tripu.

 

Tytuł: Fragmenty chaosu

  • Scenariusz: Paweł Garwol
  • Rysunki: Paweł Garwol
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data wydania: 20.04.2023 r.
  • Druk: cz-b
  • Oprawa: twarda
  • Format: 165x235 mm
  • Stron: 136
  • ISBN: 978-83-67360-28-9
  • Cena: 79,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus