„Pamfir” - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 01-06-2023 22:35 ()


Pod warstwą zabobonów i duchowości, małomiasteczkowego życia w obliczu wojny oraz imigranckich motywów, „Pamfir” kreuje się na przygraniczno-prowincjonalny dramat z silnym akcentem męskiego kina. Wszak to opowieść o facecie, co zadarł z systemem. I z powodu tej profanacji wydał na siebie wyrok.

Dmytro Sukholytkyy-Sobchuk realizował „Pamfir” na długo przed generalną inwazją Rosji na Ukrainę, stanowiącej kluczowy rozdział konfliktu między dwoma krajami rozpoczęty już w 2014 roku. Choć nie było to założeniem reżyserskim, wojna dodała filmowi nowego kontekstu i odczytu. Historia dorabiającego w Polsce Ukraińca wracającego do rodzinnej wsi jest próbą wytłumaczenia „ukraińskości” dla zachodnich społeczeństw nieznających akcentów Wschodniej Europy. Podobnie zresztą swego czasu Pawlikowski tłumaczył istotę polskiego smutku w „Zimnej wojnie” znaczeniami zauważalnymi we francuskiej kinematografii. Różnica polega na tym jednak, że „Pamfir” to kino wybrudzone w błocie, wręcz rdzawe w swej atmosferze, podkreślające dzikość tamtejszych lasów oraz bezwzględność lokalnych kółek wzajemnej adoracji.

Jest tutaj i kino zemsty, jak również mocno zaakcentowany motyw szekspirowski przenoszenia grzechów ojca na syna. Jakkolwiek tenże ojciec rękami i nogami wzbrania się, stara uchronić swoje dziecko przed losem znanym wielu Ukraińcom. Niemniej jednak wiarygodność obrazu Sukholytkyy-Sobchuka opiera się na adekwatnym oddaniu panoramy lokalnej Ukrainy, przeżartej korupcją, ale też i postępującym brakiem silnych mężczyzn, którzy to giną na froncie wschodnim. Jako że natura nie znosi próżni, na ich miejsce pojawiają się kliki skupione wokół samozwańczego samca alfy, z dnia na dzień przeistaczającego się w prowincjonalnego boga, z którym każdy musi się liczyć, czy to mu się podoba, czy nie.

Oglądanie niniejszego dreszczowca uświadomiło mi, jak wiele procesów przeżywa obecnie Ukraina podobnych do tych, które były widoczne w Polsce dzisiejszej i doby PRL. Osoby znające kulisy „Zbrodni Połanieckiej” tudzież sprawy Ilony Cygan znajdą wiele punktów stycznych, choć na Ukrainie aspekt korupcyjny zdaje się podniesiony do sześcianu, co zresztą „Pamfir” oddaje z nawiązką. Dla naszych rodzimych reżyserów, producentów, omawiany film jest niejako wskazówką, jak można w niekonwencjonalny sposób opowiedzieć historie o bezprawiu i niesprawiedliwości, wyrządzanej przez zmowę milczenia podszytą interesem.

Pod względem artystycznym zaskakują pozytywnie walory produkcyjne. Zwłaszcza odczuwa się inspiracje serialem „Miasteczko Twin Peaks”, jeżeli chodzi o nastrój, scenografię i wystrój poszczególnych wnętrz. Po głębszym zastanowieniu te zapożyczenia są niejako zasadne, jako że Twin Peaks także było prowincją skrywającą różnego rodzaju tajemnice, układy, zależności. Jednocześnie rozumiem dzięki temu obrazowi klimat Ukrainy, jej życie powszednie i (delikatnie mówiąc) niełatwą sytuację, w jakiej się znalazła.

„Pamfir” to przedziwna hybryda gatunkowa o twardzielu staczającym bój, którego nie ma prawa wygrać. Pomimo jednak braku szczęścia i powodzenia udaje mu się skrycie odnieść jedno, małe zwycięstwo o zabarwieniu moralnym. Jakie? Przekonajcie się sami. Sam chciałbym zobaczyć więcej takich filmów w Polsce, które z podobną brawurą i zwierzęcością podeszłyby do zbrodni z polskich średnich miast. Miasteczek, nad których bramami wyryto słowa: „Basta!”.

Ocena: 7/10

Tytuł: Pamfir

Reżyseria: Dmytro Sukholytkyy-Sobchuk

Scenariusz: Dmytro Sukholytkyy-Sobchuk

Obsada:

  • Oleksandr Yatsentyuk
  • Stanislav Potiak
  • Solomiia Kyrylova
  • Olena Khokhlatkina
  • Miroslav Makoviychuk
  • Ivan Sharan
  • Oleksandr Yarema
  • Andrii Kyrylchuk

Muzyka: Laetitia Pansanel-Garric

Zdjęcia: Mykyta Kuzmenko

Montaż: Nikodem Chabior

Scenografia: Ivan Mikhailov

Czas trwania: 100 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus