„Visa tranzytowa” - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 29-05-2023 23:55 ()


Nicolas de Crecy, wybitny twórca komiksowy z Francji, stworzył niecodzienną autobiografię graficzną. Więcej dowiadujemy się z niego o estetyce świata, którego już nie ma, aniżeli samym twórcy – jego przemyśleniach, dzieciństwie czy osobowości.

Przenosimy się do roku 1986. Europa żyje wybuchem elektrowni atomowej w Czarnobylu. Panuje powszechna paranoja i panika. O ile nam, Polakom, kazano pić płyn Lugola dla zmniejszenia ewentualnego wpływu radioaktywności (co okazało się potem niemożebną bzdurą), o tyle w wielu krajach strach przed spożyciem radioaktywnej żywności oraz niszczycielskim promieniowaniem spowodował nagły, bezzasadny wzrost aborcji, jako że pojawiła się obawa przed rodzeniem mutantów.

W każdym razie powodowani poczuciem kruchości życia i ulotnością pamięci de Crecy wraz z kuzynem wyruszają w podróż rozpadającym się Citröenem Visa. Podróż ma być celem samym w sobie – byle jak najdalej, a na pewno do Turcji. Byle poczuć życie takim, jakim ono jest. Ruszają w drogę, mając jedynie mobilną biblioteczkę francuskich pisarzy, plecak z funduszami i nic ponadto. Wraz z nimi doświadczamy północnych Włoch, Bułgarii, Jugosławii na długo przed zniszczeniem muru berlińskiego. Obserwujemy świat, w którym nie było jeszcze otwartych granic, a otoczenie, zwłaszcza przy nich, potrafiło być niebezpieczne. A przekroczenie odprawy celnej wcale nie było takie łatwe.

Visa tranzytowa to przede wszystkim doznanie wzrokowe, estetyczne, a mniej literackie. Jest tutaj walor historyczny zwłaszcza dla polskich czytelników, którzy tego czasu nie znają albo z powodu młodego wieku, albo z powodów obostrzeń komunistycznego reżimu. Kreska de Crecy’ego w niniejszym albumie mniej jest nakierowana na satyrę i groteskę, a bardziej na nostalgię. Bardziej liczy się tutaj forma i nadrealistyczne rozwiązania od treści.

Najsmutniejsze w omawianym albumie jest zarówno szybkość lektury, jak i fakt, że autor nie ma za specjalnie nic ciekawego do powiedzenia. Notorycznie odwołuje się w Visie tranzytowej do swojego ulubionego pisarza francuskiego, Henriego Michaux, znanego z aforystycznego stylu. W komiksie anegdot jest co niemiara, jak choćby zorientowanie się po trzystu kilometrach podróży, że zostawiło się plecak z portfelem i dokumentami na stacji benzynowej.

Nieco surrealistycznym zabiegiem jest w drugiej księdze odbycie retrospekcji wewnątrz retrospekcji, kiedy to z roku 1986 przenosimy się do… Białorusi roku 1996, gdzie de Crecy został zaproszony na spotkanie autorskie. Odczytuje to jednak jako wyraz specyficznej licentia poetica autora, która zdecydowanie nie jest dla każdego. Koniec końców jest to piękna, artystyczna impresja, wizualna narracja prowadzona dla samego liryzmu opowiadania. Jeżeli ktoś uwielbia trylogię „Dziadka Leona” rysowaną przez de Crecy’ego, na pewno nie będzie zawiedziony.

 

Tytuł: Visa tranzytowa

  • Scenariusz: Nicolas de Crecy
  • Rysunki: Nicolas de Crecy
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 06.02.2023 r.
  • Tłumaczenie: Małgorzata Fangrat-Jastrzębska
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 210x280 mm
  • Stron: 408
  • Wydawnictwo: Timof Comics
  • ISBN: 978-83-67440-06-6
  • Cena: 210,00 zł

comments powered by Disqus