Adam Przechrzta „Sługa cesarstwa” - recenzja
Dodane: 11-05-2023 19:04 ()
„Sługa cesarstwa” Adama Przechrzty kończy trylogię „Materia Secunda”. Jest to finał emocjonujący, przepełniony fantastyczną akcją oraz sugestywny. Autor zdecydowanie nie powiedział ostatniego słowa w polskiej fantastyce, co przepełnia mnie wielką radością.
Jak to wygląda fabularnie? Szybko pnący się w szczeblach kariery oraz w poziomach mocy przybysz z obcego świata zostaje rzucony na pastwę losu. Rudnicki na koniec drugiego tomu dostał zadanie, które miało go kosztować życie. Nikt nie był w stanie poskromić bestii. Wielu zginęło, ale alchemik o nieszablonowym i nieuwikłanym w intrygi umyśle mógł mieć szanse. Cesarska para postanawia zaryzykować. A efekty są spektakularne. W tle problemy Wielkiej Han przybierają na sile. Biały Chanat jest w natarciu, w dodatku ma w zanadrzu potężną i starożytną niespodziankę. Teraz pytanie, czy jest szansa, żeby Rudnicki to zrównoważył swoją potęgą.
Bohaterowie tej powieści są bardzo ciekawie napisani. Niektórych znamy już bardzo dobrze, bo towarzyszą nam co najmniej od dwóch tomów. Inni asystowali Rudnickiemu już w pierwszej trylogii. Co bardzo mnie cieszy, nawet takim postaciom udało się dodać coś nowego, zaskakującego. Ba, nawet Rudnicki ewoluował w zupełnie innego człowieka, niż był w punkcie wyjściowym w „Materia Secunda”. W nieco innym tonie poznajemy tym razem parę cesarską oraz mistrza Wu. Do tego dochodzi całkiem sporo nowych postaci, które obracać się będą wokół głównego bohatera. Tygrysice, Księżyc. Rudnicki ma nerwy ze stali i niezwykle silną wolę. Ciekawe są relacje między bohaterami. Najpierw wydają się napięte, niechętne, formalne. Potem ulegają stonowaniu i wchodzą na dość nieformalne tory. Momentami zachowania bohaterów są wręcz infantylne. Miałem co do tego mieszane uczucia, jednak przemyślałem sprawę i znalazłem wytłumaczenie praktycznie dla wszystkiego.
Drugi wątek powieści skupiony jest na generale Samarinie i problemach, które dotykają to drugie imperium. Obie części fabuły łączą się na chwilę w iście marvelowskim stylu, ale nie będę zdradzał, gdzie doszukałem się inspiracji autora. Ucieszyła mnie też całkiem spora rola Łucji w wydarzeniach opisanych w fabule i z drugiej strony jest mi szkoda, że Hania jest marginalizowana. Wiem, że obie córki Rudnickiego reprezentują zupełnie inne światy, ale właśnie ta scena, gdzie obie na równi były postawione w centrum uwagi, była bardzo miła w odbiorze.
„Sługa cesarstwa” to kolejna wspaniała historia opowiedziana w bardzo przyjemny sposób. To znaczy, przyjemny jest język, jakim książkę napisał Adam Przechrzta. W treści pojawia się natomiast całkiem sporo brutalnych opisów. Autor umie najwyraźniej odczytywać nastroje swoich czytelników i wie jakie sceny mogą w nich wywołać wiele emocji. Z drugiej strony akurat taka tematyka agresywnych i złych działań w większości ludzi wywoła jakąś reakcję, więc jest to bardzo sprytne zastosowanie określonych opisów, żebyśmy przy czytaniu nie wpadli w monotonię.
Pisarze, którzy mają na koncie kilka tytułów, tworzą często swój określony styl. Już kiedyś wspominałem, że ten styl u Adama Przechrzty jest widoczny. Wprawny czytelnik na pewno zauważy pewne sformułowania, które wracają w wielu jego książkach. To drobiazgi, ale momentami fundują nieco wtórne odczucia. Nie będę ich cytował. Jak ktoś chce to może się pobawić w takie „polowanie na czarownice”. W warstwie tekstowej nie wychwyciłem żadnych literówek, chociaż nie wykluczam, że jakaś sprytna mogła ukryć się przed moim wzrokiem.
Okładka prezentuje się wspaniale. Dark Crayon to mistrz w swoim fachu. Chociaż zaskoczyło mnie odejście od wcześniejszej konwencji Rudnickiego jako wojownika z Dalekiego Wschodu. Tym razem to dość oryginalny miks orientu i kultury europejskiej. Szczegółowość jest cudowna. W środku na dokładkę znajdziemy ilustracje Przemysława Truścińskiego, które są jakby mniej groteskowe niż dotychczas i świetnie podkreślają różne sceny z fabuły. Książka jest złożona solidnie. Grzbiet na pewno nie ulegnie dezintegracji przy normalnym użytkowaniu, a stronie zaczną fruwać na wszystkie strony. To przykład bardzo dobrej pracy wykonanej na wielu poziomach.
Nie zamierzam ukrywać, że w książkach Adama Przechrzty lubię niemal wszystko. Każda jego powieść jest dla mnie świetną dozą akcji i emocji. Widzę schematy, których autor używa do tworzenia bohaterów oraz powiązań między nimi. Cenię elementy, które są wyraźnie zaakcentowane jako znaczące: rodzina, przyjaciele, odwaga i moralność. Czerpię wielką przyjemność z lektury tych książek i chętnie do nich wracam, kiedy mam blokadę czytelniczą. Wiem, że w takiej chwili cokolwiek od tego Pana ruszy mnie i zresetuje. Tak jest i w tym wypadku. „Sługa cesarstwa” zapewnił mi doskonałą rozrywkę i sporą dawkę emocji, które będą opadać kilka dni. Później pewnie trzeba będzie przeczytać całość od początku. Bo właśnie trzeba tylko pamiętać, że to trzeci tom w drugiej trylogii rozgrywającej się w określonym uniwersum. Żeby zrozumieć różne elementy tego świata, warto zacząć całą przygodę od początku. Ja natomiast czuję w kościach, że Olaf Rudnicki wróci. Zostało jeszcze sporo do zrobienia. Książkę oczywiście polecam, to historia nie do podrobienia.
Tytuł: Sługa cesarstwa
- Autor: Adam Przechrzta
- Cykl: Materia Secunda
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Miejsce wydania: Lublin
- Liczba stron: 536
- Format: 125x195 mm
- Oprawa: broszurowa
- Data wydania: 12.05.2023 r.
- ISBN: 978-83-7964-871-9
- Cena: 69,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus