„Sisu” - recenzja
Dodane: 08-05-2023 20:01 ()
Ostatnio o Finlandii było głośno z dwóch powodów. Dzięki premier Sannie Marin, najmłodszej szefowej rządu na świecie, która musiała tłumaczyć się z filmiku z ostrej imprezy. A także dzięki błyskawicznemu przyjęciu Finlandii do NATO w siedemdziesiątą czwartą rocznicę powstania tej organizacji. Patrząc przez pryzmat niekończącej się batalii wojennej między sąsiadem Finów, a jednocześnie agresorem, czyli Rosją, która napadła przed rokiem na Ukrainę, ta wiadomość nie przeszła bez echa w światowych mediach. Natomiast Laponia kojarzyć się może z siedzibą św. Mikołaja. Właśnie w tym odległym rejonie kraju o surowym klimacie rozpoczyna się akcja Sisu. Tytułowego słowa nie sposób przetłumaczyć, oznacza ono nieposkromionego ducha walki osoby, która nie chce odpuścić.
Przenosimy się do 1944 roku, gdy resztki armii niemieckiej postanawiają wiać przez Norwegię. Niewielka kolumna żołnierzy wycofuje się przez Laponię, gdzie po drodze spotyka samotnego mężczyznę w osobie weterana walk wojny zimowej, w której to ponoć w pojedynkę położył ponad trzystu chłopa. Człek niepozorny, którego twarz zaorana jest niejedną bruzdą. Wcześniej widzieliśmy go, jak dokonał nietuzinkowego odkrycia. Trafił na żyłę złota w tej krainie zdewastowanej przez nazistowskiego najeźdźcę. Sprawiający wrażenie dziadzia Aatami Korpi mija konwój, nie wiedząc, że to dopiero początek jego problemów. Kolejni hitlerowcy napotkani na drodze nie są już dla niego tak mili. Niemniej niepozorny górnik z nieodłącznym kilofem w ręku posyła ich w trymiga na łono Abrahama. Niestety, ich koledzy naziści nie postanawiają puścić płazem takiej zniewagi. Toteż zaczynają się wojenne podchody na ziemi nasączanej krwią niewinnych. Co może pójść nie tak w konfrontacji z podstarzałym weteranem wojennym, naprzeciwko którego staje całkiem spora ilość przeciwników?
Sisu to kino zemsty skrojone na nowoczesną modłę. Widać tu inspirację twórczością Tarantino i współczesnymi obrazami, gdy hardy, niepokonany zawodnik stawia czoła całej masie oponentów. Odporny na ciosy i wystrzeliwane w jego kierunku pociski, poniewierany, katowany i prawie pozbawiony życia, wciąż wraca, aby zaznać pomsty na oprawcach swojego ludu. A także, by odebrać to, co zostało mu zrabowane. Film Jalmariego Helandera utrzymany jest w stylistyce westernu, przywodzi na myśl wszelkie produkcje nawiązujące tematyką do ostatniego sprawiedliwego. Twórca idzie jeszcze krok dalej, wokół głównego bohatera roztacza aurę niesamowitości. Snuje gawędę nie tyle o niepokonanym weteranie, ile mitycznym Kościeju. Postaci wyrwanej z legend i podań, nieśmiertelnym bycie, który, dopóki ma misję do spełnienia, kurczowo trzyma się życia. W Sisu epatowanie przemocą, rzecz jasna przerysowaną i niekiedy groteskową, a także doprowadzanie ludzkiego ciała na granice wytrzymałości jest środkiem wyrazu mającym podkreślić nieustępliwość, wiarę we własne siły, ale również, że walkę ze złem toczymy, odpłacając pięknym za nadobne. Bowiem Korpi nie patyczkuje się ze swoimi przeciwnikami. Szlachtuje, morduje, wysadza, rozczłonkowuje. Wszystkie chwyty są dozwolone, aby dopaść przeciwnika, pozbawiając go wiary w zwycięstwo. Jalmari Helander nie odmówił sobie szczególnie na początku sportretowania zachwycającej rodzimej flory i fauny. Pokazanej z perspektywy błogiej ciszy, by później skonfrontować ją z okropieństwem wojny, zezwierzęceniem, wyzbyciem się wszelkich wartości. Ukazując spaloną ziemią, gdzie nie ma wygranych, a człowiek człowiekowi zgotował istne piekło. Dla każdej zbrodni nie ma usprawiedliwienia.
Sporą nadinterpretacją będzie stwierdzenie, że Sisu to powiew świeżości. Raczej należy spojrzeć na ten obraz jako sprawny recykling modnych ostatnio kinowych trendów, podany w skandynawskiej estetyce. Ogląda się go z atencją i bez grama nudy. Także, jeśli chcecie poznać znaczenie słowa Sisu przez pryzmat wyczynów głównego bohatera, to najlepiej samemu udać się na seans fińskiej produkcji.
Ocena: 8/10
Tytuł: Sisu
Reżyseria: Jalmari Helander
Scenariusz: Jalmari Helander
Obsada:
- Jorma Tommila
- Aksel Hennie
- Jack Doolan
- Mimosa Willamo
- Onni Tommila
- Tatu Sinisalo
- Wilhelm Enckell
- Vincent Willestrand
- Arttu Kapulainen
- Elina Saarela
Muzyka: Juri Seppä, Tuomas Wäinölä
Zdjęcia: Kjell Lagerroos
Montaż: Juho Virolainen
Scenografia: Otso Linnalaakso
Kostiumy: Anna Vilppunen
Czas trwania: 91 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus