„Assassin's Creed: Miecz Shao Jun” tom 1: „Chiny” - recenzja
Dodane: 13-04-2023 22:22 ()
Jako osoba mająca stosunek zupełnie letni, a wręcz chłodny do molocha, jakim jest marka Assassin's Creed, podchodzę do wszelkich związanych z nią mediów ze zdrową dawką rezerwy. Stosunek do pozycji, jaka trzymam w rękach, ociepla nieco fakt, że jest to manga, a komiks japoński lubię bardzo. Co z tego połączenia wyjdzie przekonam się po lekturze...
Ok, skończyłem. Poszło szybko i bez większego bólu. Miecz Shao Jun to takie czytadło, którego lektura pozwala przyzwoicie zagospodarować wolną chwilę, ale jeżeli oczekujecie wyjątkowych doznań fabularno-estetycznych, to poszukajcie ich gdzie indziej. Fabuła jest relatywnie prosta i powiela znany z gier serii schemat, zgodnie z którym toczyły się wirtualne misje – pogadanka o celu misji, infiltracja, eliminacja celu i scena akcji, ucieczka. I taka czteroczęściowa formuła poprzetykana jest scenami o bardziej fabularnym charakterze budującymi relację między bohaterami lub ekspozycja na temat świata i wydarzeń, w których bohaterowie udziału nie biorą. Jak żywo przypomina to strukturę znaną z gier wideo i choć wydawać się może chwilami sztuczna, to nie przeszkadza w odbiorze. W każdym razie nie tak jak inna wada – a jest nią tempo, w jakim toczy się opowieść. Iście wariackie w rzeczy samej. Skaczemy wraz z bohaterami od jednego wydarzenia do drugiego jak narwani, przez co historia chwilami rozmywa się, a wątki gubią. Ostatecznie da się jednak w tym natłoku wydarzeń połapać, choć nie da się ukryć, że na odbiór i jakość całości wpłynęłoby pozytywnie obłożenie fabularnego szkieletu odrobiną mięska. Nie bawiłem się w czasie lektury źle, ale gdyby przedstawione wydarzenia nieco rozbudować, nawet kosztem ilości tychże, bawiłbym się na pewno lepiej, a tak miałem wrażenie, że beztrosko i bezrefleksyjnie ślizgam się po falach historii, w żadnej chwili nie zagłębiając się szczególnie w fabule. Protagoniści i antagoniści tej historii są potraktowani równie pobieżnie i to, czego dowiadujemy się na ich temat to przede wszystkim ich imiona. Brakuje im jakiejś głębszej charakteryzacji i na razie definiują je jedna lub dwie cechy albo wręcz są pustymi kartkami, które służą jedynie jako punkt widzenia i wglądu w historię. Jest jednak pewne światełko w tunelu i mam nadzieję, że postaci te rozwiną się w przyszłych tomach, bo pola do rozwoju mają, aż nadto.
Nie będę ukrywał, że w mandze pociąga mnie przede wszystkim oprawa graficzna, którą uważam za lepszą niż w wielu komiksach europejskich czy amerykańskich. Ta estetyka i styl po prostu bardziej do mnie przemawiają. Co do Miecza Shao Jun mam mieszane odczucia. Z jednej strony nie bardzo jest się do czego przyczepić, ale też nie budzi ona szczególnego zachwytu czy nawet głębszego zaciekawienia oprawą. To schludnie narysowana, ale jednocześnie pozbawiona większej głębi oprawa, która pozwala sprawnie śledzić przebieg wydarzeń, ale też trąci z daleka współczesną stylistyką cyfrowych szkiców, jakich oczekiwać można po amatorskich produkcjach lub mangach produkowanych w ilości hurtowej. Szczególnie uwidacznia się to w czymś, co lubię nazywać „przekleństwem sześciu twarzy” – autorzy rysunków mają problem z wizualny rozróżnieniem bohaterów i gdyby nie charakterystyczne kostiumy można by odnieść wrażenie, że panele i kadry zasiedla armia klonów. Brak też w recenzowanej pozycji bogactwa szczegółów, do jakich przyzwyczaiły mnie inne japońskie publikacje. Niemniej jednak nie można graficznego poziomu produkcji określić niżej niż przyzwoity.
Miecz Shao Jun to pozycja stojąca odrobinę powyżej przeciętnego czytadełka. Ma pewne plusy, które zachęcają do lektury i duży potencjał na dalszy rozwój – zarówno fabularny, jak i w obrębie oprawy wizualnej. I powiem wam, że będę rozwój ten śledził z zaciekawieniem, choć bez większych oczekiwań. Spośród opublikowanych ostatnimi czasy pozycji opartych na markach należących do Ubisoftu to właśnie ta prezentuje się najlepiej i daje największe nadzieje, że przerodzi się w coś naprawdę pozytywnego.
Tytuł: Assassin's Creed: Miecz Shao Jun tom 1: Chiny
- Scenariusz: Minoji Kurata
- Rysunki: Minoji Kurata
- Przekład: Alex Hagemann
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 22.03.2023 r.
- Oprawa: miękka z obwolutą
- Objętość: 160 stron
- Format: 148x210
- ISBN: 978-83-281-5719-4
- Cena: 32,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus