„Poranek ściętych głów” tom 5 - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 19-02-2023 23:49 ()


Jeśli poza lekturą komiksów gracie np. w gry komputerowe, to śpieszę wam donieść, że na Nintendo Switch ukazała się niedawno pozycja „Trek to Yomi”, w której to grze wcielacie się w rolę samuraja przemierzającego świat w celu zemsty… Ta gra to hołd oddany Akirze Kurosawie, a zarazem doskonała okazja, aby poczuć klimat starej Japonii. W tak płynny (i niezwiązany z dalszym tematem) sposób można przejść do recenzji już piątej odsłony „Poranka ściętych głów” duetu Kazuo Kojike i Goseki Kojima, która to oddaje ducha średniowiecznej Japonii i bushido.

Zdanie przypomnienia – manga opisuje losy niejakiego Yamada Asaemona, ronina, który przejmuje w schedzie po ojcu rolę testera mieczy. Wykonuje to zadanie z pełnym zaangażowaniem, a znany jest powszechnie jako ścinacz głów. Dlaczego tak? Ano dlatego, że rolą Asaemona jest skracanie o tę część ciała skazanych na śmierć za różnego rodzaju wykroczenia. Asaemon spełnia się w tej roli doskonale i nic oraz nikt nie jest mu w stanie przeszkodzić w wykonaniu zadania. Co tom to nowe zlecenia, nowe historie, w końcu nowe tragedie i nie inaczej jest też w odsłonie piątej.

Od samego początku historii Asaemona jej siłą była po pierwsze atmosfera genialnie oddająca ducha średniowiecznej Japonii, a po drugie minimalistyczne środki wyrazu, którymi operują autorzy. Środki, które w zupełności wystarczają, aby przyciągnąć uwagę czytelnika. Nie znajdziecie tutaj więc fajerwerków graficznych czy niezwykłych rozwiązań fabularnych i zdarzeń, bo nie na tym opiera się geniusz tego tytułu. Tutaj wszystko jest takie… zwyczajne, przez co seria nabiera właśnie takiego klimatu, jaki znaliśmy z obrazów Kurosawy. Nie inaczej jest też w odsłonie piątej, w której autorzy nie tylko operują znanymi już rozwiązaniami, ale i wracają do bohaterów znanych ze wcześniejszych rozdziałów. To udany zabieg, gdyż czytelnik nabiera przekonania, że całość to nie tylko niczym niepowiązane ze sobą epizody, a mająca głębszy sens całość. Co ciekawe też - i chyba charakterystyczne dla odsłony piątej - dużą uwagę autorzy przykuwają w niej do uczuciowości bohaterów. Składająca się z sześciu rozdziałów część w dużej mierze skupia uwagę na uczuciu i to pomimo tych mrocznych de facto okolicznościach pobocznych. Przyznać więc trzeba, że robi to kolosalne wrażenie na czytelniku. Przemyślana fabuła poszczególnych rozdziałów komponuje się z ich bezkompromisowością i powagą. Realizm ukazanych nie tylko postaci, ale też przewin i historii, które doprowadziły ich do ostatecznego kroku, powoduje, że całość tak mocno na czytelnika oddziałuje. Nie jest trudno zatracić się w nich i zapomnieć, że to tylko komiks i wówczas przenosimy się na ulice Edo. To, co chwyciło też w piątej części to fakt, jak bogate i głębokie są postaci odgrywające rolę złych. Autentycznie przeżywamy ich dramat, a czasami też kibicujemy im z poczuciem niesprawiedliwości, która ich dotknęła. Tutaj każdy ma jakąś historię, ma jakieś motywacje, a wbrew czarno białej oprawie wszystko ma też inne kolory i odmiany w tym szarość. Doceniam ogromnie też to, jak odważny jest scenarzysta, stosujący odważne rozwiązania odpowiednie dla komiksów dla dorosłych. Nie brakuje tu więc przemocy (również wobec kobiet), gwałtów, morderstw i brutalności. Posmak całości jest więc dość mroczny i gorzki, a przy tym niezwykle poważny. Poza tym wszystkim piąta odsłona serii to w dalszym ciągu genialna opowieść akcji i historii spod znaku samurajów.

Warto też dodać, że „piątka” jest doskonale narysowana. Operujący realistyczną kreską mangaka oddaje nie tylko dynamizm poszczególnych scen, ale i bezwzględność wykreowanego świata. Sceny przemocy są niezwykle sugestywne, a to obserwując momenty związane z seksem (choć nie są pokazane wprost) czujemy, że rysownik chciał nam pokazać tragedię kobiety i bezwzględność tych, którzy wykorzystują jej trudne położenie. Same postaci też są realistyczne, nie każdy jest tu piękny i przystojny, często nad całością unosi się taki „brudny” klimat i właśnie taka brzydota jest wręcz głównym tematem jednego rozdziału. Korzystając z oszczędnych środków wyrazu, rysownik często operuje emocjami wypisanymi na twarzach bohaterów. Ich oblicza mówią wszystko i zastępują tym samym więcej niż dziesiątki wypowiedzianych słów. Piąty tomik mangi ma bardzo mocny wydźwięk, w którym rysownik zgrywa się ze scenarzystą, dając czytelnikowi często wstrząsający i mocny obraz.

Każda z zamieszczonych historii wciąga i angażuje czytelnika. W tej odsłonie doprawdy nie znajdziecie żadnego gorszego momentu, a fakt, że historie w pewien sposób łączą się ze sobą, sprawia, że tym mocniej je chłoniemy. Przebywając w tym samurajskim klimacie, odbieramy całym sobą geniusz rysunkowy serii. Zarówno Koike, jak i Kojima stanęli na wysokości zadania, a opowieść o ścinaczu głów ma w sobie więcej głębi, niż może się wam wydawać.

 

Tytuł: Poranek ściętych głów tom 5

  • Scenariusz: Kazuo Koike
  • Rysunki: Goseki Kojima
  • Wydawnictwo: Hanami
  • Format: 150 x 210 mm
  • Ilość stron: 376
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: offset
  • Data publikacji: 23.12.2022 r.
  • Komiks dla dorosłych
  • ISBN: 9788365520890
  • Cena: 69,99 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus