„Fungae” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 09-02-2023 23:55 ()


Styczeń miesiącem grzybów. Na platformie HBO Max rzesze widzów oglądają adaptację gry "The Last of Us", a wydawnictwo Kultura Gniewu publikuje komiks "Fungae". Oba dzieła zbierają szereg pozytywnych recenzji, a papierowe dziecko Wojtka Wawszczyka i Tomasza Lwa Leśniaka już pod koniec stycznia określano mianem "komiksu roku". Przyklejanie takie łatki na tak wczesnym etapie znacząco podbiło moje oczekiwania przed lekturą. I teraz rodzi się pytanie, czy komiks im sprostał? Odpowiedź w ostatnim akapicie, ale te poniżej też sprawdźcie. 

Największym zaskoczeniem była warstwa graficzna. Prace Leśniaka znam z kilku szortów "Tymka i Mistrza" oraz czytanych koledze przez ramię za czasów szkolnych (dawno temu) pasków z Jeżem Jerzym w magazynie "Ślizg". To, co wyczarował Leśniak na kartach "Fungae", to klękajcie narody! Rysownik wyżył się artystycznie, a mając do dyspozycji przeszło czterysta stron, nie zmarnował ani jednej z nich. Trafiłem na informację, że scenariusz Wawszczyka był stosunkowo krótki. Jestem w stanie w to uwierzyć, bo rdzeń historii, o której za chwilę, dałoby się oddać w metrażu przynależnym do zina. Tymczasem, tych kilkuset stron "więcej" w ogóle się nie odczuwa, bo lektura zasysa czytelnika, przyspawając oczy do kolejnych plansz. Leśniakowi udało oddać się duszność dżungli i brak dostatecznej ilości światła w sposób, jakiego nie spodziewałbym się na podstawie znanych mi dotychczas prac autora. Niczego mu nie ujmując, to po prostu kawał cholernie dobrze i szczegółowo narysowanego komiksu. Pod tym kątem, rzeczywiście nie wiem, jakie cuda musieliby odstawić inni rodzimi artyści, by zagrozić supremacji Leśniaka w 2023 roku. Od razu widać, że to jego kreska, ale klimat, szczegółowość i dodająca gęstości pracom kolorystyka wzniosły go na nowy artystyczny poziom. W rysunkach w tym grzybowym postapo czuć wręcz wszechobecną lepkość i chlupot błota pod stopami protagonistów. Piękna obrzydliwość świata przedstawionego oblepia czytelnika już od pierwszych stron.

Znowu popis mojej ignorancji: Wojtka Wawszczyka znam z panelu (na MFKiG) o adaptacji "Diplodoka" i jak się okazuje także z reklam, przy których maczał palce. Sprawia on wrażenie pogodnego i przesympatycznego gościa zajaranego swoją pracą. Wydany także za oceanem głośny "Pan Żarowka", stanowiący jego komiksowy debiut wciąż jest moim czytelniczym wyrzutem sumienia. Solennie obiecuję z tego miejsca nadrobić, jak tylko album doczeka się u nas dodruku. Wracając jednak do tematu, nie miałem sprecyzowanych oczekiwań co do historii w "Fungae", jednocześnie żywiąc nadzieję na dostanie życiówki w świecie, w którym skończył się świat. Bo właśnie tego typu postapo podoba mi się najbardziej. Pobieżne przekartkowanie albumu uświadomiło mi, że nie jest to komiks humorystyczny i przy takiej objętości posiada zaledwie śladowe ilości dialogów. Mimo to rozrysowana natura i oddanie emocji dają prostą, ale działającą na odbiorcę (a przynajmniej na autora tej recenzji) opowieść drogi.

Swoistą mantrą "Fungae" są słowa:

Trzeba - co?

Trzeba iść.

Żeby - co? 

Żeby żyć.

I tak idą. Kobieta, mężczyzna i ich syn. Idą, bo trzeba. Nieprzerwanie przed siebie. To, co doprowadziło do apokalipsy, nie jest ważne, liczy się tylko przeżycie i mityczny, niesprecyzowany cel. Ojciec jest surowy dla dziecka, bo chce go zahartować, żeby ten dał radę przeżyć. A to nie jest takie łatwe, bo wokół pełno wielkich robali i nawet wydzieliny z ludzkiego ciała mogą zmutować w coś zabójczego. Matka uważa, że mąż jest za ostry dla syna, wszak to wciąż dziecko. Oni wewnątrz komórki społecznej krążą w kółko, ale brną przed siebie, choćby nie wiem co. Dziecko musi szybko dorosnąć i ta zdająca się nie mieć końca wędrówka jawi się jako symboliczny rytuał przejścia. Nie wchodząc w spoilery, finał potwierdza tego typu interpretację.

Odpowiadając na postawione na początku pytanie: tak, komiks dostarcza zadowalającą lekturę. Historia, choć prosta i opowiadana w kulturze nie raz i na milion sposobów, jest w pewnym sensie pretekstem do tego, co tytuł ten ma do zaoferowania w warstwie graficznej. Czy będzie to komiks roku, to okaże się pod koniec grudnia, aczkolwiek za sprawą Leśniaka będzie mocnym kandydatem do tego miana. Minus "Fungae" ma jeden, a mianowicie zapach. Ilość czarnej farby mocno daje po nosie, także tuż po zakupie zdejmijcie folię i dajcie mu się przewietrzyć, bo do samego zakupu gorąco zachęcam.

 

Tytuł: Fungae

  • Scenariusz: Wojtek Wawszczyk
  • Rysunki: Tomasz Lew Leśniak
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data wydania: 20.01.2023 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: miękka
  • Format: 165x215 mm
  • Stron: 416
  • ISBN: 978-83-67360-22-7
  • Cena: 119,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.

 


comments powered by Disqus