Łatwiej wypowiedzieć prawdę, niż jej wysłuchać – recenzja „Blast” Manu Larceneta

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 08-02-2023 23:28 ()


Wybitny komiksiarz z Francji w swoim dziele życia zaprasza nas do historii o człowieku, który jest największym wrogiem… dla samego siebie.

„Blast” to manifestacja ciężaru jądra ciemności, jakie każdy z nas nosi w sobie. Owo jądro jest tutaj dosłowne, jak i metaforyczne. Literalne ze względu na mocarne gabaryty polskiego wydania komiksu liczącego ponad czterysta stron w twardej oprawie. Wraz z drugą częścią oraz specjalnym pudełku, które niebawem trafią na rodzimy rynek wydawniczy, będzie to komiks potężnego kalibru z prawdziwego zdarzenia.

Niemniej jednak – Serce ciemności w przenośni? Owszem, Larcenet serwuje nam komiks równie przykry, co niedawny film „Joker” Todda Phillipsa. Nie robi tutaj jednak pokazówki dla politycznej agitacji, a swojego bohatera nie traktuje jako środka do celu utkanego z cytatów z innych dzieł, jak chociażby Scorsesego. Śmiem twierdzić, że to o wiele mroczniejsza historia, albowiem na poziomie meta autor rozprawia się z własnymi schorzeniami psychicznymi utrudniającymi mu funkcjonowanie w społeczeństwie wraz z budowaniem relacji międzyludzkich. Czyni to w autorskiej, wizjonerskiej wizji życia człowieka, który postanowił „wysiąść” z tak zwanej normalności.

Osią fabuły jest przesłuchiwanie przez policję pewnego mężczyzny w średnim wieku. Polza Mancini zostaje oskarżony o pobicie kobiety ze skutkiem dotkliwym. Spuszczony łomot był tak dotkliwy, że ofiara pozostaje w śpiączce. W trakcie odpowiadania na pytania poznajemy osobę o wielu twarzach, funkcjach, rolach, maskach, który w pewnym momencie nie mógł wytrzymać sam ze sobą. Brzmi jak koszmar? W rzeczy samej atmosfera w tej historii jest gęsta, a czytelnik zanurza się coraz mocniej w tej pożodze.

Linearna opowieść o dewiancie, outsiderze, wyrzutku nie jest tu czyniona dla taniej sensacji. Nie ma w tym komiksie silenia się na przemoc, aby tylko było atrakcyjnie. W tej przygnębiającej opowieści chodzi o jej mroczną, podświadomą konwencję, w której stykamy się z przesadzonym, monochromatycznym, a zwłaszcza zero jedynkowym sposobem odbierania rzeczywistości przez rozchwianego protagonistę. Oprawa wizualna każe nam jednocześnie powziąć trud wejścia w buty tego Innego, który miał czelność zbuntować się przeciwko tym wszystkim zasadom będącym fundamentom tak zwanej zdrowej wspólnoty.

Gwoli ścisłości, „Blast” w żaden sposób nie jest komiksem deprawacyjnym. Wręcz przeciwnie. Poprzez burzliwe losy osoby cierpiącej na chorobę afektywną dwubiegunową widzimy w krzywym zwierciadle ubytki wspaniałego świata, do których istnienia nie potrafimy się nierzadko przyznać. W tej powszedniości wiele jest powierzchowności, oceniania z góry, szufladkowania, a nade wszystko podwójnych standardów.

Ten kłam jest obnażany poprzez doskonałe rozpisaną narrację, zarówno słowną, jak i w czarno-białych rysunkach. W tym egzystencjalnym kryminale utkanym z podświadomych podniet i wibracji możemy lepiej zrozumieć tę enigmatyczną siłę kierującą - z niewiadomych powodów - osobami chorymi psychicznie. 

Larcenet to mistrz sztuki komiksu. A „Blast” to jego crème de la crème. Historia magnetyczna, diabelnie mroczna. I obezwładniająca jak dzieło sztuki z prawdziwego zdarzenia.

 

Tytuł: Blast

  • Scenariusz: Manu Larcenet
  • Rysunki: Manu Larcenet
  • Tłumaczenie: Katarzyna Sajdakowska
  • Wydawca: Mandioca
  • Data publikacji: 30.09.2022 r.
  • Druk: czarno-biały
  • Oprawa: twarda
  • Format: 215x290 mm
  • Stron: 412
  • ISBN: 9788396483515
  • Cena: 219 zł


comments powered by Disqus