„Rycerze Heliopolis” tom 3: „Rubedo, faza czerwienienia” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 07-02-2023 22:52 ()


Wydawnictwo Taurus Media po blisko trzech latach powróciło do Rycerzy Heliopolis. Nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta o tej serii, bo zbyt długie odstępy czasu między kolejnymi tomami mogą zniechęcić do dalszej lektury. Nie jest to też wybitne dzieło, które wyszło spod pióra Alejandro Jodorowsky’ego, a raczej europejski średniak, który może się podobać z uwagi na oprawę graficzną, konstrukcję opowieści oraz umiejętne przemycanie historii alternatywnej. Jodorowsky umie „zakręcić” czytelnikiem, aby ten był zauroczony jego wizją. Jednak gdy opadnie pierwsze wrażenie, dalszy ciąg niekoniecznie musi spełniać nasze oczekiwania.

W przypadku Rycerzy Heliopolis dotychczas każdy tom zmieniał front. Tym razem dostajemy ciąg dalszy najsilniej zainicjowanych wątków. Dalszego rozwoju umiejętności, jak i osobowości Siedemnastki, a także mocarstwowe plany Napoleona, który w końcu stał się istotą omnipotentną i niestraszny mu żaden los. A na pewno nie ten, jaki zgotowano mu na kartach historii. Głowa Cesarstwa Francuskiego cierpi jednak katusze, nie mogąc zaznać czułości w objęciach swojej małżonki, Józefiny. Wyzywany od impotentów pod osłoną nocy udaje się do najbardziej wytwornych przybytków rozkoszy, aby zasmakować kobiecej namiętności. Niedane jednak jest mu dostać to, czego najbardziej pożąda. Pocałunku na tyle zmysłowego, aby rozgrzał jego lędźwie. Tymczasem Siedemnasty ponownie musi udowodnić swoją przydatność. Kolejny test, kolejne wyzwanie, aby stanąć w szranki z Napoleonem. A dokładnie uwieść cesarza wszystkich Francuzów i wykonać zadanie powierzone przez tajne stowarzyszenie alchemików.  

W trzecim tomie dochodzi do starcia między dwoma siłami, jedną niszczycielską, mogąca doprowadzić ludzkość na skraj apokalipsy (co przez moment wydaje się dość bliskie), drugą metafizyczną stojącą na straży porządku w przyrodzie. Kluczowym ogniwem w tym balansie światów jest Asiamar, który musi najpierw określić swoją cielesną powłokę, zdecydować się, kim chce być i zapanować nad emocjami, aby później dostąpić wyniesienia. Ten wątek Jodorowsky prowadzi sprawnie i stanowi on najciekawszy element niniejszego albumu. Finał nie zaskakuje, ale zostawia spore pole do popisu dla autora, który, miejmy nadzieję, nie zaprzepaści tego w następnej odsłonie.

Jérémy Petiqueux po raz kolejny udowadnia, że w kreśleniu nadprzyrodzonych sekwencji, elementów nie z tego świata czy wojennej pożogi nie ma sobie równych. Kadrowanie jest dynamiczne, pozwala na utrzymanie wartkiego toku akcji. Realistyczna maniera podkreśla enigmatyczność fabuły, a także umożliwia ilustratorowi żonglowanie osobowościami głównego bohatera. Od strony graficznej album wypada lepiej niż dobrze. Odrobinę efekt psuje brak korekty. Błędy mogą zdarzyć się każdemu, ale zjadanie liter lub przestawianie wyrazów to odrobinę za wiele.

Rubedo, faza czerwienienia prezentuje się lepiej niż poprzedni tom, ale nadal czekamy na pokaz nietuzinkowego talentu Alejandro Jodorowsky’ego. Jest duża szansa, że autor przebudzi się wraz z czwartym tomem. Miejmy nadzieję, że wydawca nie będzie nam kazał na niego czekać kolejne trzy lata.

 

Tytuł: Rycerze Heliopolis tom 3: Rubedo, faza czerwienienia

  • Scenariusz: Alejandro Jodorowsky
  • Rysunek: Jérémy Petiqueux
  • Kolor: Felideus Bubastis
  • Tłumaczenie: Jakub Syty
  • Wydawnictwo: Taurus Media
  • Polska premiera: 23.09.2022 r. 
  • Liczba stron: 56
  • Format: A4
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 65 zł

Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus