Feliks W. Kres „Tarcza Szerni” - recenzja
Dodane: 25-11-2022 23:50 ()
Długo odwlekałem pisanie tej recenzji, bo „Księga Całości” w tempie, jakie przyjęła Fabryka Słów, okazała się dla mnie przytłaczająca. Później nałożyło się na wszystko jeszcze kilka wydarzeń i jeszcze trudniej było siąść do pisania tego tekstu. Nic nie można jednak odwlekać w nieskończoność, więc zaczynajmy.
Dziewiąty tom cyklu nosi tytuł „Tarcza Szerni” i jest niezwykle interesującą częścią „Księgi Całości”, bo zbiera i zamyka część wątków zapoczątkowanych na przestrzeni ośmiu wcześniejszych. Autor splótł losy znanych i lubianych lub nielubianych bohaterów, ale też dodał dużą dawkę wiedzy o samym świecie wykreowanym. Poznajemy więcej rzeczy mitologicznych dotyczących odwiecznej walki i rolę poszczególnych osób, które już mieliśmy okazję poznać: Ridarety, Ezeny, Kesy i wielu innych. Kres zabiera czytelników na wyprawę po wszystkich poznanych już częściach swojego świata. Zwiedzimy więc i krainy na lądzie i bezkresne morza. Akcji będzie przy tym sporo, chociaż nie tyle co w poprzednich tomach. Jak wspomniałem, poznajemy tu wiele informacji o uniwersum, a to wymaga rozmów, monologów i opisów, które pogłębiają naszą wiedzę.
Pominę szczegóły fabularne, bo raz, że jest ich wiele i zajęłoby to dużo miejsca, a dwa, zapewne są jeszcze tacy, którzy szukają opinii, a nie spoilerów. Warto więc zwrócić uwagę na bardzo ważny fakt. „Tarcza Szerni” nie jest książką dla każdego. I to z różnych względów. Jest to tom długi, liczący sobie ponad osiemset stron, gdzie tempo narracji jest zmienne, ale nie porywające jak bywało. Jest to też w dalszym ciągu „klasyczny Kres”, czyli jest brutalnie, krwawo i dosadnie. Momentami aż na wyrost. Zacząłem się nawet zastanawiać, gdzie na linii literatury fantastycznej można umieścić całą serię.
Bez wątpienia mamy tutaj elementy „high fantasy”, bo są dziwne rasy, specyficzna, ale jednak magia i bohaterowie o różnych, bywa że nadludzkich umiejętnościach. Jednak przygnębiające i drastyczne sceny stawiają ten tom gdzieś w pobliżu „dark fantasy”. Po krótkim spięciu neuronów zgodnie z własnym sumieniem stwierdzam – obojętne skoro dobrze się czyta.
Przejdźmy teraz do spraw technicznych. „Tarcza Szerni” to bardzo obszerna historia zamknięta w opasłym tomie dostępnym za konkretną sumę pieniędzy. Taki obecnie jest rynek wydawniczy. Płacimy jednak za jakość. Nie ma tu miejsca na słabe wydanie, kiepski papier czy złe klejenie. Wszystko od początku do końca zrobione jest znakomicie. Przy książce tej grubości bardzo przekonująco wypada oprawa zintegrowana, która nie skleja kart powieści bezpośrednio z grzbietem książki. Gdyby taka sytuacja zaistniała, to tom rozpadłby się prawdopodobnie już po jednym czytaniu. W ty wypadku nie powinniśmy odnotować nawet pęknięć.
Ilustracja na okładce jest mistrzowska. Sceneria, postacie, tło – wszystko jest przepiękne, szczegółowe i pełne życia. Nie inaczej ocenię ilustracje wewnątrz książki. Te są pozbawione koloru, więc muszą bronić się tylko treścią, ale robią to całkiem zgrabnie. Niektóre wydają się nieco zbyt groteskowe w przedstawieniu postaci, ale kompozycja i przedstawione sceny zdecydowanie są na plus.
Jak już można było przeczytać w treści recenzji „Tarcza Szerni” jest dziełem, które bardzo dużo wnosi do całej serii, a co najważniejsze jest też zwiastunem finału. Według rozpiski z początku książki zostały jeszcze trzy tomy do ukończenia „Księgi Całości” i w końcu czuć to bez wątpienia. Historia nabiera barw, wątki się zapętlają, a postacie odnajdują swoje miejsca.
Los bywa jednak przewrotny.
Tytuł: Tarcza Szerni
- Autor: Feliks W. Kres
- Cykl: Księga Całości
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Miejsce wydania: Lublin
- Liczba stron: 816
- Format: 125x195 mm
- Oprawa: zintegrowana
- Data wydania: 08.07.2022 r.
- ISBN: 978-83-7964-755-2
- Cena: 69,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus