„Męska skóra” - recenzja

Autor: Piotr Dymmel Redaktor: Motyl

Dodane: 15-11-2022 22:43 ()


„Dlaczego nie mogę być tobą?” – śpiewał swego czasu Robert Smith z The Cure w utworze „Why Can’t I Be You?”. Otóż Bianca, bohaterka komiksu Huberta i Zanzim „Męska skóra”, może. Tak się bowiem składa, że kobiety w jej rodzinie współdzielą sekret pozwalający im wyjść z roli matki, żony, kochanki, córki, a wejść w rolę ojca, męża, kochanka lub syna. Tym czymś jest tytułowa męska skóra, która po dopasowaniu z Bianki jest w stanie zrobić przystojnego młodzieńca, Lorenza. Ten niecodzienny kamuflaż to urzeczywistniona fantazja o tym, by w restrykcyjnie ustrukturalizowanej hierarchii patriarchalnej, a rzecz dzieje się w średniowiecznych Włoszech, choć na moment dać kobietom poczucie wolności, jakim cieszyli się mężczyźni. Sprawy się komplikują, gdy Bianca vel Lorenzo odkrywa, że jej narzeczony Giacomo zaczyna zakochiwać się w Lorenzo, ujawniając – nie tak znów bardzo skrywany – homoseksualizm. Do czego to doprowadzi?

„Męska skóra” to zabawna farsa w typie niezmiernie popularnych komediowych przebieranek, która próbuje zakląć niedoskonałą rzeczywistość. Hubert napisał historię, w której nikt nie czuje się swobodnie, bo świat męskiej dominacji kulturowej, którego głównym reprezentantem jest sfanatyzowany brat Bianki, kleryk Angelo, jest do granic śmieszności (ale też grozy) opresyjny. Nikt w tym świecie nie czuje się swobodnie, nawet matka Angela, któremu przeszkadza nadmiernie wyeksponowany dekolt matrony, a przecież, jak przytomnie zauważa kobieta - „tymi piersiami zostałeś wykarmiony”. Cóż więc ma powiedzieć Giacomo i spora rzesza całkiem prominentnych mieszczan, spotykających się pokątnie, by we własnym gronie nie musieć ukrywać tłumionych preferencji seksualnych?

Tego nie może wiedzieć Bianca, poruszająca się w wypracowanych tradycją koleinach kobiecych ról, z ambicjami sięgającymi – co najwyżej – nauki kodeksu moralnego prowadzenia się przyszłej żony, bo poznajemy ją jako „starą”, osiemnastoletnią pannicę – „na szczęście” w ostatniej chwili znajdującą kandydata na męża. Męska skóra podarowana jej przez matkę chrzestną poprowadzi dziewczynę ku przygodzie w odkrywanie skomplikowanego świata męskich i kobiecych zależności płciowych uwikłanych w konteksty seksualne, kulturowe, polityczne itd.

Fabuła „Męskiej skóry” to marzenie o świecie spełnionym niby odległym od piętnowanego ostrzem satyry średniowiecza, ale nawet obecnie trudnym do wyobrażenia, bo opartym o głębokie współczucie i szukanie dialogu ponad podziałami. Piszę to w trakcie trwających już tygodnie krwawych zamieszek w Iranie, więc wizja autorów komiksu zdaje się tym bardziej gorzka i utopijna. Trzeba jej jednak oddać, że doskonale poprawia na jakiś czas samopoczucie, bo w świecie „Męskiej skóry” źli ponoszą zasłużoną karę, dobrzy znajdują szczęście, gdy udaje im się pokonać mentalne i kulturowe bariery. Jest to komiks napisany żywym językiem skrzącym się dowcipem i celną, społeczną obserwacją. Przez dziełko duetu Hubert i Zanzim płynie się swobodnie, mimo natrętnie powracającego pytania: ile rzeczywiście takich męskich skór trzeba by odnaleźć w rodzinnych kufrach, żeby zrozumieć Innego i zmienić świat?

 

Tytuł: Męska skóra

  • Scenariusz: Hubert
  • Rysunki: Zanzim
  • Tłumaczenie: Olga Mysłowska
  • Wydawca: Kultura Gniewu
  • Data wydania: 30.09.2022 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 205x270 mm
  • Stron: 160
  • ISBN: 978-83-66128-89-7
  • Cena: 129,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus