„Noir Burlesque” tom 1 - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 03-11-2022 22:58 ()


Noc, brudna ulica, silniki samochodów już wystygły, nieliczne latarnie oświetlają betonowy chodnik, o który stukają czarne szpilki. Rudowłosa piękność z kopertówką w dłoni zmierza dokądś pewnym krokiem. Czy to dzięki sile charakteru, czy towarzyszącemu jej w tej wycieczce rewolwerowi? Nie ma to większego znaczenia. Co ma być, to będzie. Jeden wystrzał załatwi wszystko lub nie rozwiąże niczego. Tak to już bywa w świecie mężczyzn, że nieodpowiednia znajomość, pociąga za sobą lawinę konsekwencji. Pistolety, karabiny, twarde pięści i kije baseballowe tracą całą swoją siłę w zderzeniu z namiętnymi ustami, długimi nogami, zalotnymi oczami, głębokim dekoltem i pośladkami o idealnym kształcie. A do tego ten hipnotyczny głos i to obojętne zaciąganie się papierosem… Nie ma mocnych.

Enrico Marini nie stara się zainteresować czytelników swoją nową opowieścią. On ich bezczelnie uwodzi, wykorzystując do tego sztafaż noir, a w jeszcze większym stopniu burleskowy erotyzm. Czarny i biały zlewa się tu w szarość dawnej Ameryki, gdzie kapelusz na głowie nosił każdy szanujący się mężczyzna, szybkie auta przytłaczały swoją masywną bryłą, garnitury w paski były jeszcze w modzie, a miasta nadal miały wystarczająco dużo przestrzeni na rozrastanie się we wszystkich kierunkach. To świat miniony i przeestetyzowany przez popkulturę. A Marini nie ma zamiaru wychodzić poza te ramy, dlatego jego plansze przypominają album z wystylizowanymi fotografiami.

Mocna czerń zderza się tu nieustannie z delikatną bielą na szarym tle akwarelowej rzeczywistości. Lecz to dzięki intensywnej czerwieni i blademu różowi opowieść ta nabiera prawdziwych rumieńców. Oto piękna Caprice – artystka burleskowa – przyprawiająca o szybsze bicie serca nie tylko starszych panów, nawiązuje romans z przystojnym Slickiem, drobnym bandytą niedającym sobie w kasze dmuchać. I tak grzechy przeszłości o zapachu perfum femme fatale dają o sobie znać w najmniej odpowiednim momencie. Ponieważ tam, gdzie jest miłość i pożądanie, tam są pieniądze, a jeżeli ich nie ma, to trzeba je zdobyć, najczęściej wykonując jakąś brudną robotę o wysokim stopniu ryzyka. Tak, cena za kobiecy ideał zawsze jest śmiertelnie wysoka.

Pierwszy tom „Noir Burlesque” to zaledwie albo aż rozbudowany prolog służący do ustawienia graczy na szachownicy, nakreślenia ich motywacji i charakterów. Jeżeli Marini podąży wyznaczoną ścieżką, to czeka nas niewiele zwrotów akcji i zaskoczeń. Być może spójność tej sentymentalniej konwencji będzie wystarczającym powodem, aby wracać z chęcią do wyobraźni Włocha przelanej na papier w typowej dla niego formie, kładącej nacisk na piękno ludzkiego ciała zaprezentowanego na tle charakterystycznej epoki historycznej. To doskonały wentyl bezpieczeństwa, ponieważ seks zawsze sprzedawał się dobrze. Nie dziwi więc fakt, że to właśnie burlesce postanowił oddać hołd autor „Gwiazdy pustyni”, tak starannie rozrysowując układy Carpice, przystrojonej w różowe piórka i czarną bieliznę, której pozbywa się w namiętnym tańcu, wzbudzając chciwe pożądanie widowni wyrażone gromkimi brawami i głośnymi gwizdami zachwytu.

Cóż, po takim występie, nie pozostaje mi nic innego, jak poczekań na kolejny tom.

 

Tytuł: Noir burlesque tom 1

  • Scenariusz: Enrico Marini
  • Rysunki: Enrico Marini
  • Przekład: Maria Mosiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 12.10.22 r.
  • Oprawa: twarda
  • Objętość: 104 strony
  • Format: 216x285
  • Papier: kreda
  • ISBN: 978-83-281-5667-8
  • Cena: 69,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji


comments powered by Disqus