„Harley Quinn: Piękna katastrofa” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 16-09-2022 23:38 ()


Opowieść o Harley Quinn to już drugi po „Supergirl” komiks Mariko Tamaki wydany w ramach linii DC13+. Tym razem na łamach „Pięknej katastrofy” kanadyjska autorka mogła puścić wodze małego szaleństwa. Zresztą chyba nie dało się inaczej, kiedy pod opieką ma się taką, a nie inną bohaterkę. Niegrzeczną, zbuntowaną, postrzegającą świat w wielu barwach, a do tego wyszczekaną i dobrze posługującą się baseballem. Piętnastoletnia Harleen Quinzel jest mistrzynią we włóczędze z pięcioma dolarami w kieszeni. Po wielu wojażach wsiada do autobusu, zmierzającego do Gotham City – „Dla tych, którzy nie wiedzą, Gotham to takie wypasione burżujskie miasto, gdzie mieszka wielu znanych typów spod ciemnej gwiazdy”. I tu właśnie zaczną się jej kłopoty. A w zasadzie dorosłe życie ze wszystkimi jego zaletami i wadami.

Tamaki wrzuca dziewczynę w rwący wir społecznych wydarzeń. Nowa szkoła, nowe przyjaźnie, nowe mieszkanie, nowa „Mama”, nowe perspektywy i nowe ideologie zderzają się z doświadczoną już na swój sposób przez los Harleen, której matka właśnie dorwała niezłą fuchę na wycieczkowcu. Porzucona i samotna musi odnaleźć się w betonowej dżungli. Pomocną dłoń wyciągną do niej szkolna przyjaciółka i lokalna działaczka – Ivy oraz występujące w klubie „Mama’s” drag queen. Kolorowa sielanka nie potrwa jednak długo. Dzielnica, w której zamieszkuje Harleen i jej towarzysze ma zostać zrównana z ziemią i zamieniona w nowoczesne blokowisko przez bezwzględną korporacyjną rodzinę Kane’ów. I wtedy na scenie pojawia się Joker…

„Piękna katastrofa” w ogóle by nie straciła, a na pewno zyskała na braku pokracznego klauna. Z drugiej strony rozumiem emancypacyjne podejście Tamaki do tematu i posłużenie się Jokerem jako narzędziem do uzyskania efektu. Problem z tą postacią zatem leży, gdzie indziej. Raz: Harleen zupełnie przyćmiewa go swoją osobowością. Dwa: od początku można mieć niemal stuprocentową pewność, kto kryje się pod tym pseudonimem, a więc przez tę fabularną niefrasobliwość dramatyzm „związku” tych dwojga wypada dość infantylnie, ale to w zasadzie jedyny większy mankament omawianego komiksu. Reszta mniej istotnych, jak zupełnie bezsensowne pojawienie się Bruce’a Wayne’a w kilku kadrach, to oczywiście wyraz nachalnego i zupełnie zbędnego dla scenariusza posługiwania się batmanowym uniwersum, aby przyciągnąć jeszcze paru czytelników. Wstydźcie się panowie redaktorzy, wstydźcie.

A Tamaki czuje się najlepiej we fragmentach, w których nie musi trzymać się wytycznych panów w krawatach, a może swobodnie skupić się na bohaterach i rozwijaniu ich psychologicznego profilu. Jej Harleen to prawdziwy wulkan emocji. Osoba pełna energii, niebiorąca jeńców. Bywa naiwna, a nawet zbyt naiwna, lekkomyślna i niepotrzebnie szczera. Dość umownie postrzega dobro i zło. Dopadają ją wybuchy gniewu, przeradzające się w (auto)destrukcyjne zachowania. Ciągle, mimo upływu lat, tkwi w niej mała dziewczynka, szukająca najprostszych środków w celu rozwiązania trudnych problemów, co nie zawsze działa skutecznie w tak, a nie inaczej skonstruowanej rzeczywistości przypominającej sztuczny uśmiech uprzywilejowanych klas.

Wybuchowość charakteru głównej bohaterki uchwycił w pełnej krasie Steve Pugh w swoich żywiołowych ilustracjach. Już okładka albumy wskazuje na to, że jest to komiks inny niż pozostałe z tej linii. Precyzyjnie dopasowany do bohaterki. Pozbawiony zachowawczości, co wyrażają szczegółowe, realistyczne, a przede wszystkim emocjonalne plansze Pugha, który rysuje w taki sposób, iż Harleen po prostu pożera serca czytelników. Swoim piekielnym uśmiechem anioła, zawadiacką miną, dziecinnymi kucykami... Ogromna dynamika jego prac idzie w parze z jej niespokojnym charakterem, a najlepsze są bez dwóch zdań kadry przedstawiające drag queen przygotowujące się do występów i będące już na scenie. Brytyjczyk oddał tę artystyczną naturalność ludzi dostrzegających świat w pełnej gamie zmysłowości. Może pozbawionych pewności, do tego, co przyniesie jutro, za to pewnymi własnej osobowości.

Jest w tym komiksie taka symboliczna scena, w której Harleen otwiera paczkę od Jokera i znajduje w nim kostium przypominający tandetną bieliznę z filmu porno. Kiedyś, taka dziewczyna, jak ona paradowałby w nim, opowiadając bajki, że oto dzięki dużym rozcięciom tu i tam odwraca uwagę przeciwnika. Na szczęście to już było. Dzisiaj panna Quinzel – czy to nam się podoba, czy nie – stroi się po swojemu, a kostium na miarę uszyli jej Mariko Tamaki i Steve Pugh.

 

Tytuł: Harley Quinn: Piękna katastrofa

  • Scenariusz: Mariko Tamaki
  • Rysunki: Steve Pugh
  • Przekład: Alicja Laskowska
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 10.08.2022 r.
  • Oprawa: miękka
  • Objętość: 200 stron
  • Format: 150x230
  • ISBN: 978-83-281-5605-0
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus