„Rick i Morty – Długo i szczęśliwie” - recenzja
Dodane: 06-08-2022 23:31 ()
Tytuł najnowszej publikacji ma chyba drugie dno... Z jednej strony przenosimy się do świata baśni, więc fraza w tytule się zgadza, a z drugiej komiksy o nihilistycznym naukowcu ukazują się na naszym rynku już dość długo (tom pierwszy ukazał się w 2018), a wydawca zapewne szczęśliwie liczy zyski...
Ok, no to po tym godnym Familiady żarcie przejdźmy do właściwej recenzji. Najnowszy album to pozycja dość krótka, ale za to nie rozwleczona żartami niskich lotów. A czy i treściwa? No nie do końca, można by wręcz powiedzieć, że na fabularnym szkielecie brakuje mięska, w które mógłby się wgryźć czytelnik. Historia jest bardzo prosta, Morty ma przeczytać zbiór baśni, Rick chce mu to ułatwić, więc na skutek wypadku przenoszą się za sprawą jakiegoś technicznego wihajstra do świata lektury. Ani to jakieś odkrywcze, ani szczególnie oryginalne... Z drugiej strony nie jest to przekombinowane, a historia jest skonstruowana poprawnie, bez dziwactw i absurdalnych fabularnych volt, które stawiają pod znakiem zapytania wewnętrzną logikę opowieści. Bohaterowie są płascy i „grają” zdecydowanie na jedno kopyto, ale też do swoich ról pasują, a że teoretycznie są jedynie bohaterami bajek, to tę charakterologiczną płaskość można im wybaczyć – wszak są tylko archetypami, które życia nabrały dzięki szalonemu wynalazcy. Co do humoru, bo nie oszukujmy się, seria Rick i Morty to przede wszystkim komedia, to z zaskoczeniem stwierdziłem, że żartów kręcących się wokół tematu procesów trawienia i wydalania jest zaskakująco mało... Niewiele jest tu żartów w ogóle i jeśli mam być szczery to te, które są, zasługują co najwyżej na lekkie skrzywienie warg. Mówiąc krótko, nie ma tragedii, ale nie ma się też szczególnie czym ekscytować. Jest poprawnie, choć przyznać trzeba, że nad całością unosi się lekki swąd odgrzewanego kotleta.
A co można powiedzieć o oprawie? Jak fani serii wiedzą, przyjęta stylistyka i szata graficzna do najbardziej kompleksowych i pełnych detali nie należy. A teraz sprowadźmy to jeszcze poziom niżej, jeśli chodzi o poziom artystyczny. Znane z serii żywe, nasycone o kontrastujące kolory są wciąż obecne – pod tym względem nic się nie zmieniło. No, ale proste szkice uproszczono jeszcze bardziej, co oczywiście odbiło się na wizualnej atrakcyjności recenzowanej pozycji. Kadry ilością detali czy ciekawą kompozycją nie grzeszą, a i sama kreska wydaje się tak dosyć grubo ciosana – trochę jakby całość tworzono „na szybkości”, bo trzeba zawinąć czek i iść do domu. Ponownie – nie jest źle, bo oprawa nie odchodzi aż tak daleko od wizualnego kanonu i nie eksperymentuje z formą, ale też mam nieodparte wrażenie, że można było ją wykonać staranniej i z nieco większym zaangażowaniem.
Czy polecam? Jak jesteście fanami serii z nerwicą natręctw, to tytuł ten zakupicie i tak po to, żeby w kolekcji na półce nie wiała smutno dziura. A jeśli chcecie dopiero zapoznać się z tym uniwersum i szukacie samodzielnego albumu w nim osadzonego to nie, nie polecam. Długo i szczęśliwie nie jest pozycją złą, ale zdecydowanie nie jest też pozycją reprezentacyjną. Po prostu pokazuje za mało tego, co do zaoferowania ma seria. Dla kogo w takim razie? Głównie dla fanów.
Tytuł: Rick i Morty – Długo i szczęśliwie
- Scenariusz: Sam Maggs
- Rysunki: Sarah Stern, Emmett Helen
- Przekład: Jacek Drewnowski
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 15.06.2022 r.
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Objętość: 112 strony
- Format: 167x255
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- ISBN: 978-83-281-5537-4
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus