„Lucky Luke” tom 74: „Lucky Luke kontra Pinkerton” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 29-06-2022 21:59 ()


Twórcy najnowszego albumu o przygodach najszybszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie sięgają po inspiracje historyczne. A dokładnie po postać, która zasłynęła jako pierwsza, która wprowadziły techniki detektywistyczne do walki z kryminalistami. Mowa rzecz jasna o urodzonym w Szkocji Allanie Pinkertonie, uczestniku wojny secesyjnej, wziętym detektywie, który rozwinął metody inwigilacji i szpiegowskie na potrzeby swojej agencji.

Autorzy niniejszego albumu wprowadzając postać historyczną do fabuły, starają się uczynić z niej realną konkurencję dla Lucky Luke’a. Innymi słowy, mamy pokaz siły Pinkertona i jego coraz popularniejszych technik, które później posłużą jako podwaliny pod działalność Federalnego Biura Śledczego, kontra tradycyjne metody walki z przestępcami, którym hołduje samotny kowboj. Tych nie trzeba przedstawiać. Na początku wydaje się, że nowoczesność i poszerzenie wiedzy detektywistycznej stanowi niemałe zagrożenie dla umiejętności Luke’a w poskramianiu lokalnych zakapiorów. Nowatorskie metody stosowane przez Pinkertona czasami doprowadzane są na skraj absurdu, wyolbrzymienia, a najsłynniejszy detektyw amerykańskiej sceny przestępczej po wojnie secesyjnej jawi się jako szaleniec nadużywający inwigilacji, szpiegostwa, aby tylko doszukać się najdrobniejszego przewinienia. Toteż Luke widzi zagrożenie w takiej niemalże wywrotowej działalności, a przynajmniej tak każą nam sądzić twórcy tego albumu.

Nie inaczej jak obsesją należy nazwać wynaturzenia Pinkertona zmierzające do dostrzegania wszędzie przestępców. Jednakże jego nieustające starania w wyplenieniu występku na Dzikim Zachodzie – wspierane nawet przez Abrahama Lincolna, którego rzeczony detektyw znał, a nawet wykrył zamach na jego życie – mają w ujęciu karykaturalnym stosowny ładunek humorystyczny. Niestety, nie zawsze wykorzystany w idealny sposób, a także mocno ograniczony do krótkiej listy gagów. Wydaje się też, że w takiej opowieści niepotrzebnie dostaliśmy Daltonów, którzy rzecz jasna przy każdej okazji uprzykrzają życie samotnemu kowbojowi, ale ich pojawienie się trochę narusza wymowę finału.

Achdé dał się już poznać jako sprawny imitator stylu rysunkowego Morrisa i także w tym przypadku dzielnie sobie poczyna na polu oprawy graficznej. Nie ma w jego wykonaniu niedoróbek, a fani serii na pewno docenią wkład w jak najwierniejsze dorównanie mistrzowi. Nowe albumu cyklu publikowanego nieprzerwanie od 1946 roku mają różny poziom i trzeba się raczej z tym pogodzić, że nie każda kolejna przygoda Lucky Luke’a będzie perłą. Niemniej dla kolekcjonerów rzecz godna uwagi.

 

Tytuł: Lucky Luke tom 74: Lucky Luke kontra Pinkerton

  • Scenariusz: Tonino Benacquista
  • Rysunek: Daniel Pennac, Achdé
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Druk: kolor
  • Data wydania: 15.06.2022 r.
  • ISBN: 978-83-281-5052-2
  • Cena: 29,99 zł


Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus