„Sara” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 21-05-2022 23:51 ()


Wojenne komiksy Gartha Ennisa nie cieszą się dużą popularnością w naszym kraju, a szkoda, bo ta część twórczości irlandzkiego scenarzysty jest wyjątkowa i warta uwagi bez względu na to, czy jest się pasjonatem militarnych starć, czy czytelnikiem szukającym w komiksie angażującej lektury. Cieszy zatem fakt, że Mucha Comics po wielu latach ponownie zdecydowała się zaufać w tej materii Ennisowi i wbrew rynkowym niepowodzeniom innych wydawców („Nocne wiedźmy” – Planeta Komiksów, „World of Tanks: Roll Out” – Merlin Publishing) opublikowała „Sarę”.

Związek Radziecki, koniec roku 1942, prawdopodobnie gdzieś, na północy. Wybitna młoda snajperka Sara wraz ze swoimi współtowarzyszkami sieją zamęt wśród niemieckich żołnierzy. Jeszcze kilka miesięcy, a sytuacja na froncie odwróci się na korzyść ZSRR – Stalingrad zostanie ocalony, ale w tym momencie nikt tego nie wie, a na pewno żaden wojak będący pospolitym mięsem armatnim. Dzień za dniem, patrol za patrolem, strzał za strzałem, śmierć za śmiercią toczy się życie walecznych obrońców mateczki Rosji i szwabskich najeźdźców. Ennis pisząc o wojnie radziecko-niemieckiej nie staje po którejś ze stron. To nie starcie dobra ze złem, lepszej ideologii z gorszą. To piekło, lodowe piekło, w którym wszyscy uczestnicy skazani są na indywidualne potępienie.

I to przeciętni żołnierze, a w tym przypadku żołnierki leżą w orbicie zainteresować scenarzysty „Hitmana”, ponieważ rzadko zdarza się w jego twórczości, aby poświęcił on większą uwagę oficerom wyższego szczebla, zdając sobie sprawę, że tych, za którymi podopieczni pójdą w ogień bez zająknięcia się, było stosunkowo niewielu. Dlatego jeżeli oficer pojawia się w jego opowieściach, to zazwyczaj jest to postać w jakiś sposób przegrana, z pełną świadomością zaistniałych zdarzeń i krytycznie do nich nastawiona – tak jak kapitan Lovatt będący jednym z bohaterów innej wojennej opowieści, a mianowicie „Dekownicy z D-Day”, czy występujący w „Sarze” bezimienny rosyjski również kapitan. Co znamienne, jest on jednym z milionów pozbawionych tożsamości poległych niekoniecznie ku chwale ojczyzny.

O tych, którzy zrobili wiele dla innych, nie dowie się nikt, bo ich ciała zostały rozerwane ogniem wrogiej artylerii, wgniecione w ziemie przez gąsienice stalowych dzikich kotów albo pochowane w zbiorowej mogile. Jednak propaganda potrzebuje sukcesu, dlatego snajperki zabijające wysokich rangą niemieckich dowódców lub zdobywające z rąk przeciwnika czołg (nieważne, że wcześniej opuszczony przez załogę), trafiają na pierwsze strony gazet, budując morale własnej armii i obywateli. Wartość każdej udanej akcji zostaje zawyżona, ilość zabitych zwielokrotniona, a ofiary przemilczane. Pięć minut rozreklamowanego bohaterstwa, a później szybkie odznaczenie, uścisk dłoni, kilkudniowa przepustka, w ramach której może komuś uda się dotrzeć do domu, aby zreperować samotnej matce cieknący dach i z powrotem na front, po śmierć przeciwnika lub swoją.

Choć Sara nie jest wyznawczynią radzieckiej ideologii, do armii zaciągnęła się (pod społeczną presją) od razu po ataku III Rzeszy na jej kraj. Wraz z kolejnymi miesiącami wojny jej punkt widzenia nie tyle na konflikt, w którym postanowiła zabić każdego napotkanego Niemca, ile na działania władzy uległ jeszcze większemu krytycyzmowi. To dziewczyna bystra, wyedukowana, z otwartym umysłem, ale wewnętrznie złamana wydarzeniami, które spotkały jej rodzinę. Bez względu na to, w jakim miejscu się znajdzie, zawsze będzie otoczona przez wroga – zewnętrznego lub wewnętrznego. Ennis oddaje prostymi środkami tragizm postaci takich jak Sara, wspomniany wcześniej Kapitan czy Kola – zakochany piechur marzący o wielkiej miłości. Wszyscy pragną czegoś innego, ale każde z nich znalazło się w czasach niebiorących żywcem jeńców.

Właśnie tym niewielu jednostkom odpowiadający za warstwę wizualną Steve Epting nadaje wyraźnych rys twarzy. Indywidualizuje, maluje na ich obliczach głębokie piętno wojny w przeciwieństwie do żołnierskich – niemieckich i radzieckich – mas zlewających się w jedność, w sumę strachu, zaciekłości i wściekłości. I być może jest to punkt widzenia snajperki, dla której cele po drugiej stronie lunety nie są istotami ludzkimi tylko obiektem do odstrzelenia. Tak jest łatwiej, lecz nie o sumienie tu chodzi. Jednak, kiedy następuje moment stanięcia oko w oko z rozbrojonym wrogiem, okazuje się, że ta bestia ma 19 lat. Jest przystojnym młodym mężczyzną o melancholijnym i wystraszonym spojrzeniu dziecka. Przyjechała z Hamburga, a przy sobie ma tylko zdjęcie matki. Żegnaj Joachimie, nie poznasz już żadnej Mädchen, a zanim zginiesz, dowiesz się, co te kobiety zrobią twojej zrozpaczonej rodzicielce, kiedy już dotrą na niemiecką ziemię.

Epting brawurowo zilustrował „Sarę”. To jego najlepsze plansze, a próbkę umiejętności w rysowaniu scen wojennych pokazał już w „Zimowym żołnierzu”. Tu jednak ma cały poligon dla siebie. Realistyczne kadry na myśl przywodzą obrazy z „Wroga u bram” (2001), „Stalingradu” (1993) czy „Żelaznego krzyża” (1977), ale to komiks utrzymany również w manierze klasycznego Hollywoodu z pięknymi aktorami grającymi zmęczonych i zawziętych ludzi. To, co jest godne uznania, ponieważ często się o tym zapomina przy tworzeniu poszczególnych dzieł, to skupienie się na indywidualnej perspektywie, w tym przypadku snajperki. Na jej technikach i tajnikach. Duża część akcji przedstawiona została zza lunety. Doświadczamy bezpośrednio specyfiki żołnierskiego fachu. Oddychamy z bohaterską, czujemy unoszenie lufy, zastygamy w bezruchu, i oddajemy strzał. Celownik przesuwa się delikatnie w prawo lub lewo. Cisza i znowu strzał, i kolejny. Twarze trafionych zamieniają się w miazgę, ich kolegów paraliżuje strach, zanim także padną martwi na twardy, zimny śnieg, zostawiając krwawy wzór świadczący o nagłym pożegnaniu się z życiem.

Przejmująca w „Sarze” jest obojętność na śmierć, z którą każdy jest w zażyłych stosunkach, choć nikt nie ma ochoty jej doświadczyć. Opowieść Ennisa jest brutalna, ale nie bestialska jak w przypadku „Nocnych wiedźm”. Szuka on wśród grozy białego lądu tak złowieszczo, a jednocześnie majestatycznie pokolorowanego przez Elizabeth Breitweiser, mistrzowsko posługującej się światłocieniem potęgującym atmosferę niepewności i strachu, oznak człowieczeństwa. Czegoś, za co warto zginąć. I po części to znajduje, co nie jest żadnym pocieszeniem, bo ostatecznie większość uczestników tej wojny została pozbawionych uczuć. Ostały się puste skorupy, przypominające tę przedstawioną na okładce niniejszego komiksu. Radziecki symbol nieugiętego uporu… To zwykła ironia Ennisa. Zimny pomnik symbolizujący bohaterstwo uczestników wielkiej wojny ojczyźnianej, z którym tak wielu się utożsamia. Zabicie wroga, kiedy ten sika, sztuczka z granatem, znęcanie się nad jeńcami, bagnet wbity w kobiecą pierś, mordowanie własnych obywateli… Ot, całe chwalebne bohaterstwo. Trupy zniekształcone przez pamięć pokoleń.

 

Tytuł: Sara
  • Scenariusz: Garth Ennis 
  • Rysunki: Steve Epting
  • Kolory: Elizabeth Breitweiser
  • Tłumaczenie: Maria Lengren
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Data publikacji: 10.05.2022 r. 
  • Liczba stron: 156
  • Format: 180x275 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-66589-70-4
  • Wydanie pierwsze
  • Cena okładkowa: 75 zł

  Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus